Kogo cieszy wygrana AfD? "Początek prawidzwej demokracji"

Zdobycie miana trzeciej siły politycznej przez populistyczną Alternatywę dla Niemiec zostało przyjęte przez większość komentatorów zarówno w Polsce jak i na świecie. Ale niektórzy politycy i publicyści na prawicy dostrzegają duże plusy sukcesu skrajnej prawicy, szczególnie doceniając jej antyimigranckie nastawienie.

Kogo cieszy wygrana AfD? "Początek prawidzwej demokracji"
Źródło zdjęć: © East News | JOHN MACDOUGALL / AFP
Oskar Górzyński

Nieco ponad 12 procent Niemców, w tym ponad jedna piąta mieszkańców byłego NRD zagłosowała na nacjonalistyczną partię, której politycy konsekwentnie podważają dominującą narrację o niemieckiej winie za II wojnę światową. Fakt ten wywołał zaniepokojenie wśród większości komentatorów, także na polskiej prawicy.

AfD jest bardzo prorosyjska i proputinowska, media niemieckie są nią przestraszone. Uważam, że ta niechęć jest uzasadniona – mówił w TVP Info Jacek Saryusz-Wolski.

W krytycznym tonie wynik skomentowali też m.in. wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka i redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.

Ale nie wszyscy wypowiadają się w jednoznacznie krytycznym tonie. Największe kontrowersje wywołał komentarz Jacka Karnowskiego z portalu wPolityce.pl. Prorządowy publicysta przyznał, że dostrzega wady ugrupowania takie jak "ostentacyjna prorosyjskością tego ugrupowania" i "niedobre skłonnościami na kilku innych polach" na pierwszym planie. Ale koniec końców, wynik AfD to dobra wiadomość.

"Dobry wynik AfD oznacza - być może - początek prawdziwej demokracji u naszych zachodnich sąsiadów. To przecież wyłom w systemie, w którym partie prawicowe i lewicowe różniło jedynie to, czy należy przyjąć milion imigrantów z Bliskiego Wschodu, czy też więcej. To również wyłom w systemie medialnym, który sprowadzał się do wspólnego potępiania 'reakcjonistów' i 'ksenofobów' - często po prostu obrońców normalności, rodziny, chrześcijaństwa." - pisze Karnowski. Publicysta liczy też na to, że pod presją skrajnie prawicowej partii " niemiecka chadecja może wrócić do swoich dobrych źródeł".

"Polska tego potrzebuje. Kto bowiem sądzi, że jako samotna wyspa zdołamy ocalić swoją tożsamość - ten się niestety raczej myli" - zawyrokował Karnowski.

Inni komentatorzy także widzą antyimigranckość AfD jako znaczący plus z perspektywy obecnego rządu.

- Wszystko ma swoje wady i zalety, ale zaletą jest to, że jest to partia w sposób radykalny antyimigrancka. Pani Angela Merkel będzie musiała brać pod uwagę tak radykalne stanowiska - komentował w TV Republika publicysta Gazety Polskiej Adrian Stankowski.
Podobnie sprawę ocenili także niektórzy politycy partii rządzącej.

"Odcinając się od większości poglądów AfD (choćby konieczności zbliżenia z Rosją, czy gloryfikacji niemieckiej armii z II wojny światowej), trzeba jednak zwrócić uwagę, że jej antyimigranckość, a także sprzeciw wobec unijnej polityki klimatycznej prezentowane bardzo mocno w Bundestagu, mogą spowodować pewne pozytywne zmiany w podejściu nowego rządu Angeli Merkel, do tej problematyki, co jest niewątpliwie w dobrze pojętym polskim interesie" - napisał na portalu wPolityce.pl europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.

Inny europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski w wywiadzie na tym samym portalu stwierdził natomiast, że wejście AfD do Bundestagu "doda trochę dynamiki niemieckiej polityce i samemu Bundestagowi oraz niewątpliwie spolaryzuje debatę publiczną".

Z kolei poseł partii rządzącej Jacek Sasin uznał, że negatywna reakcja na wynik niemieckich populistów jest przesadzona.

- Rozpętywanie histerii po sukcesie wyborczym AfD nie ma najmniejszego sensu. Przypomnijmy sobie historię po wygrane Trumpa. (...) Ta partia w swoim programie Polakom przysłużyć się nie może i wiele wskazuje na to, że jest finansowana przez Rosję. Ale z drugiej strony, jej wejście do parlamentu spowoduje być może pewne korekty w polityce migracyjnej Angeli Merkel - powiedział polityk w programie "Minęła dwudziesta" w TVP Info.
Takie wywołały ostrą krytykę innych publicystów, w tym także byłych polityków PiS.

Być może najdobitniej sprawę skomentował jednak premier Czech Bohuslav Sobotka.

"Kto się cieszy z wyborczych osiągnięć AfD nie widzi nic poza czubkiem nosa" - stwierdził polityk, dodając, że choć dziś celem partii jest UE i uchodźcy, to jutro będą nim Czesi i Polacy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)