PolskaKolejowy taniec ze śmiercią. Co łączy PO z katastrofą kolejową pod Szczekocinami?

Kolejowy taniec ze śmiercią. Co łączy PO z katastrofą kolejową pod Szczekocinami?

Kolejowy taniec ze śmiercią. Co łączy PO z katastrofą kolejową pod Szczekocinami?
Źródło zdjęć: © PAP/Grzegorz Michałowski
10.04.2012 12:12, aktualizacja: 10.04.2012 13:34

Prokuratura sprawdza, czy przyczyną katastrofy kolejowej w Szczekocinach było wadliwe działanie urządzeń Sterowania Ruchem Kolejowym (SRK). Mimo to firma KOMBUD SA z Radomia, która zainstalowała podejrzane urządzenia, wciąż jest aktywna na rynku. Powodem mogą być ścisłe związki władz KOMBUD-u z politykami rządzącej Platformy Obywatelskiej.

W sobotę 31 marca doszło do poważnej awarii urządzeń na stacji Warszawa Okęcie. Pociągi stanęły. Dopiero po godzinie przywrócono możliwość bezpiecznej jazdy na kierunku Warszawa–Radom. Urządzenia, które uległy awarii, instalowała radomska spółka KOMBUD SA. Ta sama, która montowała urządzenia SRK na linii Psary Kozłów, gdzie 3 marca doszło do katastrofy kolejowej. Urządzeniami KOMBUD-u zajmuje się prokuratura. O tym jednak za chwilę. Na razie przyjrzyjmy się powiązaniom politycznym władz radomskiej firmy.

Popierali Platformę, montowali zwrotnice

Ryszard Szczygielski, założyciel, wieloletni prezes, a obecnie przewodniczący Rady Nadzorczej KOMBUD-u, to jeden z najważniejszych radomskich biznesmenów. Jak pisała „Gazeta Polska Codziennie”, Szczygielski może też liczyć na doskonałe kontakty w świecie polityki. Był członkiem honorowego komitetu poparcia w kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego. W 2011 r., podczas uroczystości z okazji dwudziestolecia firmy, mowę pochwalną na jej cześć wygłosiła ówczesna minister zdrowia, obecna marszałek sejmu Ewa Kopacz. List z gratulacjami do zarządu wysłał też Jerzy Buzek. Zdaniem naszych informatorów, świetne kontakty z politykami partii rządzącej sprawiają, że radomska spółka jest faworytem w większości przetargów na remont linii kolejowych w Polsce. Problem w tym, że urządzenia te są, zdaniem ekspertów, awaryjne i dlatego dotychczas PKP PLK nie zastosowała ich na liniach o dużym natężeniu ruchu. Prokuratura bada, czy urządzenia KOMBUD-u miały wpływ na katastrofę kolejową w Szczekocinach. Zginęło w niej 16
osób, kilkadziesiąt zostało rannych. To największa tragedia na polskich torach od ponad 20 lat.

Zabawa bezpieczeństwem

Dramat wydarzył się na odcinku kolejowym Psary–Kozłów. Urządzenia Sterowania Ruchem Kolejowym dostarczała tam wspomniana spółka KOMBUD. Urządzenia te psuły się wcześniej bardzo często. Do awarii doszło też w dniu katastrofy. Jak pisała „Codzienna”, wpływ na działanie systemu mogła mieć pogoda. Zamontowane na feralnym odcinku napędy zwrotnicowe działały bardzo dobrze przy temperaturze dodatniej lub długo utrzymującym się mrozie. Zawodziły podczas nagłych skoków temperatur, kiedy po ciepłym dniu temperatura spadała poniżej zera. 3 marca było – w dzień dość ciepło, a wieczorem chwycił silny mróz. Prokuratura sprawdza, czy awaria ta miała wpływ na przebieg tragedii. Choć związek między awarią, katastrofą i KOMBUD-em wydaje się bardzo prawdopodobny, radomska spółka wciąż może liczyć na zamówienia na kolejnych odcinkach kolejowych. – To zaskakujące, bo według normalnych procedur, jeżeli istnieje podejrzenie, że urządzenia danej firmy miały wpływ na katastrofę, powinna ona zostać zawieszona do czasu zakończenia
dochodzenia – mówi „Gazecie Polskiej” Jerzy Polaczek, minister transportu w rządzie PiS.

W przypadku KOMBUD-u stało się jednak inaczej – firma wciąż może montować swój sprzęt. Ten sam, którego awaria mogła spowodować katastrofę w Szczekocinach.

Przestarzałe urządzenia

KOMBUD SA wykonywał m.in. prace na odcinku z Warszawy Wschodniej do stacji Warszawa Okęcie. Na tej drugiej stacji, w sobotę 31 marca, doszło do poważnej awarii urządzeń SRK. Spowodowała ona przerwę w prowadzeniu ruchu na linii Warszawa–Radom. Pociągi zostały zatrzymane. Dopiero po godzinie pasażerowie „mogli bezpiecznie kontynuować podróż”. Co ciekawe, do bardzo poważnej usterki doszło też w grudniu 2010 r. w Poznaniu, gdzie ruch pociągów został wstrzymany na kilka godzin. W tym wypadku również zawiodły urządzenia SRK – dokładnie napędy zwrotnic produkowane przez Bombardier Polska, te same, które KOMBUD zamontował w Starzynach. Dlaczego, mimo że urządzenia instalowane przez KOMBUD i spółki z nim powiązane cechuje awaryjność, władze Polskich Linii Kolejowych decydują się na ich montowanie? Jak ustaliliśmy, atutem ofert KOMBUD-u jest bardzo niska cena. To jednak tylko pozory. Oprócz zagrożenia bezpieczeństwa problem stanowi bowiem technologiczny poziom montowanego sprzętu. – Każdorazowa wymiana części i
podzespołów wymagać będzie wznawiania produkcji, co spowoduje ogromne koszty – mówi nasz informator. – Tak więc owszem, zamontowano tani system, jednak jego eksploatacja będzie bardzo droga – dodaje nasz rozmówca. Co więcej, KOMBUD zupełnie nie panuje nad sprzedawanymi pod jego marką systemami sterowania dla kolei, które w rzeczywistości tworzone są przez zewnętrzne podmioty. W rezultacie radomska firma nie ma nawet pełnej dokumentacji „swoich” systemów, co tłumaczy tak długi czas usuwania usterek. Kolejną rzeczą, która może mieć wkrótce przykre konsekwencje dla PKP PLK, jest dostępność części zamiennych, którą producent urządzeń powinien zapewnić przez 25 lat. Jak tłumaczy nasz informator, KOMBUD składa swoje systemy z podzespołów kupowanych na rynku. Niestety, jest zbyt małym podmiotem, by wynegocjować u swoich poddostawców tak długą gwarancję dostaw. * Pasażerowie na łasce KOMBUD-u*

Wszystko wskazuje na to, że radomska spółka wyremontuje też odcinek kolejowy z Warszawy do Radomia. Wprawdzie przetarg na prace wygrał koncern THALES Polska – światowy lider produkcji systemów kolejowych – jednak KOMBUD odwołał się od decyzji. Mimo że odwołanie miało miejsce już po katastrofie w Szczekocinach, Krajowa Izba Odwoławcza uznała racje KOMBUDU. Najprawdopodobniej pasażerowie jadący na trasie Warszawa–Radom oraz kibice chcący dojechać na lotnisko podczas Euro 2012 będą więc skazani na urządzenia KOMBUD-u. Sprawa jest poważna – wspomniany odcinek jest kluczowy na kolejowej mapie Polski. Oprócz pociągów dalekobieżnych jeżdżą nim też składy Kolei Mazowieckich. Pociągi tego typu nie mają masywnych lokomotyw, które zamortyzowałyby ewentualne zderzenie. – Powtórka ze Szczekocin i zderzenie czołowe mogłyby pochłonąć setki ofiar – mówi zastrzegający anonimowość pracownik kolei. Przypomina, że na wspomnianej trasie pociągi są bardziej przeładowane, tysiące ludzi dojeżdżają nimi z podwarszawskich
miejscowości do pracy. Dziwi też fakt, że firma KOMBUD, która budowała swoje systemy tylko na małych stacyjkach, została dopuszczona do największego dotychczas przetargu organizowanego przez PKP.

(...)
Przemysław Harczuk

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (171)
Zobacz także