Kocioł spadł na 18-latka. Zarzuty dla mężczyzny
Kocioł centralnego ogrzewania spadł na 18-latka. Śledczy postawili zarzuty 51-letniemu pracownikowi, który pracował przy jego wymianie. - Mężczyzna przyznał się - przekazał Norbert Woliński z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Poszkodowany, młody mężczyzna nadal przebywa w szpitalu. Jego stan jest ciężki.
Do wypadku doszło 30 lipca na ulicy Kąty Grodziskie w Warszawie. Podczas prac remontowych, z dachu spadł kocioł. Około 30-kilogramowe urządzenie trafiło prosto w 18-letniego Ukraińca. Młody mężczyzna upadł i stracił przytomność.
W stanie ciężkim trafił do szpitala. Przeszedł operację, był w śpiączce farmakologicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Groźny wypadek na rondzie. Bus przewrócił się na bok
Sprawą zajmuje się prokuratura. Śledczy przedstawili zarzuty 51-letniemu pracownikowi, który pracował na dachu dwupiętrowego bloku i wymieniał kocioł. Zamiast znieść urządzenie, zrzucił go z wysokości około 10 metrów.
- Usłyszał zarzut narażenia człowieka na bezpośrednie bezpieczeństwo utraty życia i nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu pokrzywdzonego. Mężczyzna został przesłuchany, przyznał się do zarzucanego mu czynu - powiedział prok. Norbert Woliński.
Zakaz pracy na wysokości
Jak dodał, 51-latek tłumaczył, że kilkukrotnie upewniał się, czy na dole nie ma przechodniów. Według jego relacji 18-latek miał wyjść nagle zza rogu. Pracownik ma zakaz wykonywania pracy na wysokościach i wyjazdu poza granice Polski. Raz w tygodniu musi stawiać się na komendzie.
- Mężczyzna powinien w należyty sposób zabezpieczyć przedmiot i wspomóc się osobą, która byłaby na dole - podsumował Woliński.
Czytaj też: