Komisja śledcza wciąż nie przesłuchuje Kulczyka
Mimo że Jan Kulczyk stawił się w Sejmie
przed godz. 9.00, komisja śledcza ds. PKN Orlen nie rozpoczęła jeszcze jego przesłuchania.
30.11.2004 | aktual.: 30.11.2004 13:51
Zbigniew Wassermann (PiS) i Konstanty Miodowicz (PO) złożyli wniosek o wyłączenie z udziału w przesłuchaniu Jana Kulczyka jego pełnomocnika, prof. Jana Widackiego. Szef komisji Józef Gruszka (PSL) zarządził przerwę, by - wspólnie z ekspertami - naradzić się, czy jest dopuszczalny prawnie wniosek o wyłączenie pełnomocnika świadka z udziału w przesłuchaniu. Wątpliwości w tym zakresie zgłosił Andrzej Różański (SLD).
Nie ma takiej możliwości?
Sam Widacki powiedział dziennikarzom w przerwie posiedzenia, że nie istnieje prawna możliwość wyłączenia pełnomocnika świadka z prac komisji śledczej. Zapowiedział, że jeśli jednak komisja pozbawi Kulczyka obecnego pełnomocnika, nie rozpocznie on zeznań, bo będzie musiał ustanowić nowego pełnomocnika.
Powodem złożenia wniosku o wyłączenie Widackiego jest m.in. to, że kiedy 9 listopada Widacki wnosił o wyłączenie Miodowicza z przesłuchania poznańskiego biznesmena, powołał się na nieprawdziwe - zdaniem posła PO - okoliczności. Miodowicz (PO) uznał, że takie zachowanie Widackiego było "przestępcze i niegodne etyki pracy adwokata".
Według Wassermanna Widacki jest związany z fundacją "Bezpieczna Służba", we władzach której był nieżyjący już gangster Jeremiasz Barański - "Baranina". Poseł PiS powiedział też, że istnieje prawdopodobieństwo, iż za zgodą ówczesnego wiceministra, a dziś pełnomocnika Kulczyka, "zorganizowana przestępczość mogła korzystać z parasola ochronnego MSW". Wassermann podkreślił, że "nie są to konkretne zarzuty, tylko wątpliwości".
Giertych deklaruje
Jako pierwszy podczas wtorkowego posiedzenia wystąpił Roman Giertych (LPR), który zadeklarował, że nie będzie zadawał pytań Kulczykowi, aby nie "dawać pretekstu do wyciągania tematów zastępczych, okazji do zwodzenia opinii publicznej na boczny tor i kierowania uwagi na sprawy nieistotne".
Zamiast prawdy, po raz kolejny roztrząsa się to, co jadłem na początku września na Jasnej Górze, czy miałem czapkę oraz kary dla mnie za pracę na rzecz uzyskania dokumentów - podkreślił poseł LPR.
Według poznańskiego biznesmena, podczas spotkania na Jasnej Górze we wrześniu poseł LPR chciał od niego dokumentów kompromitujących prezydenta. Giertych przyznaje, że spodziewał się dostać jakieś materiały, zaprzecza jednak, że chodziło mu o dokumenty kompromitujące prezydenta.
Ataki na komisję
Od wielu dni nieustannie następuje atak ze strony niektórych środków masowego przekazu na komisję i na mnie osobiście. W niektórych mediach próbuje się odwrócić uwagę od prawdy o mafijnych powiązaniach niektórych środowisk politycznych, o gigantycznych oszustwach w sektorze paliwowym, o milionowych łapówkach pobieranych przez najwyższych urzędników, o próbie wyprzedaży sektora paliwowego, która - doprowadzona do końca - kosztowałaby nas suwerenność gospodarczą i droższe paliwo - mówił Giertych.
Andrzej Różański (SLD) chciał także, by Giertych oprócz tego, że nie będzie zadawał pytań, w ogóle nie uczestniczył w przesłuchaniu, ponieważ - jak argumentował - obecność posła LPR może podważyć wiarygodność zeznań Kulczyka w sprawie spotkania w klasztorze jasnogórskim. Komisja jednak odrzuciła ten wniosek.
Posłowie nie zgodzili się także na to, by przełożyć przesłuchanie Kulczyka na 8 grudnia, o co wnioskował Wassermann. Uzasadniał to tym, że komisja dopiero w poniedziałek otrzymała protokoły zeznań z przesłuchania Kulczyka i jego współpracownika Marka Modeckiego i posłowie nie zdążyli się zapoznać z dokumentami.
Andrzej Celiński (SdPl) zwrócił się do komisji o udzielenie mu wotum zaufania. Celiński, który uważa, że "w ostatnich dniach stał się przedmiotem różnych ataków, pomówień i oskarżeń", od tego, czy uzyska wotum zaufania, uzależnia swój dalszy udział w pracach komisji. Szef komisji Józef Gruszka (PSL) zwrócił się o ekspertyzę i powiedział, że dopiero po zapoznaniu się z nią będzie można zająć się tą sprawą.