Kolejny skandal z pracą Polaków w Norwegii
Po odkryciu w tym tygodniu przez
norweską Inspekcję Pracy kolejnego skandalicznego przypadku
fatalnych warunków pracy i płacy polskich pracowników budowlanych,
w sprawie tej wypowiedzieli się w weekend przedstawiciele rządu.
08.03.2008 | aktual.: 10.03.2008 08:54
Jan-Erik Stoestad sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Spraw Społecznych oświadczył w telewizji publicznej TV Norge: bardzo poważnie traktujemy ten przypadek ujawniony w ostatnich dniach przez Inspekcję Pracy. Jestem zaskoczony, że władze komunalne Oslo nie mają dostatecznego wglądu w warunki pracy panujące na podległych im budowach.
Natomiast inny przedstawiciel ministerstwa określił warunki płacy i bytu polskich pracowników jako niegodne.
Inspektorzy ATS wizytowali dwie budowy, m. in.: nowego szpitala w stolicy kraju. Inwestorem w obu przypadkach są władze miasta, a wykonawcą ta sama prywatna firma. Pracownikami natomiast, zatrudniani przez wykonawcę obywatele polscy, czasowo przebywający w Norwegii.
W wyniku inspekcji, obie budowy zostały natychmiast wstrzymane. Stwierdzono, że zamiast ustawowej minimalnej godzinowej stawki brutto, wynoszącej równowartość 15 euro, pracownicy otrzymywali 7,5 euro. Dzień ich pracy, razem z dojazdami trwał ok. 15 godzin. A tydzień - zamiast zastrzeżonych ustawą i umową 40 godzin - często zbliżał się do 70 godz. Przy tym za nadgodziny nie płacono należnych dodatkowych pieniędzy.
Fatalnie też wyglądały warunki mieszkaniowe. Prawie 80 mężczyzn umieszczono w 10 pokojach i na poddaszu dawno nieremontowanego budynku, w którym np. jeden prysznic przypadał na 20 osób. Czterech robotników mieszkało w 10-metrowym, prowizorycznym baraczku bez wody i kanalizacji. Równocześnie każdemu z nich potrącano za "kwaterę" 308 euro miesięcznie.
Władze komunalne twierdzą, że nie wiedziały o warunkach pracy Polaków. Natychmiast w piątek zajęliśmy się sprawą. I będziemy domagali się wyjaśnień od pracowników naszego działu inwestycji, dlaczego nie zwrócili uwagi na te nieprawidłowości - powiedział ich przedstawiciel Per Morten Johansen.
Natomiast wypowiadający się dla TV Norge delegat związku zawodowego pracowników budownictwa Jonas Bals stwierdził, że ten przypadek jest najbardziej jaskrawym przykładem społecznego dumpingu, z jakim kiedykolwiek się spotkał. (mg)
Michał Haykowski