Kolejny wypadek z udziałem Dudy? Wiemy, jak było naprawdę
Kolumna prezydenta Andrzeja Dudy znów miała wypadek - taka plotka krąży po sieci. Dowodem ma być nagranie z miejskiego monitoringu w Lublinie. Okazuje się jednak, że ta historia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. - Kompletna bzdura - mówią policjanci.
Do wypadku z udziałem prezydenta miało dojść ok. godz. 23:30 przy ulicy Kraśnickiej w Lublinie. O zdarzeniu poinformował w sobotę m.in. tamtejszy radny Bartosz Margul. Wydawał się być dobrze poinformowany. "Kolumna zasłoniła widok zwykłemu kierowcy Nissana, który uderzył w inne auto" - relacjonował polityk.
Posypały się komentarze. Internauci wytykali, że to kolejny wypadek z udziałem prezydenta, krytykowali też rzekome zachowanie kierowców już po wypadku.
Dowodem na zdarzenie miało być nagranie z monitoringu, które pojawiło się w sieci. Nikt chyba jednak dokładnie mu się nie przyjrzał. Ani nie zweryfikował informacji przed jej rozpowszechnieniem.
Wypadek bowiem, owszem, miał miejsce, ale... udział prezydenta w zdarzeniu to fake news.
- Z całą pewnością nie było żadnej kolizji z udziałem kolumny prezydenta - zapewnił nas podkom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Wyjaśnił, że na nagraniu widać nie kolumnę prezydencką, a... policyjne radiowozy oddziałów prewencji, które wracały z zabezpieczania meczu Polska-Słowacja.
Jadący na sygnałach policjanci najechali na stłuczkę dwóch samochodów. Kolumna prezydencka rzeczywiście przejeżdżała tą drogą, ale pół godziny wcześniej.
Kolumna Dudy szarżowała pod Żywcem
Nie pierwszy raz informacja o niebezpiecznym zdarzeniu z udziałem kolumny prezydenta zelektryzowała opinię publiczną. Ostatni raz, w lutym. Jak wtedy donosiliśmy w Wirtualnej Polsce, kierowca BOR zmusił jadące z przeciwka auto do ucieczki na pobocze. Zdarzenie miało miejsce pod Żywcem. Prezydent gościł w Rabce-Zdroju na amatorskich zawodach narciarskich im. Marii Kaczyńskiej. Premier Beata Szydło leżała w szpitalu po głośnym wypadku z jej udziałem, do którego doszło w Oświęcimiu.