Kolasiński nie zgadza się z zarzutami
Nie zgadzam się z ani jednym zarzutem -
powiedział podejrzany o przestępstwa finansowe b. poseł AWS Marek
Kolasiński, który został we wtorek przekazany przez słowacką
policję stronie polskiej.
14.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Procedura przekazywania zatrzymanego trwała godzinę. Kolasiński wyszedł z budynku Urzędu Celnego do furgonetki w kajdankach, prowadzony przez dwóch funkcjonariuszy. Był uśmiechnięty. Na pytanie dziennikarzy, czy zgadza się z zarzutami prokuratury, odpowiedział: _ z ani jednym_.
Na czas wyprowadzania Kolasińskiego z budynku do samochodu, na przejściu wstrzymano odprawę celną.
Kolasiński jest już w drodze do Katowic. Furgonetkę, którą jedzie, eskortuje grupa kilku antyterrorystów w dwóch samochodach osobowych.
Poszukiwany międzynarodowym listem gończym Kolasiński został wytropiony na Słowacji przez funkcjonariuszy polskiego Centralnego Biura Śledczego, którzy przekazali informacje słowackiej policji. Został zatrzymany w końcu lutego, po czterech miesiącach od wydania za nim międzynarodowego listu gończego.
Kolasiński uciekł z kraju 17 października 2001 r., tuż przed wygaśnięciem jego immunitetu poselskiego. Niezatrzymywany przez nikogo, przejechał przez polsko-czeską granicę posługując się paszportem dyplomatycznym.
Były poseł "wpadł" w końcu lutego na Słowacji. Jak informowała po jego zatrzymaniu tamtejsza policja, także u naszych południowych sąsiadów chciał rozkręcić nielegalne interesy - próbował na Słowacji "prać pieniądze".
Kolasiński został zatrzymany niedaleko miasta Martin, 50 km od granicy z Polską. Policjanci zatrzymali go, gdy szedł z kościoła do hotelu. Jak informowała słowacka telewizja, Kolasiński w chwili zatrzymania miał na sobie sutannę. Podczas pobytu na Słowacji miał ubierać się jak ksiądz, przedstawiać jako osoba mająca bliskie stosunki z Watykanem i posiadająca monopol na dystrybucję wina mszalnego w Polsce.
W marcu polskie Ministerstwo Sprawiedliwości przesłało do Bratysławy przygotowany przez katowicką prokuraturę wniosek o ekstradycję. Sąd Wojewódzki w Żlinie, który rozpoznawał wniosek o wydanie podejrzanego Polsce, uznał, że nie ma przeciwwskazań do ekstradycji byłego posła AWS. Kolasiński nie odwołał się od tej decyzji słowackiego sądu.
Na Kolasińskim ciążą zarzuty dotyczące działalności firm, których był właścicielem, albo którymi kierował. Są wśród nich oszustwa na szkodę banków w Olkuszu i Lubartowie; chodzi o wprowadzenie w błąd pracowników tych banków, dzięki czemu Kolasińskiemu udało się wyłudzić kredyty na kwotę prawie 10 mln zł.
Inne zarzuty dotyczą wyłudzenia 200 tys. zł z tytułu zwrotu podatku VAT. Kolasiński miał też działać na szkodę wierzycieli. Zdaniem prokuratury, ukrywał przed bankami, firmami ubezpieczeniowymi i instytucjami państwowymi swój majątek, aby nie spłacać zaciągniętych u nich długów. Chodzi o łączną sumę 31,5 mln zł. Takie zarzuty wymieniła prokuratura w liście gończym.
Jak dowiedziała się PAP, po sprowadzeniu podejrzanego do kraju, zarzuty wobec niego mogą się zmienić - w zakresie liczby przestępstw oraz kwot, jakich dotyczą zarzucane mu oszustwa.
W prowadzonym przez katowicką prokuraturę śledztwie podejrzanych jest już ponad 50 osób, m.in. brat posła Kolasińskiego, jego syn, konkubina i współpracujący z b. posłem notariusz z Sosnowca. Osobny wątek postępowania doprowadził do aresztowania b. senatora Aleksandra Gawronika. Zarzuca mu się wyłudzanie VAT-u i udział w gangu pruszkowskim.
Prokuratura postawiła też zarzuty kilku pracownikom banków, którzy pomagali Kolasińskiemu wyłudzać kredyty i siedmiu celnikom z zachodniej granicy Polski, podejrzanym o udział w wyłudzaniu zwrotu podatku. (mp, and)