Kolejna seria podpaleń w Berlinie - spłonęło 17 aut
W Berlinie nie ustaje seria podpaleń samochodów. W nocy z wtorku na środę spłonęło 17 pojazdów. Policja zaostrza patrole i oferuje wyższe nagrody za informacje o sprawcach, ale jak na razie jest bezradna wobec podpalaczy.
17.08.2011 | aktual.: 17.08.2011 11:27
Większość podpaleń miała miejsce w dzielnicy Charlottenburg na zachodzie miasta, gdzie już poprzedniej nocy z poniedziałku na wtorek spłonęło 11 samochodów. Nikt nie został ranny.
Według policji podpalenia prawdopodobnie mają podłoże polityczne. Do podobnych incydentów w Berlinie dochodzi od wielu lat i najczęściej są to chuligańskie wybryki lewackich grup, protestujących przeciwko kapitalizmowi. Tylko w tym roku odnotowano ponad 80 podpaleń pojazdów o podłożu politycznym. Płoną głównie samochody drogich marek, jak Mercedes, BMW czy Audi.
Berlińska policja przyznaje, że walka z podpalaczami nie jest łatwa. Do podpaleń dochodzi zazwyczaj w bardzo krótkich odstępach czasu w niezbyt oddalonych od siebie miejscach. Według policji sprawca bądź sprawcy mogą poruszać się na rowerach.
- W Berlinie mamy ponad 1,2 mln zarejestrowanych pojazdów i setki kilometrów ulic. Podpalenia mają miejsce w różnych częściach całego miasta. Co noc miasto patroluje ponad 100 funkcjonariuszy, ale nie możemy być na każdym rogu w mieście tak dużym, jak Berlin - powiedział rzecznik policji Frank Millert w rozmowie z telewizją informacyjną N24.
Prokuratura oferuje nawet do 5 tys. euro nagrody za informacje, które pomogą schwytać wandali.
Millert zauważył też, że w poprzednich latach do podpaleń o podłożu politycznym dochodziło głównie w dzielnicach Berlina, uważanych za bastiony lewaków oraz ulegających gentryfikacji, jak Friedrichshein, Kreuzberg i Prenzlauer Berg, gdzie do odrestaurowanych kamienic chętnie wprowadzają się zamożni berlińczycy i przybysze z zachodnich regionów Niemiec.
W ostatnich tygodniach seria podpaleń objęła jednak typowo mieszczańskie dzielnice Charlottenburg oraz Zehlendorf. - To powoduje, że trudniej wyobrazić sobie motyw polityczny ostatnich podpaleń - ocenił Millert.