Kolejny list mężczyzny spod PKiN. "Większość społeczeństwa śpi, trzeba je obudzić"
"Można oczekiwać, że PiS będzie się starał pomniejszyć mój protest i będzie szukał na mnie 'haków'. Postanowiłem mu to ułatwić i wskazać pierwszy punkt zaczepienia (inne będą sobie musieli wymyślić)" – pisze w swoim liście do mediów mężczyzna, który podpalił się przed Pałacem Kultury i Nauki. List jako pierwszy opublikował portal Oko.Press.
21.10.2017 | aktual.: 21.10.2017 08:22
19 października doszło do aktu samospalenia przez 54-letniego mężczyznę. Zanim się podpalił, rozdał przechodniom ulotki i przeczytał ich treść. Zwrócił się do rządu Prawa i Sprawiedliwości, na którym nie zostawił suchej nitki. Zaapelował też do Polaków o szybką reakcję na wydarzenia w kraju. Po tym jak trafił do szpitala, pojawiły się informacje, że szukała go rodzina i że miał problemy psychiczne. W piątek portal Oko.Press zamieścił list, który przekazali jego bliscy.
"Od kilku lat choruję na depresję, więc jestem tzw. osobą chorą psychicznie.Ale takich osób jak ja jest w Polsce kilka milionów i jakoś funkcjonują w sposób mniej więcej normalny, często nawet nie wiadomo o ich chorobie" – napisał, dodając, że podchodzą pod nią też "bezsenność, czy jąkanie się, więc niekoniecznie musi być związane z niepoczytalnością". Jak stwierdza autor, zauważył u siebie kłopoty ze snem czy skrajne "czarnowidztwo". Nie uważa jednak, by w obecnej sytuacji politycznej, było to coś złego. "Potrafię dostrzec bardzo niepokojące sygnały wcześniej niż inni i silniej na nie reagować. I może też łatwiej mi poświęcić swoje życie, chociaż zapewniam, że wcale nie tak łatwo" – pisze.
54-latek uważa, że nie tylko jest zaniepokojony tym, co się dzieje. Zdaje sobie jednak sprawę, że mało kto zdecydowałby się na tak desperacki krok jak samospalenie. Miał jeden powód. "Bo sytuacja jest dramatyczna. Nie chodzi o to, że rząd popełnia mniej czy więcej błędów (każdy rząd to robi) ale, że ten rząd wstrząsa podstawami naszej państwowości i funkcjonowania społeczeństwa. Natomiast większość społeczeństwa śpi, nie zwraca uwagi, co się dzieje i trzeba je z tego snu obudzić” – czytamy.
Oko.Press cytuje jeszcze dwa fragmenty, dołączone do listu. Pierwszy mówi, że 54-latek pamięta czasy PRL i "Solidarności", co pozwala mu "lepiej ocenić to, co się teraz dzieje". Wylicza ważniejsze daty z tamtego okresu, pisze, że 13 grudnia 1981 r. roznosił pierwsze ulotki, potem chodził na demonstracje i "zapalał świeczki w oknach". Następnie, jak inni głosował w pierwszych, częściowo wolnych wyborach. Głosował też potem. "Mój wkład w odzyskanie niepodległości był mikroskopijny, wstydzę się, że do tej pory tak mało zrobiłem dla Ojczyzny. I wiem, że muszę to zmienić" – podkreśla. W drugim fragmencie stwierdza, że wstydzi się za prezydenta ("który jest prezydentem tylko swojej partii") i premier ("realizującej polecenia"), za rząd, również przed znajomymi z Zachodu.
"Wstydzę się, że znowu muszę używać pojęcia 'nomenklatura' i sformułowania 'partia i rząd' tak jak w czasach PRL. Wstydzę się widząc, jak opluwani są ludzie, którym należy się szacunek za to, co zrobili dla wolnej Polski" – konstatuje 54-latek. Oko.Press zapowiada publikację rozmowy z jego rodziną. Przypomnijmy, że jest on ciągle pod opieką lekarzy.