Kreml zakpił z propozycji Zełenskiego
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zgłosił gotowość do przeprowadzenia wyborów prezydenckich - mimo stanu wojennego. Propozycja spotkała się z ironiczną odpowiedzią Kremla, który podkreśla, że dąży do trwałego pokoju.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
We wtorek Wołodymyr Zełenski ogłosił swoją gotowość do przeprowadzenia wyborów prezydenckich, mimo trwającego stanu wojennego. Prezydent podkreślił, że kluczowe jest uzyskanie gwarancji bezpieczeństwa od europejskich partnerów i USA. - Jeśli bezpieczeństwo zostanie zagwarantowane, wybory mogą odbyć się w ciągu dwóch-trzech miesięcy - zaznaczył Zełenski.
Wyprzedaż rekwizytów po Janie Herniku
Oświadczył też, że Ukraina jest gotowa na rozejm energetyczny, jeśli zgodzi się na niego Rosja. Dodał jednak, że rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną dowodzą, że Moskwa nie jest zainteresowana rozmowami pokojowymi.
Jak Kreml zareagował na propozycję Zełenskiego?
W odpowiedzi na deklarację Zełenskiego, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skomentował, że Rosja koncentruje się na osiągnięciu trwałego pokoju, który wymaga podpisania odpowiednich dokumentów.
- Moskwa pracuje nad pokojem, a nie rozejmem w sprawie Ukrainy - powiedział cynicznie Pieskow, cytowany przez Interię.
Co z wyborami podczas wojny?
Jak pisaliśmy w WP, Wołodymyr Zełenski zadeklarował we wtorek, że jest gotów na przeprowadzenie wyborów w kraju i jeśli Ukraina otrzyma gwarancje bezpieczeństwa na ten okres, głosowanie mogłoby się odbyć za 60-90 dni.
Oznajmił też, że prosi amerykańskich i europejskich partnerów o zagwarantowanie krajowi bezpieczeństwa podczas procesu wyborczego.
Zełenski zapowiedział, że zwróci się do parlamentu z prośbą o przygotowanie ram prawnych pozwalających na rozpisanie wyborów podczas stanu wojennego.
Źródło: PAP/Interia