Komisja śledcza znów wzywa - prezydent znów się nie stawi?
Sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen wezwała na przesłuchanie we wtorek w południe prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Według prezydenckiego ministra Dariusza Szymczychy, nie ma podstaw prawnych, by prezydent stawał przed komisją.
29.08.2005 | aktual.: 29.08.2005 18:43
Wiceprzewodniczący komisji Roman Giertych (LPR) poinformował, że wezwanie to ma związek z zeznaniami szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego w sprawie pełnomocnictwa prezydenta dla Jana Kulczyka przy prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej na rzecz rosyjskiego koncernu Łukoil.
Sprawa jest daleko bardziej poważna, niż się to wydawało jeszcze dziś rano. Wniosek, jaki przegłosowała komisja, dotyczy możliwości wpływania na organy państwa przez rosyjskie służby specjalne w odniesieniu do różnych kwestii, np. PGNiG, Lotos - powiedział dziennikarzom Giertych.
Pozyskaliśmy informacje, które skłaniają nas do podjęcia działań nadzwyczajnych, które mają zapobiec niebezpieczeństwu dla państwa - dodał.
Jego zdaniem, termin wezwania Kwaśniewskiego nie będzie kolidował z obchodami 25. rocznicy powstania "Solidarności", bo główne uroczystości przewidziane są na środę. W sprawie przesłuchania prezydenta będziemy elastyczni; przez szybki termin chcieliśmy podkreślić wagę sprawy. Jeśli prezydent miałby czas w piątek lub w sobotę, to nic nie stoi na przeszkodzie, by wtedy się spotkać - powiedział Giertych.
"Prezydent nie podlega kontroli Sejmu"
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha, powiedział, że komisja nie ma prawa wzywać prezydenta w żadnej sytuacji, a zwłaszcza w takim trybie. Stan prawny się nie zmienił - prezydent nie może być przesłuchiwany przez sejmową komisję śledczą - podkreślił Szymczycha. Prezydent pochodzi z innych wyborów i nie podlega kontroli tego organu - dodał i zaznaczył, że prezydent ma co robić we wtorek, "ma czas dobrze zaplanowany".
Zdaniem ministra, komisja powinna zapomnieć o wzywaniu prezydenta. Jak podkreślił, posłowie z komisji prowadzą kampanię wyborczą. Ta komisja nie jest komisją Sejmu, ale komisją prawicy polskiej ds. ścigania prezydenta Kwaśniewskiego, jego małżonki i niektórych polityków, którzy przeszkadzają w planach urządzania IV Rzeczypospolitej - powiedział Szymczycha.
Przewodniczący komisji Andrzej Aumiller (Samoobrona) powiedział, że jego zdaniem wezwanie Kwaśniewskiego przed komisję w trakcie obchodów rocznicy "Solidarności", szkodzi wizerunkowi Polski.
We wtorek są obchody 25. rocznicy powstania "Solidarności", są na nich obecne głowy obcych państw i największym newsem dnia ma być to, że prezydent ma stanąć przed komisją śledczą? To byłoby wymierzone w wizerunek Polski - powiedział dziennikarzom Aumiller. Zaznaczył, że w głosowaniu nad wnioskiem o wezwanie Kwaśniewskiego, głosował przeciwko.
Podejrzenia Wassrmanna
Wniosek przeszedł trzema głosami przeciw dwóm. Przeciw był również Zbigniew Witaszek (PSL). Za głosowali: Giertych, Antoni Macierewicz (RKN) i Andrzej Grzesik (Samoobrona). W posiedzeniu uczestniczyli jeszcze Konstanty Miodowicz (PO), który wyszedł, gdy doszło do złożenia wniosku, i Zbigniew Wassermann (PiS), który nie wziął w nim udziału.
Wassermann powiedział, że najpierw trzeba porozmawiać z prokuratorem krajowym. Sprawa jest tak dużej wagi, że powinniśmy co najmniej pewne rzeczy uprawdopodobnić - dodał. Trzeba próbować rozszerzyć źródła informacji, dlatego chciałem wezwać prokuratora - powiedział. Gdybyśmy mieli do czynienia ze sprzedażą sektora paliwowego przez tych, którzy rządzą krajem, byłoby to sprawą skandaliczną - podkreślił Wassermann.
Zdaniem Wassermanna, zeznania prokuratora, które potwierdziłyby tezę, że Kwaśniewski wystawił pełnomocnictwo Kulczykowi, uniemożliwiłyby sytuację, w której prezydent nie przyjdzie na przesłuchanie. To byłby poważny zarzut - dodał.
Ubolewał nad tym, że komisja ciągle słyszy, że informacje które pozwoliłyby zweryfikować pewne rzeczy, są dla komisji niedostępne. Dodał jednak, że komisji trudno wyjaśnić tę sprawę, bo otrzymuje informacje, że to są "tajne działania".
Aumiller pytany, czy prezydent powinien w innym terminie stanąć przed komisją, odpowiedział, że pewne informacje trzeba "spokojnie zweryfikować". Przypomniał, że prezydent już raz miał stanąć przed komisją śledczą, ale opinie prawne wskazały, że nie ma takiego obowiązku.
Jego zdaniem, nie ma dowodów na to, że istnieje zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, w związku z planami prywatyzacji sektora energetycznego, o czym mówił wcześniej Giertych. To są sądy pana Giertycha, moim zdaniem nie ma takiego zagrożenia - powiedział Aumiller.
Prezydent był już wzywany przed komisję w marcu tego roku. Nie stawił się przed nią, bo - jak mówił - jako prezydent nie musi zeznawać przed komisją.