Nancy Wake
Nie było kobiety, która otrzymałaby więcej odznaczeń za działania w czasie II wojny światowej niż Nancy Wake. Nietrudno się domyślić, że nazistowskie Niemcy jej nienawidziły. Za jej głowę Gestapo we Francji wyznaczyło nagrodę w wysokości pięciu milionów franków. Nienawiść była zresztą obustronna. - Dobry Niemiec to martwy Niemiec, a im bardziej martwy tym lepiej. Zabiłam wielu Niemców i jest mi jedynie szkoda, że nie zabiłam ich więcej - mówiła w jednym z powojennych wywiadów.
Podczas wojny była członkiem Kierownictwa Operacji Specjalnych, brytyjskiej jednostki, która prowadziła dywersję, szkoliła agentów i wspomagała działania zagranicznych ruchów oporu. Osobiście zorganizowała siedmiotysięczną grupę oporu we Francji. Pewnego razu przejechała 500 kilometrów na rowerze w 71 godzin, mijając przy tym kilka niemieckich posterunków. Naziści zniszczyli jej radiostacje, a bez przekazania komunikatów nie mogła liczyć na wsparcie i zrzut zaopatrzenia.
- Dopóki nie zaczynała się walka, była najbardziej kobiecą damą jaką znałem. Później biła się jak pięciu mężczyzn - wspominał jeden z jej kolegów z francuskiego ruchu oporu. O jej bitewnych wyczynach krążą legendy. Pewnego razu miała zabić SS-mana gołymi rękoma, gdy ten próbował wszcząć alarm, innym razem samodzielnie "oczyściła" niemiecki posterunek.
Po wojnie otrzymała najwyższe odznaczenia od Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych. Zmarła 7 sierpnia 2011 roku w Londynie. Miała 98 lat.