PolskaKolejne rozpoczęcie procesu ws. zabójstwa konwojentów

Kolejne rozpoczęcie procesu ws. zabójstwa konwojentów

Przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczął
się ponownie proces trzech mężczyzn, którzy brali
udział w napadzie na konwój w Sosnowcu w kwietniu 2002 r.
Bandyci zastrzelili wtedy z zimną krwią dwóch ochroniarzy,
wiozących pieniądze spółdzielni mieszkaniowej.

15.09.2005 | aktual.: 15.09.2005 13:46

Na ławie oskarżonych zasiadł Kamil G., który odpowiada za zabójstwo konwojentów, oraz Daniel Z. i Wojciech Ch., oskarżeni o udział w rozboju. Ten ostatni był w czasie napadu kierowcą. Ci sami mężczyźni zasiedli w październiku ubiegłego roku na ławie oskarżonych w procesie liczącego kilkanaście osób gangu, którego członkowie specjalizowali się w napadach na agencje bankowe.

Sąd postanowił podzielić sprawę na dwa odrębne procesy i rozpocząć je od nowa. Jeden będzie dotyczyć zabójstwa konwojentów, drugi - pozostałych zarzutów. Nieoficjalnie źródła zbliżone do procesu poinformowały PAP, że ma to zapewne związek z postawieniem kilka miesięcy temu Kamilowi G. zarzutu zlecenia zabójstwa oskarżającego go prokuratora. Teraz ten prokurator został wyłączony z wątku, w którym oskarżony jest G., może natomiast oskarżać w procesie, w którym odpowiadają pozostali członkowie grupy.

Całemu gangowi prokuratura zarzuca dokonanie 16 napadów z bronią w ręku, podczas których przestępcy ukradli nie więcej niż 350 tys. zł. Pieniądze wydawali m.in. na alkohol, narkotyki i wynajmowanie mieszkań, w których się ukrywali.

Za zabójstwo konwojentów odpowiada tylko Kamil G. Inny morderca jest ścigany listem gończym, a kolejny zginął podkładając ładunek wybuchowy. Kamil G. przyznaje się do uczestnictwa w tym napadzie, ale nie do udziału w zabójstwie. W czwartek powiedział, że w czasie napadu miał pistolet, ale nie używał go i nie wie, czy była to broń gazowa, czy na ostrą amunicję.

Zdaniem prokuratury osoby odpowiadające przed sądem to niezwykle groźni, nieobliczalni i brutalni przestępcy, nie liczącymi się z ludzkim życiem. Pomagała im grupa ludzi ze środowiska niezwiązanego dotąd ze światem przestępczym. Te osoby pomagały gangsterom ukrywać się lub przechowywały ich broń. Niemal wszyscy mają nieco ponad 25 lat. Znają się ze szkoły, z osiedla lub z siłowni.

Jak ustaliła prokuratura, w kwietniu 2002 r. Kamil G., nieżyjący już Damian S. oraz poszukiwany międzynarodowym listem gończym Sebastian Stój zabili w Sosnowcu konwojentów przewożących pieniądze spółdzielni mieszkaniowej. Strzelali z zimną krwią, z odległości jednego metra, bez ostrzeżenia, z pistoletu maszynowego i rewolweru. Byli pod wpływem alkoholu i narkotyków. Potem chwalili się dokonanym zabójstwem. Ukradli 60 tys. zł, choć spodziewali się ok. 450 tys.

Po tym zabójstwie nasilili działalność - działali w biały dzień, bez planu, często pod wpływem alkoholu. W sierpniu 2002 r. chcieli zdobyć nowy pistolet maszynowy, ale nie mieli pieniędzy. Zaproponowali więc właścicielowi takiego pistoletu, że zapłacą po napadzie. Ponieważ nie chciał się zgodzić, postanowili podłożyć bombę w jego samochodzie, zaparkowanym na osiedlowym parkingu w Dąbrowie Górniczej. Ładunek eksplodował podczas instalowania go, a montujący bombę Damian S. zginął na miejscu.

Prokurator oskarżający grupę ma od kilku miesięcy ochronę. Stało się tak, kiedy Kamil G. z aresztu wysłał gryps, w którym polecił zamordować oskarżyciela.

Źródło artykułu:PAP
sądproceszabójstwo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)