Kolejne kraje mówią, że mają dość. Na ulice wyszli Serbowie i Bułgarzy

Serbowie i Bułgarzy głośno powiedzieli, że mają dość. Tysiącami wyszli na ulice, manifestują nie tylko przeciwko działaniom swoich rządów w związku z epidemią. Czy to może być początek fali protestów? - Z pewnością koronawirus pokazał, jak słabe są te państwa, jak nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom - mówi nam ekspertka.

Kolejne kraje mówią, że mają dość. Na ulice wyszli Serbowie i Bułgarzy
Źródło zdjęć: © Anadolu Agency via Getty Images
Piotr Barejka

17.07.2020 | aktual.: 17.07.2020 21:53

Gdy kampania wyborcza w Serbii nabierała tempa, władze zniosły większość obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa. Jak pisały bałkańskie media, ogłosiły wręcz "zwycięstwo nad koronawirusem". Piłkarskie derby Belgradu odbyły się przy pełnych trybunach, tłumy gromadziły się na wiecach, życie społeczne wracało do normy. A partia urzędującego prezydenta Aleksandara Vučicia zdobyła w wyborach ponad 60 proc. głosów.

Wkrótce potem liczba nowych zakażeń zaczęła drastycznie rosnąć. Vučić ogłosił, że obostrzenia, również te najostrzejsze jak godzina policyjna, muszą wrócić. Jednak Serbowie takiej decyzji nie zaakceptowali. Tysiącami wyszli na ulice Belgradu, próbowali wedrzeć się do parlamentu, doszło do starć z policją. Protesty przerodziły się w antyrządowe manifestacje. Ostatecznie z przywrócenia wszystkich obostrzeń zrezygnowano.

Niespokojnie zrobiło się również w sąsiadującej z Serbią Bułgarii, gdzie ludzie wyszli tłumnie na ulice Sofii. Bułgarzy wciąż domagają się odwołania rządu i prokuratora generalnego, a sam prezydent Ruman Radew mówi o "głębokim gniewie" społeczeństwa i "mafijności rządu". Nastroje w społeczeństwie potwierdza ostatni sondaż, w którym większość badanych poparła dymisję rządu.

Serbowie i Bułgarzy wyszli na ulice. "Powody są podobne"

Marta Szpala, ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich, wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską, że w Serbii głównym impulsem do wyjścia na ulice było to, w jaki sposób serbskie władze zarządzały zwalczaniem epidemii - Długo mówiły, że wszystko jest opanowane, wszystko jest pod kontrolą. Natomiast okazało się, że dane, jeśli chodzi o statystyki zachorowań i zgonów, są nieprawdziwie - mówi nam Szpala.

- Próbując znów wprowadzać restrykcje rząd sam przyznawał, że sytuacja nie jest tak dobra, jak się wydawało - zauważa ekspertka. Jak mówi, Serbowie uznali, że rząd naraził zdrowie i życie obywateli, aby przeprowadzić wybory. - Trudno również powiedzieć o tym, że wybory przeprowadzono zgodnie z demokratycznymi standardami - dodaje.

Ekspertka zauważa, że to nie jedyny impuls, bo w ostatnim czasie w Serbii ujawniono również szereg afer korupcyjnych. - Państwo służy wąskiej grupie wybranych, a nie ogółowi społeczeństwa - ocenia. - Niezadowolenie wśród Serbów jest wyraźnie widoczne, protesty będą powracać. Natomiast to, że do ostatnich protestów dołączyły organizacje skrajnie prawicowe, spowodowało, że większość społeczeństwa się do nich zniechęciła - dodaje.

- Powody niezadowolenia społecznego w Serbii i Bułgarii są bardzo podobne - mówi dalej. - Chodzi przede wszystkim o zawłaszczenie państwa przez grupę oligarchów. Bardzo słabo wygląda w Bułgarii kwestia wolności mediów, chyba najgorzej w Unii Europejskiej. Politycy są bezkarni, wymiar sprawiedliwości nie działa tak, jak powinien - wymienia ekspertka.

Czeka nas fala protestów Ekspertka wyjaśnia

Marta Szpala podkreśla również, że Serbowie protestują regularnie od kilku lat, w przeciwieństwie do Bułgarów, którzy dotychczas się nie buntowali - Teraz wystąpili przeciwko elicie - stwierdza. - Kryzys związany z koronawirusem pokazał, jak słabe są te państwa, jak nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa ludziom. Jeżeli kryzys gospodarczy będzie się pogłębiał, to będziemy mieli więcej wystąpień przeciwko władzy - ocenia.

Protesty w Serbii w ostatnich dniach osłabły, jednak w czwartek na ulice Sofii znów wyszło kilkadziesiąt tysięcy osób. Domagali się odejścia rządu i przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Manifestacje odbyły się również w kilku innych, mniejszych miastach. - Problemem tych wszystkich protestów jest to, że łatwiej zorganizować demonstrację, ale trudniej wyłonić liderów. To problem w Serbii, to był też problem w Albanii - podsumowuje ekspertka.

serbiabułgariaprotesty
Zobacz także
Komentarze (830)