Kolejna lekarka na celowniku Ziobry. "To były długie przesłuchania"
Przez długi czas kardiolożka Wanda Cabala była przyjaciółką rodziny Zbigniewa Ziobry. Wszystko zmieniło się po śmierci jego ojca. We wtorek TVN24 wyemitował reportaż, w którym lekarka opowiada, jak po 2016 roku znalazła się pod lupą prokuratury. Krystyna Kornicka-Ziobro po emisji materiału wydała w sprawie oświadczenie.
We wtorek stacja TVN24 wyemitowała reportaż "Państwo Ziobry". Reporterka "Czarno na białym" Marta Gordziewicz zaprezentowała historię kardiolożki Wandy Cabali, byłej przyjaciółki rodziny Ziobrów.
- To była ponaddziesięcioletnia przyjaźń, która skończyła niedługo po śmierci Jerzego Ziobry [zmarł w 2006 - przyp. red.] - wspomina Cabala w rozmowie z TVN24.
Sprawa śmierci ojca Zbigniewa Ziobry. Przyjaciółka rodziny zabrała głos
Kobieta przed śmiercią ojca ministra obserwowała, jak pogarsza się jego stan zdrowia. W czasie ich wspólnej wycieczki Cabala była świadkiem, jak Jerzy Ziobro poczuł ból w klatce piersiowej i zdrętwiała mu żuchwa. Przyjmowała go w swoim gabinecie, a ostatecznie skierowała do szpitala w Krakowie.
W marcu 2016, krótko po objęciu przez Zbigniewa Ziobrę stanowiska prokuratora generalnego, Cabala znalazła się jednak pod lupą śledczych. - Wydaje mi się, że Krystyna Ziobro [mama Zbigniewa Ziobry - przyp. red.] uważała, że ja mam przyłączyć się, i razem z nimi występować przeciwko profesorom w Krakowie [którzy opiekowali się zmarłym - przyp.red.] - tłumaczy lekarka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Minister zdumiała słowami o cenach. "Albo ślepa, albo kłamie"
Wanda Cabala dwukrotnie odpowiadała na pytania śledczych. - To były długie przesłuchania, trwające kilka godzin - mówi kardolożka w rozmowie z TVN24.
W listopadzie 2016 Cabala usłyszała prokuratorskie zarzuty. Jeden z nich dotyczył zaginionej kartoteki ojca Zbigniewa Ziobry. Okoliczności pozostają do dziś niewyjaśnione. Wiadomo jedynie, że do zaginięcia dokumentacji miało dojść dziesięć lat wcześniej, w lipcu 2006, podczas wizyty żony zmarłego w przychodni. Krótko po tamtym zdarzeniu kardiolożka z pamięci odtworzyła kartotekę, którą następnie przekazała śledczym.
- [Zarzut dotyczy tego, że] pani doktor miałaby nierzetelnie odtworzyć zaginioną dokumentację i przy okazji w ten sposób wspomóc sprawców przestępstw - kardiologów z Krakowa - tak, aby uniknęli odpowiedzialności karnej - mówi adw. Marcin Kosiorkiewicz, obrońca Wandy Cabali.
Drugi zarzut dotyczy wizyty lekarskiej z 19 czerwca 2006 roku, podczas której Wanda Cabala zbadała Jerzego Ziobrę. Według żony zmarłego, do takiej wizyty nigdy nie doszło.
- Tym swoim czynem [Cabala miała] wyłudzić 30 złotych 24 grosze z Narodowego Funduszu Zdrowia za wizytę, która się nie odbyła. Zdaniem pani doktor wizyta się odbyła, bo wie, że przyjęła pana Jerzego Ziobrę. Zarzut jest jednak taki, że wizyta została fałszywie wykazana w dokumentacji - mówi pełnomocnik oskarżonej.
Według prokuratury lekarka opisała stan zdrowia Jerzego Ziobry jako gorszy niż był w rzeczywistości, co miało pomóc lekarzom z Krakowa. Dzięki temu - wedle ustaleń śledczych - lekarze mogli bronić się tym, że ojciec ministra trafił do szpitala już w złym stanie.
W 2017 prokuratura skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Nowym Sączu. W 2018 roku lekarka została uznana za winną wyłudzenia nieco ponad 30 zł; sąd jednak umorzył postępowanie ws. fałszerstwa dokumentacji. Po apelacji Sąd Okręgowy uchylił ten wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
W styczniu 2023 sąd nieprawomocnie uznał Cabalę za winną fałszerstwa, ale warunkowo umorzył postępowanie. Uwolnił ją natomiast od zarzutu wyłudzenia 30 złotych. Kardiolożka zapowiada apelację.
- Moja bohaterka mówi o tym, że jest to zemsta za to, że w 2006 roku, po śmierci Jerzego Ziobry, ona jako przyjaciółka rodziny, ale jednocześnie lekarka, nie stanęła po stronie rodziny Ziobrów, kiedy oni złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie krakowskich lekarzy - przekazała na antenie TVN24 dziennikarka Marta Gordziewicz.
Reporterka oceniła, że jej bohaterka "jest głosem pewnego środowiska, którego my nie znamy". - Jest głosem co najmniej kilkunastu osób, które pojawiają się w tej sprawie. Te osoby nie znalazły w sobie odwagi, nie przezwyciężyły strachu, by usiąść przed kamerą - zaznaczyła Gordziewicz.
Skarga Kornickiej-Ziobro do ETPCz. Matka ministra przegrała
W reportażu poruszono również kwestię skargi Krystyny Kornickiej-Ziobro skierowanej przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Matka ministra sprawiedliwości zarzucała prokuraturze nierzetelne prowadzenia śledztwa ws. śmierci jej męża.
W maju 2017 Zbigniew Ziobro miał starać się, aby to jego resort (a nie - jak dotychczas - MSZ) opracowywał odpowiedź Polski na tę skargę. Starania ministra sprawiedliwości w tej kwestii spełzły jednak na niczym. Resort proponował jednak MSZ, aby ten nie kwestionował faktów zawartych w skardze Kornickiej-Ziobro. Do tej propozycji - według ustaleń TVN24 - miał przychylić się ówczesny szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz.
Ostatecznie jednak MSZ nie wysłało stanowiska w wersji proponowanej przez MS, poprosiło o przedłużenie terminu, a następnie przesłało obszerną odpowiedź. W marcu 2023 ETPCz odrzucił wniosek Kornickiej-Ziobro.
Minister Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej nie odpowiedział na szczegółowe pytania reporterki TVN24 Marty Gordziewicz.
Kornicka-Ziobro odpowiada. "Atakujecie mnie, żeby ugodzić w syna"
Krystyna Kornicka-Ziobro nie zdecydowała się na rozmowę przed kamerą TVN24. Przesłała natomiast oświadczenie do Polskiej Agencji Prasowej.
"Jestem 83-letnią lekarką, dla której w zawodowym życiu zawsze najważniejsze były poczucie obowiązku i troska o pacjentów. Jestem też wdową, która z powodu niedbalstwa lekarzy straciła ukochaną osobę - Męża, również lekarza" – napisała Kornicka-Ziobro.
Podkreśliła, że od lat toczy w sądach walkę o prawdę na ten temat. "W imię pamięci o Mężu i dlatego, aby żaden lekarz nie lekceważył swoich obowiązków i aby podchodził do pacjentów z należytą troską. Wierzę, że w ten sposób mogę pomóc innym pacjentom" - wyjaśniła.
"Korzystając, jak każdy obywatel, ze swoich praw, złożyłam zawiadomienie o przestępstwie sfałszowania dat w dokumentacji medycznej mojego Męża. To, że doszło do fałszerstwa, jednoznacznie potwierdzili powołani przez sąd biegli. Ma to znaczenie w kontekście błędów, które doprowadziły do śmierci Męża" - czytamy.
Zapewniła, że nie straciła wiary w sprawiedliwość, choć przeszła w sądzie gehennę. "Doświadczyłam upokorzeń, jakich nigdy wcześniej nie zaznałam w życiu. Będąc pokrzywdzoną, czułam się jakbym to ja była winna. Kiedy leżałam ciężko chora w domu i po raz pierwszy nie mogłam uczestniczyć w rozprawie, sędzia Sądu Rejonowego w Krakowie wysłała po mnie, jak po bandytę, policję. Funkcjonariusze mieli mnie przez trzy kolejne dni dowozić, na łóżku, na salę rozpraw" - napisała Kornicka-Ziobro.
Podkreśliła, że mimo tych upokorzeń z nadzieją czeka na ostateczny wyrok. "Tyle że o sprawie, którą ma rozstrzygnąć sąd, rozstrzygnęła już telewizja TVN, przedstawiając mnie w negatywnym, szkalującym świetle. Przygotowując jednostronny insynuacyjny materiał, nie przedstawiła moich racji" – oznajmiła Krystyna Kornicka-Ziobro.
"Każdy ma prawo dochodzić sprawiedliwości i prawdy w sądzie. Dlaczego nie ja? Dlaczego mi się tego odmawia? Skąd tyle nienawiści i upokorzeń? Skąd tyle zacietrzewienia? Skąd ta nagonka, którą po raz kolejny rozpętuje telewizja TVN?" – zadała pytanie.
"Jestem starszą, ale nie naiwną osobą. Pani Marta Gordziewicz z TVN24 uderza we mnie, bo jestem matką Ministra Sprawiedliwości Prokuratura Generalnego. Atakujecie mnie, żeby ugodzić w syna. To haniebne" - wskazała.
Źródło: TVN24/PAP