Kolejne przypadki pozostawienia dzieci bez opieki
Kolejne przypadki pozostawienia dzieci bez
opieki przez ich nietrzeźwych opiekunów odnotowała policja w
Bytomiu i Czeladzi. 10-miesięcznego Mateusza zostawiła
samego w domu babcia, 8-letnie bliźnięta same zgłosiły się na
policję, a trójka rodzeństwa z Czeladzi trafiła pod opiekę
dziadków.
Jak poinformował zespół prasowy śląskiej policji, nauczycielka jednej ze szkół podstawowych w Bytomiu powiadomiła starszego brata bliźniąt, że Iwona i Adam są wciąż w szkole, choć mieli odebrać ich rodzice.
24-latek zabrał dzieci, wkrótce spotkali na ulicy oboje rodziców. Byli oni kompletnie pijani i zachowywali się agresywnie. Dzieci zostały z rodzicami, ale po pewnym czasie opuściły ich i same udały się do pobliskiego komisariatu. Wraz z policjantami pojechały do domu, ale nikogo nie zastali.
Matka dzieci została zatrzymana kilka godzin później. Badanie jej stanu trzeźwości wykazało blisko promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Kobieta została umieszczona w izbie wytrzeźwień. Okazało się, że już wcześniej w rodzinie tej dochodziło do podobnych zdarzeń.
Również promil alkoholu miała w wydychanym powietrzu babcia opiekująca się 10-miesięcznym Mateuszem. Kobieta trafiła do izby wytrzeźwień, a dziecko umieszczono w pogotowiu opiekuńczym.
W Czeladzi interweniował sprawujący opiekę nad rodziną kurator. Podczas wizyty stwierdził, iż 34-letnia matka i jej 34- letni konkubent są pijani. Na miejsce natychmiast został skierowany policyjny patrol. Badanie stanu trzeźwości wykazało u każdego z dorosłych prawie 2 promile alkoholu. Trafili oni do policyjnego aresztu, natomiast dzieci w wieku 11 miesięcy, 11 i 13 lat przekazano rodzicom kobiety. Mnożące się ostatnio na Śląsku przypadki pozostawienia dzieci bez opieki socjologowie tłumaczą m.in. bezrobociem i pauperyzacją społeczeństwa, które często pociągają za sobą alkoholizm. Z drugiej strony policja i socjologowie są zgodni, że więcej informacji na ten temat świadczy nie tyle o lawinowym wzroście takich przypadków, ile o częstszym ich ujawnianiu, ponieważ informacje pojawiające się w mediach skłoniły wielu ludzi do reagowania na takie sytuacje, by nie doszło do tragedii.
Według koordynator zespołu psychologów w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach Anny Kubickiej Tomczyk, do takich sytuacji przyczynia się też system pomocy społecznej w Polsce, który uczy bezwolności i nie mobilizuje rodzin znajdujących się w kłopotach do dokonania zmian w swoim życiu.
Powinno się uczyć ludzi, jak korzystać z wędki, a nie dawać im rybę. Poza tym w losy takiej patologicznej rodziny powinien być zaangażowany cały zespół ludzi - od opieki społecznej, przez pedagoga i psychologa szkolnego, wychowawcę, nauczyciela wf, który może zauważyć siniaki, lekarza rodzinnego, dzielnicowego, po sąsiadkę - powiedziała.
Kubicka - Tomczyk przypomniała o trudnej sytuacji dzieci, które trafiają z domu, w którym np. trwa libacja alkoholowa do pogotowia opiekuńczego czy domu dziecka. Jest tam co prawda spokój i jedzenie, a opiekę nad nimi sprawują specjaliści, ale filarami życia dziecka są mama i tata, jacy by nie byli. Dziecko kocha swojego ojca i nie rozumie, dlaczego on pije i je bije. Dlatego tak ważne jest, by przywrócić rodzinie prawidłowe funkcjonowanie - podsumowała.