"Komisją hazardową powinien pokierować ktoś z opozycji"
Klub PiS złożył w sejmie wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie prac nad tzw. ustawą hazardową. PiS chce, aby komisja zbadała ewentualne nieprawidłowości działań parlamentarzystów, członków rządu oraz pracowników administracji rządowej podczas prac nad projektem ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych. Miałaby też wyjaśnić okoliczności ujawnienia tajemnicy państwowej o przebiegu postępowania prowadzonego przez CBA. Ponadto PiS chce, aby komisja wyjaśniła kwestię postawienia zarzutów szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu przez rzeszowską prokuraturę.
13.10.2009 | aktual.: 13.10.2009 14:48
Własny wniosek o powołanie komisji ds. afery hazardowej złożył już w zeszłym tygodniu klub lewicy. Złożenie wniosku w tej sprawie zapowiada PO. Klub PiS uważa, że komisją powinien pokierować ich przedstawiciel, ale - nawet jeśli tak się nie stanie - PiS nie zablokuje prac komisji.
- Żeby ta komisja realnie wyjaśniła sprawę, na jej czele powinien stać przedstawiciel opozycji - przekonywali: rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak i b. koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann. Ich zdaniem, ponieważ SLD już przewodniczy komisji ds. wyjaśnienia śmierci Barbary Blidy, PiS powinno objąć przewodnictwo nowej komisji.
Posłowie PiS dopytywani, czy jest to ich warunek bezwzględny, aby weszli do komisji, zapewnili, że przede wszystkim zależy im na tym, żeby "komisja powstała i żeby miała możliwości działania".
- Wszystko, co będzie służyć wyjaśnieniu tej sprawy, zaakceptujemy - podkreślił Błaszczak. - Z całą pewnością nie zablokujemy powstania komisji - dodał. Błaszczak zapowiedział, że wniosek PiS jest szerszy niż wniosek Lewicy. PiS chce bowiem, aby komisja zajęła się również kwestią zarzutów postawionych szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu przez prokuraturę rzeszowską. Naszym zdaniem nie można uciekać od tej sprawy - powiedział Błaszczak.
PiS chce do takiego zakresu prac komisji przekonywać w środę marszałka Bronisława Komorowskiego - na ten dzień zaplanowano bowiem spotkanie marszałka z szefem klubu PiS Przemysławem Gosiewskim.
Jak podkreślono w uzasadnieniu projektu uchwały PiS w sprawie powołania komisji, "biorąc pod uwagę korupcyjny charakter prac nad projektem ustawy oraz możliwość świadomego naruszenia tajemnicy państwowej przez wysokich funkcjonariuszy państwowych można zauważyć, że ta afera może łączyć w sobie działania podobne do tzw. afery Rywina i afery starachowickiej. Jeśli potwierdzą się doniesienia medialne będziemy mieli do czynienia z największym nadużyciem ze strony ludzi władzy po 1989 roku".
Prawo i Sprawiedliwość chce też, aby komisja zbadała: przestrzeganie procedur w trakcie prac nad ustawą o grach, działania podejmowane w toku prac nad ustawą przez parlamentarzystów klubu PO, a także "nieformalne relacje między funkcjonariuszami publicznymi, w tym parlamentarzystami Platformy i członkami rządu a przedstawicielami branży hazardowej".
Komisja miałaby też zbadać, czy premier Donald Tusk "naruszył przepisy ustawy o ochronie informacji niejawnych poprzez ujawnienie informacji objętych klauzulą ściśle tajne, przekazanych mu przez szefa CBA".
Według PiS, komisja miałaby zbadać "skalę wywierania wpływu przez funkcjonariuszy publicznych i organy ścigania, skutkiem, których miało być utrudnienie działań CBA przy wyjaśnianiu okoliczności tzw. afery hazardowej".
W uzasadnieniu projektu uchwały powołującej komisję PiS zaznaczył m.in., że z doniesień medialnych wynika, iż "parlamentarzyści klubu PO w porozumieniu z przedstawicielami branży hazardowej podejmowali w sposób świadomy działania niezgodne z interesem państwa".
PiS podkreśla też, że chociaż szef CBA Mariusz Kamiński w rozmowie z premierem uznał za niezwykle istotne, aby "osoby będące w zainteresowaniu operacyjnym nie dowiedziały się o tym", to "propozycje szefa CBA nie przyniosły oczekiwanego rezultatu". Zaznaczono, że we wrześniu pojawiły się pierwsze sygnały świadczące o tym, że biznesmen Ryszard Sobiesiak został poinformowany o zainteresowaniu CBA jego osobą.
W ocenie PiS za "przeciekiem" stać mogą "wysocy urzędnicy ministerstwa sportu oraz kancelarii premiera".
Na wyjaśnienie, podkreślono we wniosku, zasługuje związek pomiędzy poinformowaniem 12 sierpnia premiera Donalda Tuska przez Mariusza Kamińskiego o tzw. aferze hazardowej a oświadczeniem rzeszowskiej prokuratury okręgowej o przygotowaniu postawienia zarzutów szefowi CBA w tzw. "afery gruntowej". PiS ocenia też, że zmianę na stanowisku prokuratora okręgowego w Rzeszowie można wiązać z "chęcią przedstawienia Kamińskiemu zarzutów".
W skład komisji - wg PiS - miałoby wejść 9 członków.
Marszałek sejmu zapowiedział, że będzie namawiał kluby parlamentarne, aby komisja śledcza ds. "afery hazardowej" była jak najmniej liczna, bo taka może skutecznie działać. Jego zdaniem powinna odzwierciedlać układ większościowy, jaki obecnie jest w sejmie. Komorowski powiedział, że patrzy na sprawę komisji śledczej z punktu widzenia sprawności jej działania. - Obawiam się, jako marszałek sejmu, kompromitacji przez np. ciągłe czy absencje, czy wnioskowanie o utajnienie obrad komisji, albo odtajnienie - mówił. Dlatego - jak dodał - będzie preferował i namawiał wszystkie kluby parlamentarne na jak najmniejszą komisję, tak by mogła skutecznie działać.
Komorowski pytany, kto powinien przewodniczyć komisji śledczej, podkreślił że w tej sprawie można odwołać się do dotychczasowych doświadczeń, które były różne. - Nie ma tutaj żadnej reguły. Ale warto pamiętać, że ustawa o komisji śledczej jest tak zbudowana, że wyraźnie nacisk położony jest na to, by odzwierciedlała ona układ większościowy w sejmie - zaznaczył.
Marszałek był pytany, czy Platforma będzie chciała poszerzyć zakres działania komisji śledczej o wcześniejsze prace nad tzw. ustawą hazardową. - Myślę, że jest pewna oczywista tendencja opozycji do tego, by próbować badanie sprawy ograniczyć tylko do rządu, wobec którego jest się w opozycji, a inne środowiska chętnie by wskazały na długotrwałość i ciągłość zjawisk negatywnych w okresie aktywnego lobbingu, w obliczu nowelizacji, czy wprowadzania regulacji ustawowych - podkreślił Komorowski. Jego zdaniem, takie działania odnoszą się nie tylko do dwóch lat wstecz, ale także lat 2002-2003 i rządu Jarosława Kaczyńskiego.
- To będzie pewnie główna oś sporu, ale tak naprawdę arbitrem w tej sprawie okaże się ustawa o komisji śledczej, bo to ona oraz wyrok Trybunału Konstytucyjnego określa pewną elastyczność, jeśli chodzi o obszar badania komisji śledczej - zaznaczył. Zdaniem marszałka, opozycja ma nadzieję, że powołanie komisji śledczej ds. tzw. afery hazardowej będzie dla rządu i PO. - Takie są obawy także i po stronie Platformy, ale uważam, że sprawą najważniejszą jest wyjaśnienie tej kwestii - mówił Komorowski.
Tymczasem podczas konferencji w sejmie posłowie PiS pytali też premiera, czy były wicepremier, a obecnie szef klubu parlamentarnego PO Grzegorz Schetyna "może mijać się z prawdą". - Znany ze stenogramów "Grześ", czyli wicepremier Grzegorz Schetyna jednak z "Rychem" się spotykał. Deklarując, że się nie spotykał, mijał się z prawdą - mówił Błaszczak. - Czy to mieści się w niby wysokich standardach PO - pytał.
Jak napisał dziennik "Polska The Times", Schetyna jednak spotkał się z biznesmenem, który zabiegał u polityków PO o korzystne rozwiązania dla firm hazardowych. Dziennik powołał się na stenogramy z podsłuchanych przez CBA rozmów Schetyny z Sobiesiakiem.