Koledzy Wartaka: jego postępowanie jest niezrozumiałe
Uczestnicy strajku w kopalni "Wujek" w stanie
wojennym, Stanisław Płatek i Krzysztof Pluszczyk, powiedzieli, że postępowanie innego uczestnika strajku, Jerzego Wartaka, który najpierw dążył do pojednania z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a teraz mówi, że pojednania nie będzie, jest zaskakujące i niezrozumiałe.
08.06.2005 | aktual.: 08.06.2005 15:58
Płatek i Pluszczyk działają w Społecznym Komitecie Pamięci Górników KWK "Wujek" Poległych 16 grudnia 1981 r.
Wartak powiedział, że jego środowisko nie chce i nie rozumie pojednania, wobec tego pojednania nie będzie.
21 kwietnia uczestnicy strajku i członkowie rodzin zastrzelonych w grudniu 1981 r. dziewięciu górników "Wujka" wystąpili z apelem o pojednanie narodowe. Poruszeni śmiercią Jana Pawła II zadeklarowali chęć przebaczenia zabójcom ich bliskich. Napisali w apelu, że od sprawców tragedii oczekują przyznania się do winy i zadośćuczynienia za krzywdy, pokrzywdzonych proszą o wybaczenie doznanych krzywd. Pod przesłaniem podpisało się trzech górników - uczestników strajku, w tym Wartak i Płatek, trzy córki zastrzelonych i dwaj księża.
Jak przypuszcza Stanisław Płatek, powodem oświadczenia Wartaka mogło być poniedziałkowe zebranie Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujekö Poległych 16 grudnia 1981 r. Wartak został wówczas - jak stwierdził Płatek - "zruganyö przez uczestników zebrania.
Krytykowano m.in. fakt, że Wartak tak często jeździł na spotkania z gen. Jaruzelskim do Warszawy, podczas gdy ze strony generała nie widać zmiany poglądów na temat stanu wojennego, czego wyrazem mają być m.in. jego wypowiedzi dla rosyjskiej prasy podczas majowego wyjazdu do Rosji. Uczestnicy zebrania podkreślali, że inicjatywa w sprawie pojednania nie powinna wychodzić od nich, ale z drugiej strony.
Brakuje nam z drugiej strony przyznania się do winy. Jeśli podczas kolejnego spotkania mam znowu wysłuchiwać argumentów generała o konieczności wprowadzenia stanu wojennego, to znam je od 23 lat i nie chcę słuchać tych kłamstw po raz kolejny. Generał żyje jeszcze PRL-em. Ta inicjatywa nie była po to, żeby mógł się wybielić - powiedział Płatek.
Jurek (Wartak) zawsze chodził swoimi ścieżkami. Jak się na coś uwziął, to robił wszystko, żeby doprowadzić swoje zadanie do końca. Co kołacze w jego głowie, nie potrafiłem nigdy do końca zrozumieć i nie wiem, czy uda mi się to teraz - dodał.
Powiedział też, że sam przebaczył swoim prześladowcom, ale do pojednania nie można nikogo przymuszać, czy uszczęśliwiać nim na siłę. Podkreślił, że nadal wierzy w ideę pojednania i to, że młodemu pokoleniu nie należy przekazywać dziedzictwa nienawiści. O tym, że to dobry kierunek, świadczą - jak mówił - pozytywne reakcje, które do niego dotarły po wystosowaniu apelu.
Przewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek" Poległych 16 grudnia 1981 r. Krzysztof Pluszczyk nie podpisał się pod apelem o pojednanie, ale popierał i popiera jego ideę. Jest zaskoczony środowym oświadczeniem Wartaka, choć sam odbierał wiele telefonów krytycznych wobec jego działań.
Jeżeli wychodzę z inicjatywą i mam zamiar komuś przebaczyć, to dla mnie nie ma warunków, że środowisko mówi w ten, czy w ten sposób. To ja komuś wybaczam. Każdy ma prawo wystąpić z takim apelem i we własnym sumieniu komuś wybaczyć. Takie jest moje zdanie i myślałem, że takie jest też zdanie Jurka - powiedział.
Może prasa nie dość wiernie przytoczyła ideę przesłania... To była inicjatywa tych ludzi, którzy się podpisali, i mieli do tego prawo, bo każdy ma takie prawo. To nie była forma pojednania ogólnego, w imieniu wszystkich. Apel to był ruch bardzo dobry i bardzo słuszny, ale następny krok powinien być wykonany z tamtej strony, a z tamtej strony praktycznie żadnego odzewu nie było - dodał Pluszczyk.