Kolejny skandal międzynarodowy. Rosja po cichu przesunęła granicę z Gruzją
Kiedy oczy całego świata zwrócone były na szczyt G20 w Hamburgu, Rosja po cichu przesunęła swoją granicę. Żołnierze przenieśli znaki graniczne o setki metrów w głąb okupowanego terenu Osetii Południowej. Prezydent Gruzji Giorgi Margvelashvili prosi świat o potępienie Rosji.
Do przesunięcia "znaku granicy państwowej" miało dojść 4 lipca w rejonie wioski Bershueti w regionie Wewnętrzna Kartlia, którego stolicą jest Gori.
- Gruzja będzie używała wszystkich dyplomatycznych sposobów, aby powstrzymać tzw. nielegalny proces wyznaczania granicy przez Rosję - zapowiedział prezydent. Nazwał ten proceder "pełzającą okupacją" i wezwał społeczność międzynarodową do potępienia Moskwy.
Gruzja: to narusza prawa mieszkańców i godzi w bezpieczeństwo
W komunikacie rządu Gruzji czytamy, że jest to "kontynuacja nielegalnego procesu, który nie tylko narusza podstawowe prawa lokalnych mieszkańców, ale bezpośrednio godzi w sprawy bezpieczeństwa".
Donald Trump uderza w Rosję i Baracka Obamę. Zobacz wideo
Kurt Volker, były przedstawiciel USA w NATO, wezwał Zachód, aby przeciwstawił się planom ekspansji Moskwy. - Rosja jest obecnie w słabszej pozycji, ale udało się zagrać bardzo agresywnie. Liczą na to, że nie będziemy reagować w żaden sposób - wyjaśnił w rozmowie z BBC Radio 4.
Gruzja oskarżyła Rosję o prowokacje - przesunięto słupy graniczne
To nie pierwszy raz, kiedy Rosja jest oskarżana o przesunięcie granicy i prowokowanie konfliktu zbrojnego. Do podobnego zdarzenia doszło w 2015 roku. Pod kontrolą południowoosetyjskich separatystów znalazł się fragment międzynarodowego ropociągu Baku - Supsa.
Władze w Tbilisi poprzez ambasadę Szwajcarii przekazały do Moskwy notę protestacyjną. Rosja oczywiście podała, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego, a decyzję o postawieniu nowych słupów granicznych podjęła Osetia Południowa.