ŚwiatKomisja proponuje "rozsądniejsze" reguły dyscypliny budżetowej UE

Komisja proponuje "rozsądniejsze" reguły dyscypliny budżetowej UE

Komisja Europejska zaproponowała "racjonalizację" reguł dyscypliny budżetowej Unii Europejskiej. W opinii wielu ekspertów oznacza to wyjście naprzeciw Francji, Niemcom i innym państwom odmawiającym gwałtownych cięć we własnych budżetach mimo przekroczenia 3-procentowego pułapu deficytu finansów publicznych.

03.09.2004 | aktual.: 03.09.2004 17:47

Organ wykonawczy opowiedział się za utrzymaniem pułapu na poziomie 3% produktu krajowego brutto, ale wezwał do łagodniejszego traktowania państw przekraczających tę granicę w czasach "powolnego wzrostu gospodarczego". Dla równowagi Komisja domaga się mocniejszych zachęt do dyscypliny budżetowej w okresach szybkiego wzrostu. Chce też brać w większym stopniu pod uwagę ewolucję długu publicznego, który w zasadzie nie powinien przewyższać 60% PKB.

Prezentując na razie ogólnikowo sformułowane propozycje, komisarz UE ds. gospodarczych Joaquin Almunia zastrzegł, że nie zwalnia to i tak dość łagodnie traktowanych nowych państw członkowskich Unii, które notują nadmierny deficyt (powyżej 3% PKB), z obowiązku równoważenia budżetu publicznego. Wśród tych państw jest Polska.

Hiszpański komisarz nalegał, że nie chodzi o "reformę, lecz raczej o ewolucję" tzw. paktu na rzecz stabilności, kodyfikującego unijne reguły dyscypliny budżetowej. Ich przestrzeganie ma zapewnić stabilność gospodarki, finansów publicznych i waluty euro. Almunia zapewniał, że sugestie organu wykonawczego UE mają na względzie dobro wszystkich państw Unii, a nie tylko Francji i Niemiec.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi, który krytykował sztywny charakter paktu na rzecz stabilności jako "głupi", powiedział prasie, że Komisja wskazuje, jak uczynić pakt "inteligentniejszym".

Ortodoksyjna interpretacja reguł przez Komisję doprowadziła w zeszłym roku do ostrego sporu z większością rządów unijnych. Poparły one Francję i Niemcy i złagodziły zalecenia Komisji w taki sposób, że zostało to uznane za nielegalne przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Trybunał wskazał jednak na konieczność współpracy Komisji z Radą UE, czyli z rządami.

Zapytany przez PAP, czy nowe propozycje ułatwią nowym państwom członkowskim wejście do strefy euro, Almunia odparł, że "na razie kraje te muszą przestrzegać warunków paktu na rzecz stabilności, chyba że dotyczą one tylko państw należących do strefy euro".

Almunia przypomniał, że w tej chwili jest sześć nowych państw, w tym Polska, wobec których wszczęto procedurę unijną, mającą je skłonić do redukcji nadmiernego deficytu (powyżej 3 proc. PKB). "Muszą one dostosować się do zaleceń zatwierdzonych przez Komisję i Radę UE" - podkreślił. Zalecenia te przewidują sprowadzenie deficytu poniżej 3 proc. w 2007 roku.

Plany przywracania równowagi finansów publicznych, zwane w unijnym żargonie programami konwergencji, uwzględniają potrzebę podejmowania przez nowe państwa członkowskie szczególnych wysiłków, aby jak najszybciej nadrabiać zaległości rozwojowe wobec bogatych krajów Unii i aby przeprowadzać reformy strukturalne.

Ale "nowe państwa członkowskie notują wyższy wzrost gospodarczy i mogą znaleźć większe pole manewru, aby konsolidować budżety publiczne, nawet jeżeli wymogi nadrabiania zaległości rozwojowych i reform strukturalnych mogą oznaczać potrzebę większych wydatków" - oświadczył Almunia.

Przekonywał on dziennikarzy, że propozycje Komisji zmierzają do pogodzenia wymogów stabilności makroekonomicznej i zdrowych finansów publicznych z potrzebą modernizacji i wzrostu unijnej gospodarki zgodnie z tzw. strategią z Lizbony. Almunia podkreślił, że oceniając przestrzeganie paktu na rzecz stabilności Komisja chce w większym stopniu brać pod uwagę indywidualną sytuację każdego kraju.

Komisja proponuje, aby do "wyjątkowych okoliczności" uzasadniających przekroczenie 3-procentowego pułapu deficytu zaliczyć "powolny wzrost", a nie tylko, jak dotychczas, "ostrą recesję". Wspomniał o czynnikach niezależnych od danego państwa, takich jak szoki naftowe, czyli gwałtowny wzrost cen ropy naftowej.

Jacek Safuta

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)