Kolekcjoner szczątków zmarłych mógł zacząć zabijać. Policjanci ujawniają kulisy śledztwa

Dariusz R. został zatrzymany kilka dni temu pod zarzutem kradzieży ludzkich szczątków z cmentarzy. Według policjantów robił to od 17 lat. Z ujawnionych przez nich informacji wynika, że ostatnio coraz częściej wykradał zwłoki z grobów. A to oznacza, że wkrótce mógł zacząć zabijać.

Kolekcjoner szczątków zmarłych mógł zacząć zabijać. Policjanci ujawniają kulisy śledztwa
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
Violetta Baran

14.11.2017 | aktual.: 14.11.2017 17:43

Reporter RMF FM Kuba Kaługa rozmawiał z policjantami zaangażowanymi w tropienie kolekcjonera ludzkich szczątków. Ścigali mężczyznę od 17 lat. To właśnie wtedy, jak wynika z ustaleń śledczych, Dariusz R., były milicjant, po raz pierwszy rozbił płytę nagrobną i ukradł ludzkie szczątki.

Przez wiele lat R. był nieuchwytny. Śledczy nie mieli pojęcia, kim jest. Na dodatek nie mogli korzystać z doświadczeń swoich kolegów z zagranicy. Serii tak makabrycznych przestępstw nie było w żadnym innym europejskim kraju. Policjantom pozostawało jedynie patrolowanie okolic cmentarzy i analizowanie dotychczas zgromadzonych informacji na temat sprawcy.

Jak działał Dariusz R.? Policjanci, z którymi rozmawiał Kuba Kaługa, twierdzą, że mężczyzna dokładnie przygotowywał się do każdej kradzieży. Najpierw typował ofiarę, czyli zmarłego, którego szczątki wykradał z grobu. Do dziś nie wiadomo jednak, jakim kluczem się posługiwał przy jej wybieraniu. Śledczy nie potwierdzili informacji, podawanej wcześniej przez media, że R. chciał w ten sposób ukarać zmarłych za ich występki za życia.

Zatrzymany 54-latek przez długi czas obserwował cmentarz w dzień i w nocy, by zminimalizować ryzyko natknięcia się na niepożądanych świadków.

Wyposażony w narzędzia, latarki i specjalne noże, potrafił przejść lasem nawet 20 km, by dotrzeć do upatrzonego wcześniej grobu. Potem pakował swój łup do worka i wracał do domu.

Z relacji policjantów wynika, że jeśli nie udało mu się wykraść zwłok za pierwszym razem, wracał na miejsce przestępstwa. Do skutku.

Co ciekawe R. wykradał nie tylko ludzkie szczątki, ale również tabliczki nagrobne. Wspierający policjantów profesor, którego nazwiska ani specjalności śledczy nie wymienili, na podstawie tych tablic układał zdania. - Te zdania układały się nawet w Ewangelię św. Jana. Patrząc na rozdziały i wersety można było też z tego utworzyć fragmenty. Jakby sprawca z ewangelii korzystał. Jednak na chwilę obecną nie udało nam się tego w 100 proc. potwierdzić. Jest to cały czas weryfikowane - powiedział reporterowi RMF FM jeden z jego rozmówców.

Policjanci początkowo sądzili, że sprawca tych makabrycznych kradzieży porusza się autem. Okazało się jednak, że poruszał się pieszo lub środkami komunikacji miejskiej. Dzięki analizie nagrań z monitoringu w końcu udało się ustalić sprawcę. W jego zatrzymaniu wzięli udział antyterroryści.

Śledczy wyznali reporterowi RMF FM, że w domu mężczyzny znaleźli kolekcję wycinków prasowych dotyczących śledztwa i kolejnych kradzieży zwłok. Natrafili także na zapiski mężczyzny, swego rodzaju pamiętnik, w którym notował nie tylko daty kolejnych wizyt u lekarza, ale także informacje dotyczące przygotowań do kradzieży.

Dariusz R., jak wynika ze zgromadzonych przez policjantów dowodów, okradł co najmniej kilkanaście grobów w dwóch województwach: pomorskim i kujawsko-pomorskim. Przyznają jednak, że ta liczba może okazać się o wiele większa. Śledztwo wciąż trwa.

Zatrzymany 54-latek ostatnio coraz częściej włamywał się do grobów i kradł z nich ludzkie szczątki. Zdaniem śledczych może to świadczyć o tym, że potrzebował coraz silniejszych bodźców, by - jak to bywa w przypadku seryjnych przestępców - czuć zadowolenie ze swoich czynów. To oznacza, że wkrótce mógł posunąć się dalej - mógł zacząć zabijać.

Źródło: rmf24.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)