PolskaKolejne poważne uchybienia w podstawie programowej? Historycy punktują Zalewską

Kolejne poważne uchybienia w podstawie programowej? Historycy punktują Zalewską

Historia bez kontrowersyjnych postaci, ruchu emancypacyjnego kobiet, podstawowych faktów na temat reformacji i błędy w terminologii. Rada Naukowa Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego punktuje błędy w podstawie programowej Zalewskiej.

Kolejne poważne uchybienia w podstawie programowej? Historycy punktują Zalewską
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bielecki

27.01.2017 12:00

30 grudnia resort edukacji przekazał do konsultacji społecznych niemal 300 stron projektu rozporządzenia w sprawie podstaw programowych. Wcześniej minister Zalewska chwaliła się wyłącznie dokumentami roboczymi, krytykowanymi przez specjalistów. Jak nieoficjalnie dowiedziała się wówczas Wirtualna Polska, podstawy programowe, a w zasadzie ich szkice, dwa wydawnictwa dostały już podczas prekonsultacji w listopadzie, "pod stołem" i na ich podstawie rozpoczęły pracę nad podręcznikami.

Ewentualne uwagi do podstaw programowych można zgłaszać jeszcze do końca stycznia. Do tej pory uchybień w projekcie dopatrzyły się już trzy ministerstwa: cyfryzacji, rozwoju oraz sportu. Teraz dołączyła do nich Rada Naukowa historyków z Uniwersytetu Warszawskiego.

Roczniki "przejściowe" poszkodowane

"Nowoczesne podstawy programowe" - tak w minioną środę minister Anna Zalewska określiła swoje pomysły podczas wspólnej konferencji z premier Beatą Szydło. Jednak w tym wypadku "nowoczesne", niekoniecznie oznacza "dobre".

Historycy z Uniwersytetu Warszawskiego w formie uchwały przedstawili swoje poważne zastrzeżenia dotyczące podstawy programowej lekcji historii. Zasadnicze wątpliwości wykładowców budzi przede wszystkim tempo prac nad zmianami w procesie kształcenia i konsultacje społeczne, które prowadzone są zbyt późno. Przypomnijmy, że Anna Zalewska rozporządzenia dotyczące podstaw programowych opublikowała jeszcze przez podpisem prezydenta Andrzeja Dudy pod ustawą likwidującą gimnazja.

Ponadto minister edukacji nie przedstawiła rozwiązania przejściowego dla uczniów obecnych klas VI, którzy od nowego roku szkolnego rozpoczną naukę w nowym trybie. Jak zauważają historycy, z podstawy programowej wynika, że od września uczniów czeka dwuletnia powtórka tego, o czym uczyli się przez ostatni rok. "Nie zrealizują natomiast poszerzonych treści z epok wcześniejszych" - czytamy w uchwale. A co za tym idzie, uczniowie nie będą znać podstawowych faktów chociażby na temat reformacji.

Podobnie rzecz się ma z rocznikami, które obecnie uczęszczają do IV i V klasy. Najpierw uczyć się będą tak, jakby mieli kończyć podstawówkę starym, sześcioletnim trybem. Dopiero później, w VII klasie rozpoczną naukę zgodnie z pomysłem PiS. Jednak to nie jest jedyny ważny błąd, którego według historyków dopuścił się MEN.

Bez emancypacji kobiet i Żydów

Wszystko wskazuje na to, że historia społeczna została potraktowana przez resort edukacji po macoszemu. W podstawie programowej próżno szukać odniesień do kwestii emancypacji Żydów, a nawet ruchu emancypacyjnego kobiet. Uczniowie mają się za to uczyć o procesie uwłaszczenia chłopów, nie zapoznając się wcześniej z tematem pańszczyzny.

Segment historii dla minister Zalewskiej zdaje się być także jedynie zbiorem patriotycznych epizodów i galerią bohaterów. "Pomijanie postaci kontrowersyjnych i ocenianych negatywnie wypacza obraz dziejów" - czytamy w dokumencie, pod którym podpisał się przewodniczący Rady Naukowej prof. Jarosław Czubaty.

Chodzi tu o dobór postaci "o doniosłym znaczeniu dla kształtowania polskiej tożsamości kulturowej". Zbiór według historyków nie jest konsekwentny i skutecznie oddziela historię od wiedzy o społeczeństwie. Uczniowie nie poznają chociażby księcia Józefa Poniatowskiego. Wśród swoistego "panteonu" znalazły się jednak takie postaci, które "ilustrują jedynie pewne szczegółowe zagadnienia i zjawiska historyczne (np. Augustyn Kordecki, czy Eugeniusz Kwiatkowski)".

Zalewska obiecuje

MEN w podstawie programowej "zapomniało" także dodać, że na terenie Rzeczpospolitej Obojga Narodów była obecna ludność żydowska. Według historyków nadmiernie za to został wyeksponowany wątek powstania styczniowego, podczas gdy uczniowie w podręcznikach znajdą tylko lakoniczne wzmianki o powstaniu listopadowym.

Przy takich uchybieniach małymi zdają się być niefortunne sformułowania, takie jak: "konflikt z Niemcami" zamiast z "cesarstwem", "islamski" zamiast "muzułmański" czy "Litwa" zamiast "Wielkie Cesarstwo Litewskie".

Resort edukacji, po dopatrzeniu się przez specjalistów kolejnych uchybień w podstawie programowej konsekwentnie obiecuje, że pochyli się nad uwagami i dokona ich analizy. Stroni jednak od zapewnienia, że poprawki wprowadzi. Trudno się dziwić, skoro wydawnictwa już pracują, w pocie czoła, nad podręcznikami.

historiareforma edukacjimen
Zobacz także
Komentarze (465)