Kolejny krwawy zamach w Izraelu
Hadera tuż po ataku
terrorystycznym(AFP)
Sześć osób zginęło, a 33 zostały ranne w
czwartek wieczorem w miejscowości Hadera, na północ od Tel-Awiwu,
gdy palestyński zamachowiec otworzył ogień z karabinu M-16 do
uczestników ceremonii religijnej.
Nie potwierdziły się informacje, że napastnik również wrzucił kilka granatów do sali, w której odbywała się uroczystość. Okazało się, że został zastrzelony przez policję, zanim sięgnął po granaty, które miał ukryte pod odzieżą.
Do ataku przyznała się grupa zbrojna Brygady Męczenników Al-Aksa, powiązana z organizacją Fatah, kierowaną przez lidera Palestyńczyków Jasera Arafata.
Grupa oświadczyła, że przeprowadził go niejaki Abed Hassuna, pochodzący z okolic Nablusu, i że była to zemsta za zamordowanie w poniedziałek przez izraelskie służby specjalne jej przywódcy w miejscowości Tulkarem - Raeda al-Karmi.
Izrael obarczył odpowiedzialnością za zamach samego Arafata. Atak w Haderze potępiły Stany Zjednoczone. Wezwały one także Arafata do podjęcia natychmiastowych działań przeciwko sprawcom. Określając zamach jako przerażający akt terroru, rzecznik Departamentu Stanu Philip Reeker, oznajmił, że nie może być tolerancji wobec tych, którzy działają przeciwko interesom narodu palestyńskiego.
W odwecie za zamach w piątek rano 20 czołgów izraelskich i wozów opancerzonych wjechało do miasta Ramallah na terenie Autonomii Palestyńskiej. Według źródeł palestyńskich pojazdy jechały w stronę kwatery głównej Jasera Arafata. W nocy armia izraelska zaatakowała z powietrza siedzibę palestyńskiego gubernatora w Tulkarem na Zachodnim Brzegu Jordanu. Według źródeł palestyńskich, co najmniej jedna osoba zginęła, a 18 innych zostało rannych.
Zamach w Haderze to najbardziej krwawa akcja palestyńska od 12 grudnia, kiedy w ataku na izraelski autobus zginęło 8 Żydów, a ponad 30 zostało rannych.
Źródła izraelskie informują, że w Tulkarem, na Zachodnim Brzegu doszło do manifestacji radości na wieść o udanym zamachu. (mag)