PublicystykaKolejny sukces Andrzeja Dudy i PiS? To iluzja "wstawania z kolan"

Kolejny sukces Andrzeja Dudy i PiS? To iluzja "wstawania z kolan"

Nasza polityka zagraniczna to pasmo sukcesów? Taki komunikat płynie po raz kolejny z Nowego Jorku, gdzie obywa się Zgromadzenie Ogólne ONZ. TVP Info od rana mówi o "znaczącym przemówieniu prezydenta". Problem w tym, że to udawany sukces, iluzja "wstawania z kolan".

Kolejny sukces Andrzeja Dudy i PiS? To iluzja "wstawania z kolan"
Źródło zdjęć: © TVP Info | TVP Info
Kamil Sikora

20.09.2017 | aktual.: 20.09.2017 11:48

"72. Sesja Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych". Brzmi jak najnudniejsza rzecz na świecie i w istocie nią jest. To doroczne spotkanie przywódców krajów świata (chyba, że komuś nie chce się przyjechać, jak prezydentom Rosji czy Chin). Rozmawia się tam o tym jak uczynić świat lepszym i jak zreformować mało efektywne ONZ. A rok później powtarza się to samo.

Andrzej Duda w ONZ

Jedynym realnym efektem jest możliwość zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z prezydentem USA i załatwienie kilku spotkań bilateralnych bez konieczności jechania do kraju rozmówcy. Ale w tym roku Andrzej Duda spotkał się z prezydentami Ukrainy i Litwy, co można było załatwić bez jeżdżenia do Nowego Jorku. Przy okazji Kancelaria Prezydenta zaliczyła wpadkę, bo na swojej oficjalnej stronie poinformowała o spotkaniu z przywódcą Łotwy.

Sukces? Tak jakby

W swoim przemówieniu prezydent Duda chwalił się przede wszystkim wejściem Polski do Rady Bezpieczeństwa ONZ. - Wybór Polski na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa na lata 2018-2019 odzwierciedla rosnący potencjał i zaangażowanie mojego kraju na rzecz zapewnienia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa - powiedział prezydent.

To tylko powtórzenie tego, co słyszymy od niemal dwóch lat, kiedy Polska zaczęła starać się o wejście do RB ONZ. Rzeczywiście, to ważny organ, dużo bardziej aktywny niż Zgromadzenie Ogólne ONZ. Ale de facto rządzi tam pięcioro stałych członków, którym przysługuje prawo weta. Głos Polski będzie w tym gronie słyszalny, ale w żadnym stopniu nie będzie decydujący.

Dwie łyżki dziegciu

Narrację PiS mogą zepsuć jeszcze dwa mało eksponowane fakty. Po pierwsze miejsce w RB ONZ nam się należy. "Nam", czyli Europie Wschodniej - zgodnie z zasadami w każdej kadencji nasz region ma jedno miejsce (Europa Zachodnia ma 2, a Afryka i Azja po 5). Więc aby zostać członkiem Rady na dwuletnią kadencję nie musimy pokonać wszystkich ponad 190 krajów członkowskich ONZ, tylko w pretendentów z naszego regionu.

Z reguły odbywa się to na zasadzie porozumienia: Bułgaria zrezygnowała z kandydowania, by zrobić miejsce Polsce, a za dwa lata Polska poprze starania Bułgarii. Na tej zasadzie kolejne kraje co kilka-kilkanaście lat wchodzą do Rady Bezpieczeństwa. Polska ostatni raz została do niej wybrana w 1997 roku. Dotychczas nasz przedstawiciel zasiadał w niej pięciokrotnie przez w sumie 9 lat.

Za Mali i Litwą

W 2015 roku, kiedy Andrzej Duda zadebiutował w ONZ jako prezydent Polski, prawica wpadła w euforię. Po pierwsze dlatego, że Andrzej Duda przemawiał na samym początku, tuż po prezydencie USA Baracku Obamie. Przekonywano, że to dowód na "wstawanie z kolan". - ONZ to największa platforma współpracy, dialogu na świecie. Każdy prezydent musi tam zaistnieć, musi się pokazać. Nasz pokazuje się w bardzo dobrym momencie, bo tuż po wystąpieniu prezydenta Obamy, a przed wystąpieniem prezydentów Chin i Rosji, więc na pewno to zainteresowanie skupił też na sobie - mówił wówczas Witold Waszczykowski słuchaczom Radia Maryja.

W istocie kolejność przemówień nie oddaje ważności krajów w światowej układance. Ale jeśli jednak mielibyśmy przyjąć to kryterium (przypominam, zaproponowane przez zwolenników rządu), to jaki wniosek wyciągnąć z tegorocznej kolejności? Prezydent Duda przemawiał w popołudniowej sesji, jako 21. mówca. Przed nim nie tylko prezydent Mali, ale też nasi mniejsi sąsiedzi: Litwa, Czechy i Słowacja.

Z dala od Donalda

Dwa lata temu kolejnym dowodem na rosnącą potęgę było usadzenie Andrzeja Dudy przy stole z Barackiem Obamą i Władimirem Putinem. W tym roku podczas oficjalnego lunchu prezydent Duda nie siedział przy stoliku swojego przyjaciela Donalda Trumpa. Polskiego prezydenta można wypatrzyć w ostatnich sekundach tego filmu zamieszczonego na stronie ONZ. Znowu - w 2015 roku robienie z tego symbolu było głupotą, ale jeśli przyjąć to kryterium, czy właśnie obserwujemy upadek pozycji zagranicznej Polski?

Obraz
© ONZ | ONZ

Podobny festiwal propagandy obserwowaliśmy podczas wizyty wicepremiera Mateusza Morawieckiego na szczycie ministrów G20. Bo gospodarka Polski jest zbyt mała, by realnie myśleć o zostaniu członkiem tego ekskluzywnego klubu, a nas zaprosili niemieccy gospodarze spotkania. To oczywiście bardzo pozytywne sygnały, ale jeszcze nie dowody na to, że Polska to międzynarodowe mocarstwo.

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)