Kolejny atak na Krym. "Rosjanie traktowali półwysep jak Saint-Tropez"
Ukraińska armia nie odpuszcza Krymowi. Zaledwie dwa dni po tym, jak doszło do eksplozji na moście Krymskim, na poligonie wojskowym w rejonie kirowskim wybuchł pożar. – Dla Rosjan to kolejny sygnał, żeby nie wyjeżdżać na wakacje do ich "Saint-Tropez" – mówi WP płk rez. Maciej Matysiak.
19.07.2023 21:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak poinformował Siergiej Aksjonow, szef okupacyjnych władz Krymu, z czterech miejscowości w pobliżu poligonu, na którym doszło do pożaru, tymczasowo ewakuowanych zostanie ponad 2 tys. osób. A rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych sprecyzowało, że 2 225 osób ewakuowano z wsi Kryniczki, Ajwazowskoje, Abrikosowka i Priwietnoje. Pożar miał wybuchnąć na poligonie Starokrymskim, a z tego powodu zamknięto autostradę Tavrida. Na poligonie szkolić się mieli m.in. żołnierze 56. Gwardyjskiego Pułku Powietrzno-Desantowego rosyjskiej armii.
Autostrada Tawryda liczy 250,7 km i jest to główna droga na okupowanym Krymie. Rosjanie zaczęli budować czteropasmową autostradę między Kerczem a Sewastopolem w 2017 roku.
"Po raz kolejny uderzyli w czuły punkt"
- Krym zawsze będzie elementem ukraińskiej układanki – mówi Wirtualnej Polsce płk rez. Maciej Matysiak, ekspert fundacji Stratpoints i były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
- Wynika to też z tego, że Ukrainie ciężko jest zrealizować spektakularne cele w trakcie trwającej ofensywy. Krym balansuje w ukraińskim przekazie, jeśli chodzi o aktywność na froncie. Chcą mocno przekazać, że mają inicjatywę. Do końca nie wiemy, ile jest to efektem rakietowych ostrzałów albo działań ukraińskich służb specjalnych, a ile jest to działalność wewnętrznych grup dywersyjnych przerzuconych na Krym: partyzantki, ruchu oporu. Mogli znaleźć jedną, drugą lukę w rosyjskim systemie obrony przeciwlotniczej. Albo wykorzystali swoją inwencję twórczą – komentuje płk rez. Maciej Matysiak.
I jak przypomina, ukraińska armia na półwyspie ostrzelała już lotniska, bazy okrętów, mosty i poligony.
- A teraz po raz kolejny uderzyli w czuły punkt. W sieci już wcześniej pojawiły się filmiki, w których ukraińskie władze sygnalizowały, by nie spędzać wakacji na Krymie. I sugestie z czym mogą się spotkać Rosjanie, którzy chcą spędzać tam wakacje – mówi były wiceszef SKW.
Jego zdaniem, to też sugerowanie Rosjanom, że może nastąpić desant sił specjalnych.
- Po to, żeby rozrzucić siły na większych kierunkach. Ukraińcy minimalnymi środkami próbują odciągnąć uwagę od innych punktów zapalnych na froncie. W tym przypadku to działanie psychologiczno-propagandowe. Krym dla Rosjan jest elementem tropików, mają tam swoje "Saint-Tropez", "Lazurowe Wybrzeże", "Międzyzdroje", "Juratę". Tam mogą spędzać egzotyczne wakacje. Teraz już się kilka razy zastanowią, czy jest sens – ocenia ekspert.
Przypomnijmy, w poniedziałek rano doszło do uszkodzenia mostu Krymskiego. Według Rosjan most zaatakowali Ukraińcy, wykorzystując do tego drony morskie. W wyniku ataku uszkodzone zostało jedno przęsło mostu. Wybuch miał nastąpić na 145. odcinku wsparcia konstrukcji mostu. Powstała wyrwa między dwoma odcinkami, a metalowe elementy stopiły się. Zniszczone zostało jedno z przęseł, które nie podlega naprawie, dlatego ma być zdetonowane. W ataku na most Kerczeński zginęły dwie osoby - matka i ojciec, a ich 14-letnia córka została ranna.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski