"Wiadomości" TVP z przekazem do prezydenta. Podnoszą alarm
Wieczorne "Wiadomości" TVP drugi dzień z rzędu straszą planami opozycji "ataku na media". Jednocześnie zdają się też przestrzegać prezydenta Andrzeja Dudę przed powierzeniem misji formowania rządu Donaldowi Tuskowi.
Kolejny materiał o szykowanym rzekomo ataku opozycji na media tym razem zatytułowano w "Wiadomościach" TVP: "Mają apetyt na polską telewizję". Poinformowano w nim o liście otwartym prawicowych dziennikarzy, którzy wprost oskarżyli opozycję o szykowanie praktyk rodem ze stanu wojennego, tworzenie list proskrypcyjnych oraz zamiar zlikwidowania wolności słowa i pluralizmu w Polsce.
Potem zaś - powołując się na dziennikarzy, którzy pod wspomnianym listem się podpisali - TVP zaprezentowała widzom wizję tego, co może się wydarzyć, jeśli "plan" opozycji się powiedzie. Można jednak odnieść wrażenie, że "Wiadomościom" zależało na ostrzeżeniu jednego, konkretnego widza.
"To samo środowisko dziennikarskie przypomina konkretne komentarze przekraczające granice, a dotyczyły nawet głowy państwa. Już wskazują na podobną tendencję wobec obecnego prezydenta, gdyby doszło do kohabitacji" - zapowiedziała materiał "Siewcy pogardy. Historia prawdziwa" prowadząca wieczorne wydanie "Wiadomości" TVP Marta Kielczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Niespodziewane słowa Kalety. Mówił o większości w Sejmie
Materiał rozpoczyna się od migawki z wiecu w Tbilisi 12 sierpnia 2008 roku i słynnego przemówienia ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Przez lata udowadniał, że był politycznym wizjonerem" - słyszymy głos lektora.
- Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie. A później może i czas na mój kraj - na Polskę - przypomniano fragment wystąpienia prezydenta Kaczyńskiego.
Ponownie pojawia się Palikot
"Te słowa, dziś tak aktualne, nigdy nie były na rękę Donaldowi Tuskowi" - mówi lektor. Następnie na ekranie TVP pojawia się przewodniczący PO, który stwierdza: "Przestrzegałbym wszystkich przed nadmierną taką nadpobudliwością, jeśli chodzi o niektóre inicjatywy i wypowiedzi".
"Ówczesny rząd i jego sojusznicy starali się eliminować ówczesnego prezydenta z życia politycznego, utrudniając zagraniczne podróże, jak i podważając jego autorytet" - ocenia lektor.
Potem na ekranie pojawia się fragment wypowiedzi ówczesnego posła SLD Ryszarda Kalisza w studiu TVN24. - Prezydent Lech Kaczyński źle się bardzo czuje w garniturze prezydenta - mówi Kalisz. - On się źle czuje, on nie lubi tej funkcji - dodaje.
"Były kłamstwa i przekraczanie granic przyzwoitości" - mówi lektor, po czym już po raz drugi w tym tygodniu pojawia się ówczesny poseł PO Janusz Palikot. - Kancelaria prezydenta kupiła 120 butelek wódki, 96 butelek whisky i 94 butelki koniaku - wylicza Palikot, który rozkręcał wówczas tzw. aferę małpkową.
Szalik kibica i spór o żałobę narodową
"Manipulowano na potęgę. Przykładem rok 2008 i mecz Polska-Austria. Media zarzuciły Lechowi Kaczyńskiemu, że nie zna barw narodowych. Błaha sprawa okazała się totalną manipulacją" - stwierdza lektor, przypominając uchwyconą przez operatorów filmowych i fotoreporterów scenę, gdy prezydent Kaczyński "walczy" z szalikiem kibica z napisem "Polska", starając się go odwrócić właściwą stroną w kierunku obiektywów.
"Groteskowe zarzuty przeplatały się z tymi pozornie poważnymi. W 2009 roku w pożarze hotelu w Kamieniu Pomorskim zginęły 23 osoby. Prezydent ogłosił trzydniową żałobę narodową. Nawet wtedy spotkał się z falą krytyki" - przypomina lektor.
- Z mojego punktu widzenia, osobistego, prywatnego, przegiął - słyszymy wypowiedź Zbigniewa Hołdysa w studiu TVN24.
"Takich przykładów możemy mnożyć bez liku. Lech Kaczyński jednak nigdy nie ugiął się pod ich naporem" - mówi lektor. I dodaje: "Dziś na podobne ataki może być narażony Andrzej Duda, jako polityczny uczeń i spadkobierca Lecha Kaczyńskiego".
Prezydent: Mamy dzisiaj dwóch poważnych kandydatów
W czwartek prezydent Andrzej Duda przedstawił przebieg konsultacji z przedstawicielami komitetów wyborczych, które wprowadziły swoich posłów do Sejmu. Oświadczył, że "mamy dzisiaj dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera".
- Mamy dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną, i które mają swojego kandydata na premiera. Jedną grupą jest Zjednoczona Prawica, którą reprezentowali przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości na czele z panem premierem Morawieckim i panem marszałkiem Terleckim. Drugą grupą jest Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga oraz Lewica - mówił prezydent.
- Proszę państwa, jest to sytuacja nowa - można powiedzieć - w naszych standardach demokratycznych. Nigdy nie było takiej sytuacji, że wygrało wybory jedno ugrupowanie, natomiast pozostałe - czy inne - ugrupowania, które również mają swoich przedstawicieli w parlamencie, twierdzą, że to one będą miały większość bez ugrupowania zwycięskiego i one przedstawią swojego kandydata na premiera - dodał.
- No, jak państwo rozumiecie, muszę to rozważyć. Jest to na pewno w tej chwili jedno z najpoważniejszych zagadnień, nad którymi się w tym momencie pochylam - mówił prezydent, tłumacząc, dlaczego zwleka z desygnowaniem premiera.
Można odnieść wrażenie, że dzisiejszy materiał "Wiadomości" TVP miał go przestrzegać przed "złym wyborem".