Trwa ładowanie...
d2fiwxm
10-02-2012 06:51

Kogo Klich i Bielawny pociągną na dno

Potrzeba było 22 miesięcy, by przyznać, że płk Edmund Klich, jedyny polski akredytowany przy rosyjskim MAK-u, jest niekompetentny, a Biuro Ochrony Rządu skandalicznie zaniedbało swoje obowiązki. 10 kwietnia 2010 r. Stanowisko stracił wiceszef BOR-u gen. Paweł Bielawny, któremu prokuratura postawiła zarzuty. To jednak nie koniec odkrywania prawdy o smoleńskich zaniedbaniach, manipulacjach i kłamstwie - pisze na swoich łamach "Gazeta Polska Codziennie".

d2fiwxm
d2fiwxm

Decyzja wynika jedynie z przesłanki formalnej, jaką był wniosek członków komisji – tak minister transportu Sławomir Nowak uzasadnił decyzję o odwołaniu płk. Edmunda Klicha z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Nie chciał oceniać pracy Klicha ani jako szefa PKBWL, ani jako akredytowanego przy MAK-u – pozostawiając to „osądowi opinii publicznej”. – Myślę, że płk. Klichowi też ta decyzja ulżyła – powiedział Nowak.

„Codzienna” dotarła do uzasadnienia wniosku PKBWL, o którym dotychczas niewiele było wiadomo. „Istotnym akordem utraty autorytetu jest fakt, że Edmund Klich nagrał przebieg spotkania z udziałem między innymi Ministra Obrony Narodowej. (…) Fakt nagrywania konstytucjonalnego ministra odpowiedzialnego za obronę naszego kraju i brak chociażby rumieńca wstydu z tego powodu, ostatecznie pogrzebało autorytet Edmunda Klicha” – czytamy we wniosku.

Taśmy przyczyną dymisji

Chodzi o ujawnione przez „Gazetę Polską” taśmy, na których została potajemnie nagrana przez akredytowanego narada u ministra obrony Bogdana Klicha z udziałem szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysława Cieniucha. Z treści nagrań wynika, że Edmund Klich jest bardziej lojalny wobec strony rosyjskiej niż polskiej.

Kilka tygodni później akredytowany przyznał publicznie, że „nie nagrywał tylko tych osób, którym ufa”. Szybko pojawiły się pytania o to, kogo jeszcze nagrał płk Klich i czy nie traktuje tych nagrań jako bardzo cennej polisy.

d2fiwxm

W poniedziałek media dowiedziały się, że rząd zamierza zlecić tajnym służbom sprawdzenie polskiego akredytowanego przy MAK-u, aby się dowiedzieć, dlaczego nagrywał najważniejsze osoby w Polsce. – Musimy się dowiedzieć, na czyje zlecenie działał, a pamiętajmy, że był akredytowanym w Moskwie – przyznał Marek Biernacki (PO), wiceszef sejmowej komisji MSW. Nagrywanie i brak wiarygodności to niejedyne problemy, jakie z akredytowanym mieli członkowie komisji. Oto kolejny fragment wniosku PKBWL: „(…) W sposób impertynencki wyrażał niezadowolenie z wyniku głosowania. Urągał członkom Komisji, przywołując ich domniemane choroby, odsądzając od honoru (…) Zdanie 90 procent członków Komisji traktował jako spisek”.

Zarzuca się mu także „brak niezbędnych cech i umiejętności interpersonalnych: ograniczenie umiejętności w komunikowaniu się, prymitywne metody motywowania pracowników oraz częste kreowanie konfliktów”.

Szef zawinił, zastępcę wyrzucili

Poza Klichem stanowisko w środowe popołudnie stracił także wiceszef BOR-u gen. Paweł Bielawny. Został zdymisjonowany przez szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych po tym, jak Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga postawiła mu dwa zarzuty związane z zaniedbaniami przy organizacji wizyty śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku.

– Nie dajmy sobie wmówić, że kończy to sprawę odpowiedzialności za zaniedbania przy zabezpieczeniu wizyty. To tylko spychanie odpowiedzialności. To szef BOR-u pan Marian Janicki odpowiada za działania służby, na której czele stoi. To on powinien złożyć dymisję, jeśliby miał choć odrobinę honoru, albo zostać natychmiast po katastrofie zdymisjonowany. Tymczasem zaraz po tragedii smoleńskiej prezydent awansował go na dwugwiazdkowego generała – mówi Marcin Mastalerek (poseł PiS-u)

d2fiwxm

To dopiero początek

Czekam teraz na stanowisko premiera Donalda Tuska, który cały czas potwierdzał, że wszystko było w porządku i bierze na siebie pełną odpowiedzialność za działania w sprawie katastrofy. Niech więc ją wreszcie weźmie – apeluje Antoni Macierewicz, który jako przewodniczący zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej od wielu miesięcy powtarzał tezy, które legły u podstaw wczorajszych decyzji o odwołaniu Klicha i zarzutów dla wiceszefa BOR-u. Edmund Klich mówił wówczas np. w wywiadzie dla „Super Ekspressu”: „Niech mnie pocałują w tyłek. Poszedłem do telewizji tylko po to, by położyć kres tej idiotycznej teorii Macierewicza i jego pseudonaukowców”.

Poseł Macierewicz pytany, czy czuje satysfakcję z decyzji ministra Nowaka oraz prokuratury w sprawie zaniedbań BOR-u mówi, że poczuje ją dopiero wtedy, gdy wszystkie osoby odpowiedzialne za smoleńskie kłamstwa zostaną rozliczone.

d2fiwxm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2fiwxm
Więcej tematów