Polski Ład w Sejmie. "Nie potrzeba protezy"
W Sejmie ponownie zajęto się sprawą rekompensat dla samorządów za zmniejszenie wpłat w związku ze zmianami wprowadzanymi przez program Polski Ład. Nie brakowało słów krytyki ze strony opozycji. - Samorządy nie oczekują kolejnej ustawowej protezy - mówił m.in. poseł KO Jacek Protas.
Po debacie nad nowelizacją programu 500+ Sejm zajął się kwestią rekompensat dla gmin za zmiany, które ma wprowadzić Polski Ład.
Polski Ład w Sejmie. "Nie potrzeba kolejnej ustawowej protezy"
W imieniu PiS głos zabrał poseł Henryk Kowalczyk. Jak zaznaczył, klub Prawa i Sprawiedliwości w pełni popiera brzmienie projektu ustawy. - To będzie rewolucyjna zmiana dla wszystkich. Korzystne zmiany dla podatników powodują, że wpływ z podatku PIT będzie jednak odrobinę mniejszy. Pamiętajmy jednak, że im bogatsi są mieszkańcy, tym bogatsza jest dana gmina - mówił polityk.
Poseł Kowalczyk podkreślił, że Polski Ład zabezpiecza w pełni potrzebny mieszkańców. - W tej ustawie jest jeden ważny zapis. Gwarantuje on co najmniej taki sam poziom wpływów samorządom, jak w zeszłym roku. Docelowo ustawa pozwala jednak na to, by ubytki we wpływach samorządowych były pokrywane w całości. Tych pieniędzy może być też więcej - zaznaczył polityk PiS.
- Samorządy nie oczekują kolejnej ustawowej protezy - odpowiedział Kowalczykowi poseł PO Jacek Protas. - Wszelkie ubytki we wpływach samorządów należy uzupełniać systemowo - dodał.
Sejm. Debata nad zmianami w 500+
W dalszej części obrad Sejm zajął się ponownym rozpatrzeniem nowelizacji programu 500+.
Głos z ramienia PiS zabrał poseł Robert Warwas. - Wprowadzenie świadczenia 500+ było momentem przełomowym. Wcześniej brakowało podobnej pomocy dla polskich rodzin - zaznaczył polityk. Jak dodał poseł, programem 500+ objęte jest około 6,5 miliona dzieci. - Wnoszę o przyjęcie projektu nowelizacji ustawy - zaznaczył polityk.
Odrębną opinię złożyli posłowie opozycji. Jak zaznaczyła Iwona Maria Kozłowska z KO, duże wątpliwości budzi przełożenie odpowiedzialności za program 500+ z urzędów gmin na ZUS.
Według polityków opozycji problemem opozycji jest także zmiana, która zakłada, że wniosek o wypłatę 500+ będzie można złożyć tylko drogą elektroniczną. - Dziś prawie wszyscy beneficjenci 500+ mają już konta. Należy zaznaczyć jednak, że drogą elektroniczną wniosek złożyło 84 proc. osób uprawnionych. Co z pozostałymi osobami - pytała posłanka Kozłowska.
- W imieniu klubo KO chcemy, by wypłata środków została w samorządach, by wnioski można było składać drogą elektroniczną oraz na papierze, a także by wprowadzenie zmian obowiązywało od 2023 roku - podkreśliła parlamentarzystka, składając poprawki do projektu nowelizacji na ręce wicemarszałka Sejmu.
Jak dodała posłanka Magdalena Biejat z Lewicy, obecnie obsługą programu 500+ zajmuje się około 12 tys. pracowników samorządowych. - ZUS posiada zaledwie 322 placówki. Gminy mają około dwa i pół tysiąca OPS-ów i urzędy gmin. Przez lata wyszkolono tam armię pracowników do obsługi tego programu - mówiła Biejat w Sejmie.
- W ciągu tych dwóch debaty nad nowelizacją 500+ dni skontaktowało się ze mną wiele osób z ZUS i urzędów. Proponujecie państwo ustawę, która jest zła dla świadczeniobiorców, dla pracowników samorządów, bo zostaną zwolnieni, a także zła dla pracowników ZUS. To dla kogo ona jest dobra? Dla pani minister? - pytała z kolei posłanka Joanna Mucha z Polski 2050.
W związku ze złożonymi poprawkami projekt nowelizacji programu 500+ ponownie trafił do sejmowej Komisji.
Sejm. Skandaliczne słowa Grzegorza Brauna
Skandal w Sejmie. Po informacji Adama Niedzielskiego na temat protestu ratowników, na mównicę wszedł Grzegorz Braun. Po swoich słowach o NOP-ach odwrócił się do Adama Niedzielskiego: "Będziesz pan wisiał!".
Na sali rozległ się krzyk. - Panie pośle, jak się pan w Sejmie zachowuje. To jest skandal - wołała wicemarszałek Sejmu Kidawa-Błońska. Na mównicę wbiegł Władysław Kosiniak-Kamysz. - Musimy zaprotestować wszyscy, jak tu jesteśmy. Nie zgadzam się z panem ministrem w wielu rzeczach. Mówił głupoty, ale będę pana bronił przed takimi tekstami - mówił.
- Panie pośle Braun, nie wolno nigdy wobec nikogo tak mówić. Nie wolno, to jest groźba karalna. Pan często mówi "Szczęść Boże" z tej mównicy, jak pan może mówić do kogoś takie słowa. Jak to jest po chrześcijańsku?! - krzyczał Kosiniak-Kamysz.
Braun został wykluczony z obrad Sejmu. Opuścił salę. Wychodząc, zadeklarował, że odwoła się od tej decyzji.
Do sprawy odniósł się Adam Niedzielski. Powiedział, że oczekuje stanowczych, surowych kroków ze strony Prezydium Sejmu. - Ostatnio tylko potakujemy głową, że dzieją się rzeczy skandaliczne, a nie ma podejmowanych działań - stwierdził.
Dodał, że usunięcie Brauna na 15 minut z debaty to nie jest odpowiednia kara.
Sejm. Protest ratowników. Adam Niedzielski oburzony zarzutami
Wcześniej minister zdrowia odpowiadał na pytania. Marek Rutka z Lewicy zapytał, jak systemowo Ministerstwo Zdrowia zamierza rozwiązać problem przepracowania medyków. - Powiem jako lekarz, bo ponad 30 lat pracuję w zawodzie, także jako lekarz jeżdżący w karetce pogotowia - zaczął Waldemar Kraska.
- Wynagrodzenie jest bardzo ważne, powinniśmy pracować na umowach o pracę - mówił. Dodał jednak, że tutaj są zdania podzielone, gdyż niektórzy medycy chcą pracować na umowach kontraktowych. Zapewniał, że na przestrzeni ostatnich lat warunki pracy w służbie zdrowia się poprawiły. Przypomniał o dodatku covidowym w wysokości 100 proc.
Dodał, że zakończy na tej ogólnej odpowiedzi, ponieważ nie chce uprzedzać tego, co powie minister Adam Niedzielski.
Adam Niedzielski odniósł się do zarzutów w kierunku rządu. - Mamy ewidentną sytuację, gdzie ci, którzy nie rozwiązywali problemów służby zdrowia, bo one się nawarstwiały, doprowadziły do tego, że musimy je rozwiązywać ze zdwojoną energią - mówił szef resortu.
Z sali rozległy się głosy oburzenia. - Dlaczego pani wrzeszczy? - interweniowała marszałek Sejmu.
Szef resortu przypominał inwestycje w infrastrukturę, powiększanie listy leków refundowanych. Dalej przeszedł do kwestii wynagrodzeń. - To już jest absurd. Przypomnę, że za państwa czasów rezydenci, którzy teraz są waszymi największymi przyjaciółmi, mieli zamrożone wynagrodzenia na poziomie 3 tys. zł. - mówił z mównicy. - Proszę o odrobinę mniej hipokryzji - apelował do ław opozycji.
Wyliczał, że za rządów PiS wynagrodzenia rezydentów wzrosły o 72 proc.
Odniósł się do zarzutów o brak dialogu. Przypominał o zaproszeniach do komitetu strajkującego. - Na spotkania państwo nie przyszli - mówił.
Dodał, że postulaty zostały oszacowane na ok. 100 miliardów. - Wielkość postulatów, które są jeszcze budowane na tym, że pensja ma wynosić 16 tys., to jest nieprzyzwoite - mówił.
Obrady Sejmu. Stan wyjątkowy na granicy
Andrzej Gawron z PiS poprosił o szczegółową informację ws. działań na granicy polsko-białoruskiej. - Czy te wybudowane odcinki płotu są skuteczne - pytał. - Szkoda, że ze strony polskiej znalazły się osoby, które starały się tę sytuację wykorzystać - powiedział,
- Mamy do czynienia ze zorganizowaną akcję Białorusi. W sierpniu mieliśmy aż 3,5 prób przekroczenia nielegalnie granicy z Polską. (...) Tylko wczoraj 301 migrantów próbowało przedostać się na teren Polski - odpowiadał Maciej Wąsik. Poinformował, że Straż Graniczna zatrzymała w tym roku 1481 osób.
Zapewnił, że wybudowano prawie 113 km. zasieków i ponad 57 km. 2,5-metrowego płotu w pasie drogi granicznej. - Notujemy cały czas pomoc służb białoruskich dla migrantów w celu przekroczenia także tych urządzeń technicznych - powiedział Wąsik.
Zapowiedział, że rząd jest przygotowany na dalsze działania.
Wąsik pytany o pomoc dla osób, które koczują na granicy, zapewnił, że imigranci są zaopiekowani przez białoruskie służby, pojawił się tam również białoruski Czerwony Krzyż. Dodał, że imigranci cały czas na granicy się zmieniają. - Te osoby przyjechały na Białoruś dobrowolnie. Nie mają prawa przekraczać granicy - zaznaczył.
Zadano także pytanie, czy będzie wniosek o ukaranie parlamentarzystów, którzy "biegali" w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. - Gdyby nie działalność niektórych polskich parlamentarzystów, ta trudna sytuacja dla tych ludzi by się skończyła - stwierdził. Powiedział też, że już w czasie trwania stanu wyjątkowego w innym miejscu próbowano doprowadzić do takiej sytuacji.
Anty-LGBT. Ostra reakcja posła
Kolejnym tematem było zagrożenie utratą środków europejskich dla województw lubelskiego, łódzkiego, małopolskiego, podkarpackiego i świętokrzyskiego z uwagi na przyjęcie deklaracji anty-LGBT, a tym samym nieprzestrzeganie Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
- Przyjęcie ustawy anty-LGBT jest źródłem wstydu, ale dzisiaj dodatkowo dla województw źródłem dużych problemów - mówił poseł Marek Sowa. Podkreślił, że dialog z samorządami nic nie przyniósł.
- Więcej burzy w tej sprawie niż faktów i zagrożeń - odpowiedził mu Waldemar Buda. - Prowadzimy korespondencję z KE w tej sprawie - powiedział. Zapewnił, że te pięć województw nie mają problemów z wydatkowaniem środków.
- Wczoraj skierowaliśmy do wszystkich samorządów wystąpienie z prośbą o to, by zweryfikowały pod kątem dyskryminacyjnym swoje uchwały, dokumenty, które w ostatnich latach podejmowały - podkreślił.
Zapewnił jednak, że to nie może wpłynąć na wydatkowanie środków europejskich. - Myślę, że ten problem będzie w ciągu kilku tygodni rozwiązany - powiedział.
Za te słowa zareagował poseł KO Michał Krawczyk. - Zastanawiam się, skąd u pana ministra tyle pewności siebie i czy to buta, czy zwyczajna głupota - grzmiał z mównicy. Podkreślał, że to kolejne ostrzeżenia ze strony Komisji Europejskiej.