Kobiety w całej Polsce wyszły walczyć o swoje prawa
8 marca w większych miastach w całej Polsce odbywają się manifestacje z okazji Dnia Kobiet. Na pierwszej Manifie, zorganizowanej w Warszawie w 2000 r. było 200 osób, głównie feministki. W 2008 roku aż 4000 osób. Obecnie jest to impreza na skalę krajową. Głównym tematem każdej Manify są prawa kobiet, w tym równouprawnienie, które oznacza równe prawa i szanse nie tylko w prawie pisanym, ale również w rzeczywistości.
08.03.2009 | aktual.: 09.03.2009 06:02
Czy warto świętować w Dzień Goździka?
W Polsce wielu osobom Dzień Kobiet kojarzy się z PRL-owskim Dniem Goździka. Święto zostało ustanowione dla upamiętnienia strajku 15 tys. kobiet pracujących w fabryce tekstylnej w Nowym Jorku, które 8 marca 1908 r. domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące kobiety w pomieszczeniach fabrycznych z zamiarem uniknięcia rozgłosu. W wyniku nagłego pożaru, który wówczas wybuchł w fabryce, zginęło 129 kobiet. Po tym wydarzeniu 8 marca ustanowiono Międzynarodowym Świętem Kobiet jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet.
Z okazji Dnia Kobiet w 2000 r. feministki po raz pierwszy zorganizowały demonstrację, która miała zwrócić uwagę na dyskryminację kobiet. Każdego roku w manifestacjach, zarówno po stronie uczestników, jak i organizatorów, bierze udział coraz więcej osób. Pierwszą manifestację organizowało Porozumienie Kobiet 8 Marca oraz Porozumienie Lesbijek (LBT). Tegoroczną manifestację, która odbędzie się w Warszawie, przygotowuje 12 organizacji. Jak przyznają same organizatorki, dzisiejsze postulaty niewiele różnią się od tych wysuwanych dziesięć lat temu.
Pierwsza Manifa odbyła się w 2000 r. pod hasłem „Demokracja bez kobiet to pół demokracji”. Kolejne demonstracje odbyły się pod hasłami: „Nie daj sobie zamknąć ust byle czym”, „Moje życie, mój wybór. Trzy razy tak: tak dla edukacji seksualnej, tak dla antykoncepcji, tak dla prawa do aborcji”, „Nasze ciała, nasze życie, nasze prawa”, „Dziewczyny potrzebne są czyny”, „Jesteśmy silne, razem silniejsze”, „Walczmy razem! Bądźmy wolne! Brońmy swoich praw!”, „Wielki marsz solidarności kobiet”, „Zdrowie kobiet”.
Codzienna praca i świętowanie raz w roku
W tym roku marsz solidarności kobiet odbędzie się po raz dziesiąty. Tym razem pod hasłem „Każda ekipa ta sama lipa”. Dyskryminacja kobiet na rynku pracy, prawo do aborcji, przemoc wobec kobiet, zrównanie praw związków hetero- i homoseksualnych, instrumentalne i populistyczne traktowanie macierzyństwa – oto niektóre z problemów, które będą poruszane na demonstracji przez manifestujące kobiety.
Istnieje wiele organizacji prokobiecych i prorodzinnych, które działają przez 365 dni w roku. Manifa ma zwrócić uwagę na problemy, z którymi na co dzień borykają się kobiety. – Jest to również święto zarówno kobiet, jak i organizacji walczących o ich prawa. Próba zagarnięcia tego dnia, który kojarzy się raczej z PRL-em, by mówić o naszych problemach – mówi Sylwia Chutnik z Fundacji MaMa, organizacji pozarządowej działającej na rzecz praw matek w Polsce. W ciągu ostatnich lat, jak mówi Sylwia Chutnik, wiele udało się wywalczyć, ale nie byłoby to możliwe, gdyby nie żmudna, codzienna praca organizacji w pozostałe dni w roku. – Wydaje mi się, że małymi kroczkami coś się zmienia. Pokazałyśmy, że jesteśmy poważną stroną do dyskusji, bo za nami stoją rzesze ekspertów, ekspertek, statystyki, badania, mozolna praca naukowa oraz kampanie uświadamiające, co sprawia, że przez te ostatnie 10 lat ruch feministyczny w Polsce stał się siłą – komentuje Sylwia Chutnik.
Najbardziej medialna demonstracja
Ważnym aspektem każdej Manify jest jej strona medialna. Demonstracja jest momentem, kiedy na ulicę mogą wyjść ludzie o różnych poglądach, by zamanifestować swoje poglądy i pokazać, że są razem. Wokół demonstracji środowisk kobiecych przygotowywane są różne atrakcje, które sprawiają, że zmienia się ona w wielkie widowisko i happening. Dzięki takiej oprawie kobiety mogą łatwiej zaistnieć w mediach z konkretnymi hasłami i postulatami. Czy istnieje możliwość, by w przyszłości kobiety przestały organizować Manify? – Stała się to świecka tradycja. Nie wyobrażam sobie, by Manify mogło nie być – odpowiada na to pytanie Sylwia Chutnik.
Na demonstracje przychodzą również mężczyźni, którzy w ten sposób manifestują swoją solidarność z postulatami kobiet. – Dzień Kobiet to również moje święto, gdyż po 1989 roku, a szczególnie w ciągu ostatniej dekady, jest to dzień upominania się o prawa człowieka, a szczególnie o prawa kobiet. Po upadku systemu komunistycznego w Polsce prawa kobiet, czy w ogóle człowieka, często były przedmiotem sporów politycznych i wydaje się, że ta problematyka odeszła na dalszy plan – przyznaje Jacek Kochanowski, socjolog kultury i wykładowca Gender Studies Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdaniem Kochanowskiego to dobrze, że choć przez jeden dzień w roku zwraca się większą uwagę na to, że prawa kobiet są również elementem praw człowieka, a one są fundamentem demokracji. – Kobiety boją się mieć dzieci, bo są za to karane na rynku pracy. Pracodawca nie zechce ich zatrudnić czy przedłużyć umowy, gdy dowie się, że kobieta jest w ciąży. Może również nie zechcieć przyjąć jej do pracy po urlopie wychowawczym. Staramy się o tych problemach mówić, by choć tego jednego dnia w roku politycy rządzący uświadomili sobie o istniejących problemach – przekonuje Jacek Kochanowski.
„Polska jest chora”
W Polsce sytuacja jest szczególna, zarówno jeśli chodzi o prawo, jak również to, w jaki sposób jest ono realizowane. Jak twierdzi Agata Chełstowska z Porozumienia Kobiet 8 Marca, czyli nieformalnej grupy kobiet, które od 2000 roku organizują Manifę, przestępstwa popełniane na kobietach nie są traktowane tak poważnie, jak te, popełniane na mężczyznach. Podobnie ma się sprawa zdrowia kobiet, czy ich molestowania w pracy. – Gdyby nie ruch kobiecy do dziś nie byłoby wiadomo, co to jest molestowanie w miejscu pracy. Ostatnio robiłyśmy monitoring Państwowej Inspekcji Pracy i, jak się okazało, jest to instytucja, która nie potrafi odpowiadać na zgłoszenia o molestowaniu – komentuje sytuację w Polsce Agata Chełstowska.
Absolutnym „hitem” tego roku na Manifie ma być problem leczenia niepłodności, czyli projekt ustawy Jarosława Gowina o in vitro. – Nie jest to problem kobiet, ale rodzin bezpłodnych. Zgodnie z ustaleniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) bezpłodność jest chorobą, w związku z tym państwo w ramach swoich możliwości finansowych, jest zobowiązane leczyć tą chorobę w taki sposób, jaki umożliwia to współczesna technologia – komentuje kontrowersje wokół projektu ustawy Gowina Jacek Kochanowski.
Katarzyna Nowakowska z Fundacji „Feminoteka”, działającej na rzecz kobiet, podsumowując ostatnie dziewięć lat antykobiecych rządów w Polsce, dochodzi do bardzo pesymistycznych konkluzji. – Po setkach artykułów, manifestacji, petycji, skarg, raportów, wstąpiwszy po drodze do Unii Europejskiej, nie jesteśmy dziś nawet w punkcie wyjścia. Reprezentantka „Feminoteki” wymieniła długą listę braków: równości w sejmie i rządzie, niezależnego urzędu wspierającego równość, prawa do przerywania ciąży, bezpłatnej antykoncepcji, edukacji seksualnej, ochrony przed przemocą, gwałtami, równych płac za równą pracę. – Polska jest chora i czas najwyższy o tym mówić i skłaniać do refleksji – przyznaje jej rację Sylwia Chutnik.
Sylwia Mróz, Wirtualna Polska
Byłeś na Manifie?