Komisja śledcza zajmie się nagraną rozmową Kulczyk-Graś? "Na razie nie ma mowy"
• PiS wyklucza powołanie komisji śledczej ws. rozmów Graś-Kulczyk
• Część posłów partii chce mocniejszego wyeksponowania tematu
• Anonimowy poseł PiS dla WP: sprawę powinna zbadać sejmowa komisja
• Niektórzy politycy partii uważają, że nagraniami należy zainteresować opinię międzynarodową
Premier Beata Szydło zwróciła się z prośbą do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry, aby śledczy zbadali sprawę rozmowy Pawła Grasia z Janem Kulczykiem. Dyskusja dotyczyła m.in. odwołania redaktora naczelnego dziennika "Fakt", który był krytyczny wobec rządu Donalda Tuska. Biznesmen miał oferować interwencję w tej sprawie u wdowy po właścicielu niemieckiego koncernu Axel Springer, do którego należy gazeta. To jedyny krok, na jaki od czasu publikacji treści nagrań w tygodniku "Do Rzeczy", zdecydowali się politycy PiS. Na razie nic nie zapowiada, aby były kolejne.
- Sprawą zajmuje się prokuratura, która jest organem właściwym do jej wyjaśnienia. Na razie nie ma mowy o innych działaniach, w tym komisji śledczej. Wszystkiemu należy przyjrzeć się od strony procesowej - mówi Wirtualnej Polsce posłanka PiS Małgorzata Wassermann. Podobną retorykę przyjęli partyjni liderzy. Wśród szeregowych posłów ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego słychać jednak głosy, że temat należy mocniej wyeksponować.
W nieoficjalnych rozmowach posłowie PiS przyznają, że oprócz prokuratury, sprawą powinna zająć sejmowa komisja. - Temat mogłaby zbadać np. komisja, która zajmuje się mediami. Powinna ona wezwać i przesłuchać Pawła Grasia oraz inne osoby, które były w to zamieszane - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS proszący o zachowanie anonimowości. Niektórzy przedstawiciele rządzącej partii uważają nawet, że rozmową Kulczyk-Graś ws. jednego z mediów należy zainteresować również opinię międzynarodową.
- Powinniśmy pokazać na forum Parlamentu Europejskiego czy Rady Europy, jakimi metodami posługiwał się rząd Donalda Tuska. Partia, która zarzuca nam tłumienie demokracji i mediów, sama to robiła - mówi WP polityk obozu Zjednoczonej Prawicy. Ale dodaje, że to nie on jest osobą decyzyjną w partii i odsyła nas do polityków z najwyższego szczebla.
Partyjna "góra" milczy jednak w sprawie rozmów Graś-Kulczyk. Głos zabrała jedynie premier Beata Szydło, która potępiła treść dyskusji byłego rzecznika rządu ze znanym biznesmenem. - Jeśli doniesienia tygodnika "Do Rzeczy" by się potwierdziły, to jest rzecz nie do wyobrażenia w demokratycznym państwie. Mówimy o Polsce aferalnej. Rozmowy w kawiarnianych stolikach, na stacjach paliwowych omawianie różnych spraw - w tym także wyłudzania VAT, zamiatanie ich pod dywan. Będziemy wnikliwie wyjaśniać te sprawy, poprosiłam o pomoc ministra sprawiedliwości - powiedziała premier na konferencji, w której uczestniczył również Zbigniew Ziobro.
Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji w sprawie nagranych taśm.