Komisja ds. ataku 11 września przesłuchuje
Członkowie kierownictwa administracji prezydenta Clintona i prezydenta Busha zeznawali przed specjalną komisją, badającą zaniedbania rządu, które ułatwiły terrorystom atak 11 września 2001 r.
23.03.2004 19:40
Sekretarz stanu w poprzednim gabinecie Madeleine Albright broniła jego polityki w sprawie terroryzmu przed zarzutami, że ograniczanie się głównie do działań dyplomatycznych i podejmowanie tylko nielicznych, ograniczonych akcji zbrojnych, jak w 1998 r., ośmieliło Al-Kaidę do ataku 11 września.
Pamiętaliśmy o terroryzmie
"Stale pamiętaliśmy o terroryzmie. Prezydent Clinton mówił o tym wielokrotnie, poczyniliśmy wiele kroków, aby zapobiec atakom. Zrobilibyśmy jednak więcej, gdybyśmy mieli dowody umożliwiające niektóre działania" - powiedziała pani Albright.
"Trzeba jednak pamiętać, że atmosfera przed 11 września była zupełnie inna. Podejrzewano nas nawet, że wyolbrzymiamy groźbę terroryzmu" - dodała.
W oświadczeniu odczytanym na początku przesłuchań była szefowa amerykańskiej dyplomacji stwierdziła, że Clinton "miał przygotowany rozkaz akcji wojskowej w celu schwytania lub zabicia Osamy bin Ladena", ale nie dysponował informacjami wywiadowczymi, niezbędnymi do wprowadzenia go w życie.
Po zamachach bombowych na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w sierpniu 1998 r. lotnictwo amerykańskie przeprowadziło ograniczone ataki rakietowe na bazy Al-Kaidy w Afganistanie. Wyrządziły one jednak niewiele szkód i bin Ladenowi nic się nie stało.
Albright przesłuchiwana
Członkowie komisji natarczywie wypytywali Albright, dlaczego rząd Clintona nie podjął energiczniejszych działań przeciw Al-Kaidzie, skoro już od 1995 r. było wiadomo, że dzięki posiadanym milionom dolarów bin Laden uczynił z niej potężną broń przeciwko USA.
Były demokratyczny senator Bob Kerrey miał pretensje do sekretarz stanu, że zamiast rozpoczynać wojnę o Kosowo nie przeprowadzono bardziej zmasowanego ataku przeciw Al-Kaidzie w Afganistanie ani nie zamrożono funduszy Osamy bin Ladena i innych bogatych Saudyjczyków, z których korzystali terroryści.
Zeznający po Albright obecny sekretarz stanu Colin Powell powiedział, że nieudane akcje administracji Clintona przeciw terrorystom "mogły wytworzyć w Al-Kaidzie przekonanie, że brakuje nam zdecydowania".
Powell broni
Powell bronił poczynań administracji Busha przed 11 września przed zarzutami, że także zlekceważyła groźbę ze strony siatki bin Ladena. "Departament Stanu doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia terrorystycznego. Prezydent Bush traktował to jako priorytet. Utrzymaliśmy ciągłość w walce z terroryzmem, zachowując na stanowisku dyrektora CIA George'a Teneta, ustępująca administracja dostarczyła nam informacji o zagrożeniach" - powiedział sekretarz stanu.
Jeszcze przed przesłuchaniami Powella i Albright komisja ogłosiła swój wstępny raport, w którym oskarżyła Clintona, że w walce z islamskim terroryzmem za bardzo polegał na dyplomacji zamiast na sile. Administracji Busha komisja zarzuciła, że zlekceważyła wczesne sygnały przygotowań do ataku 11 września.
Clarke oskarża
Po Albright i Powellu wyjaśnienia przed komisją złożą jeszcze we wtorek były szef Pentagonu William Cohen i obecny minister tego resortu Donald Rumsfeld. W środę przed komisją wystąpi były koordynator ds. terroryzmu w obu rządach Richard Clarke. W tych dniach ukazała się jego książka, w której oskarżył ekipę Busha, że nie dostrzegała niebezpieczeństwa ze strony Al-Kaidy przed 11 września, gdyż była obsesyjnie skoncentrowana na planach ataku na Irak.
Administracja odrzuciła te zarzuty, sugerując, że Clarke sam nie czuje się w porządku jako były szef walki z terroryzmem i chce w ten sposób odwrócić uwagę od własnych zaniedbań. Dano też do zrozumienia, że chce on zaszkodzić Bushowi przed wyborami.