Kolejne kobiety kontaktują się z policją w sprawie Simona M.
Kilkadziesiąt osób skontaktowało się już ze stołeczną policją w sprawie Simona M., któremu w środę postawiono zarzut zakażenia wirusem HIV czterech kobiet - informują funkcjonariusze.
04.01.2007 12:35
Cały czas zgłaszają się do nas nowe osoby - dzwonią, przysyłają maile. Są wśród nich kobiety, które twierdzą, że zostały zakażone wirusem HIV przez Simona M., ale dostajemy też informacje o osobach, które mógł zakazić i o tym, że wiedział o swojej chorobie, a nawet mówił o niej znajomym. Wszystko to musimy jednak dokładnie sprawdzić - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski. Jak dodał, policja musi też przesłuchać zgłaszające się kobiety.
Ponownie zaapelował też do kobiet, które spotykały się z Simonem M. i do osób, które mają informacje o tej sprawie, o kontakt z Komendą Rejonową Policji na Żoliborzu (przy ul. Żeromskiego 7). Można dzwonić pod numer telefonu 0 22 603-10-86.
Simon M., uchodźca polityczny z Kamerunu, poeta, pisarz i dziennikarz, został zatrzymany przez stołecznych policjantów w środę rano; po południu usłyszał zarzuty narażenia na ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci nieuleczalnej i długotrwałej choroby. Grozi za to do 10 lat więzienia.
Mężczyzna podczas przesłuchania nie przyznał się do winy. Twierdzi, że jest zdrowy. Z ustaleń policji wynika jednak, że przeszedł badania na obecność wirusa HIV już w 1999 r. O tym, że jest jego nosicielem, miały go również informować kolejne zarażone przez niego kobiety.
Po południu Kameruńczyk zostanie przewieziony do prokuratury, która zdecyduje, czy wystąpi do sądu o jego aresztowanie. Wnioskuje o to policja.
Jak powiedział Sokołowski, na razie nie wiadomo, ile osób mogło paść ofiarą nosiciela wirusa. Zeznania złożyły dotąd cztery kobiety, ale - jak podkreślają policjanci - ofiar może być znacznie więcej. Tym bardziej, że kobiety, z którymi spotykał się - nieświadome zakażenia - mogły utrzymywać też kontakty seksualne z innymi mężczyznami. Z relacji lekarza, który leczył jedną z nich wynika, że zgłosiło się do niego kilka kobiet, u których stwierdził charakterystyczną odmianę wirusa HIV, występującą w jednym z krajów afrykańskich.
M. przyjechał do Polski w 1999 r. Rodzinny kraj opuścił z powodu jednego ze swoich artykułów, ujawniającego skandal korupcyjny. Początkowo ubiegał się o azyl w Ghanie, gdzie otrzymał status uchodźcy politycznego w roku 1998.
Śledztwo w jego sprawie rozpoczęło się w ostatnich dniach listopada. Wówczas do Komendy Rejonowej Policji na Żoliborzu zgłosiła się kobieta twierdząc, że została zakażona wirusem HIV i wskazała mężczyznę, którego o to podejrzewała.
Z wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, iż jest chory i może zakażać inne osoby. Wybierał młode kobiety (20-25 lat), wykształcone, wrażliwe, znające język angielski. Znajomość nawiązywał prosząc je o pomoc w tłumaczeniu esejów, artykułów, które pisał, czy też w załatwieniu spraw urzędowych.