Komentarz Internauty: Humanitaryzm?
Jak zapewne większość ludzi, z zainteresowaniem obserwowałem sytuację w Iraku. Obserwowałem momenty tuż przed wojną, kiedy "tradycyjnie pacyfistyczne" narody, jak Francja i Niemcy połączyły się z państwem o "głębokich korzeniach wolnościowych i demokratycznych", tj. Rosją, w celu zablokowania straszliwych i jakże okrutnych dążeń "słynącego z okrucieństwa i represji USA".
Ataki "starej Europy" i krytyka amerykańskich planów obalenia, drwiącego sobie z międzynarodowych praw (a więc i naszych) tyrana, nie były dla nikogo niespodzianką. Wiadomo, że polityka i ekonomia są nierozerwalnie związane. W końcu, interesy wymienionych państw europejskich w Iraku - były tajemnicą poliszynela.
Bardziej zaskakiwały dość liczne demonstracje i protesty tzw. społeczności międzynarodowej. Warszawiacy zapewne pamiętają niedawne, gorące demonstracje pod ambasadą USA. Tymczasem, kilka dni wcześniej odbyła się pokojowa manifestacja w obronie Tybetu i zapewne, nikt jej nawet nie zauważył. Nikt jej nie zauważył, bo manifestowała garstka ludzi. Dziwne, bardzo dziwne.
Jeszcze bardziej zaskakujący był brak znaczących protestów, w sprawie ostatnich aresztowań na Kubie. Jakże to możliwe , że ci, tak czujni "obrońcy pokoju i demokracji" pominęli wyrok na łączną sumę 700 lat?!? Tyle właśnie wyniósł łączny wyrok za działalność wywrotową, imperialistyczną dla opozycji. Znajomo brzmi, prawda?
Kiedy, nastoletnia w większości, "społeczność międzynarodowa" protestowała, manifestując swoje poparcie dla obrońcy pokoju, dobrotliwego Saddama Hussajna, w tym samym czasie trwały (prawie nie zauważone) protesty opozycji irackiej na emigracji. Irakijczycy -tymczasem - protestowali przeciwko... postawie Francji i innych państw, oskarżając je o wspieranie zbrodniczego reżimu.
Teraz, kiedy widzimy cieszących się, tańczących na ulicach miast irakijskich ludzi, oglądamy obalanie pomników, obrazy te przypominają pewne bliskie nam wydarzenia. Jednocześnie demonstranci zniknęli. Z jakiegoś powodu nie bronią już prawowitego władcy Iraku. Kandydaci na "żywe tarcze" nie planują wyjazdu do Iraku, w celu pomocy w odbudowie państwa i demokracji. Ale najdziwniejsza jest postawa tych trzech, niezaprzeczalnie najbardziej humanitarnych państw na naszym globie. Dlaczego do Iraku przypłynął wielki statek z amerykańskim zbożem, a nie francuskim? Widocznie - humanitaryzm, w niektórych językach oznacza czasami zupełnie coś innego.