Kobieta, która miała obciążyć zeznaniami współpracownika Rutkowskiego, twierdzi, że wymusiła to na niej policja
• Karolina Kaczmarek to kobieta, która zeznała, że widziała, jak ktoś w noc zaginięcia Ewy Tylman zrzucił "coś dużego" z mostu do rzeki
• Skłamała dla pieniędzy, które miał jej rzekomo wręczyć współpracownik biura Krzysztofa Rutkowskiego
• Dziś twierdzi, że to policji zależało, aby obciążyła biuro detektywistyczne
• Policja twierdzi, że to jej kolejne kłamstwo
Przypomnijmy, że na początku grudnia zatrzymano, a następnie aresztowano Radosława Białka – współpracownika biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego, który w Poznaniu prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcie Ewy Tylman. Białek został aresztowany pod zarzutem fabrykowania dowodów – na policję zgłosiła się bowiem kobieta twierdząca, że współpracownik Rutkowskiego zapłacił jej tysiąc złotych w zamian za to, aby powiedziała, że w nocy z 22 na 23 listopada widziała, jak ktoś zrzuca z mostu „coś dużego” do rzeki. Mężczyznę miała spotkać pierwszy raz zaledwie jeden dzień po zgłoszeniu zaginięcia kobiety.
22 grudnia sąd wypuścił Białka z aresztu, przyznając, że zeznania kobiety były mało wiarygodne, wskazując na ich nienaturalną dokładność oraz małe prawdopodobieństwo, aby już dzień po zaginięciu Ewy Tylman współpracownik biura detektywistycznego miał kogoś nakłaniać do składania fałszywych zeznań w sprawie, o której wówczas jeszcze niewiele było wiadomo.
Wersja Karoliny Kaczmarek
Dziś kobieta, która miała obciążyć Białka zeznaniami, pojawiła się na konferencji prasowej wspólnie z Krzysztofem Rutkowskim, gdzie opowiedziała całą historię.
- Tego mężczyznę poznałam na wybiegu dla psów, później odwiedzał mnie w moim mieszkaniu jeszcze trzykrotnie. Zapłacił mi, aby zadzwoniła na policję i skłamała o tym, co widziałam. Zgodziłam się z przyczyn finansowych – mówiła we wtorek dziennikarzom Karolina Kaczmarek. – Kiedy później składałam zeznania na policji, najpierw sporządzono portret pamięciowy mężczyzny, który namówił mnie do składania fałszywych zeznań. Później pokazano mi tylko jedno zdjęcie – Radosława Białka. Od początku miałam wątpliwości, czy to ten sam człowiek, więc modyfikowano te zdjęcie – rozjaśniano, ściemniano, aż w końcu po kilku godzinach powiedziałam, że wydaje mi się podobny tak w 70 proc. – dodaje.
Już to jednak miało wystarczyć policjantom, by zatrzymać Białka, chociaż kobieta twierdzi, że szybko wycofała się z tych zeznań.
- Gdy już po zatrzymaniu zobaczyłam Radosława Białka w telewizji od razu wiedziałam, że to na pewno nie on – zapewnia Karolina Kaczmarek.
- Od razu zatrzymano Radka, zamiast przeprowadzić rozpoznanie przy pomocy pomieszczenia z lustrem weneckim, gdzie pani Karolina mogłaby zobaczyć pięciu mężczyzn, w tym Radka i powiedzieć, czy to on, czy ktoś inny, czy że może nie ma tego człowieka wśród pokazanych jej mężczyzn. Dlaczego tego nie zrobiono? – zwraca uwagę Krzysztof Rutkowski.
Policja chroniła ją przed Rutkowskim?
Kobieta twierdzi, że później policja przetrzymywała ją w hotelach w różnych częściach kraju, tłumacząc to ochroną przed Krzysztofem Rutkowskim. Twierdzi, że teraz, kiedy Radosław Białek został oczyszczony z zarzutów, czuje się szykanowana przez policję.
- Obserwują moje mieszkanie, nachodzą mnie w pracy, gdzie powiedzieli, że jestem zamieszana w sprawę Ewy Tylman, cały czas dopytują się, czy Krzysztof Rutkowski próbuje się ze mną skontaktować itd. – opowiada.
Sam właściciel biura detektywistycznego twierdzi, że cała sprawa uderzyła w wizerunek jego firmy, dlatego złożył zawiadomienie do prokuratury. W trakcie konferencji pokazał nawet pismo z Prokuratury Generalnej z decyzją o tym, aby wyjaśnieniem sprawy zajęła się prokuratura w Opolu.
- Mam nadzieję, że minister Ziobro zainteresuje się działaniami prokuratury z Poznania, bo mnie zastanawia, ile jeszcze podobnych spraw jak ta Radka, mogła mieć miejsce – mówi Rutkowski, który twierdzi, że trwa już też kontrola wewnętrzna działań poznańskich policjantów.
Co na to policja?
- Na temat kontroli nic mi nie wiadomo – zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. – Jeśli chodzi o zarzuty tej pani, to są one nieprawdziwe i musi się liczyć z tym, że będzie musiała za nie odpowiedzieć. Opisane przez nie działania wskazujące, że jest teraz obserwowana czy śledzona, są niezgodne z obowiązującymi procedurami – dodaje.
Mężczyzny, który miał nakłaniać Karolinę Kaczmarek do składania fałszywych zeznań w sprawie Ewy Tylman, do tej pory nie zatrzymano, dlatego Krzysztof Rutkowski zapowiedział, że jego biuro samo przygotuje portret pamięciowy poszukiwanego i opublikuje z prośbą o kontakt osoby, które go rozpoznają.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .