Koalicjanci krytycznie o exposé Tuska. "Zabrakło wizji, za dużo o przeszłości"
Exposé Donalda Tuska nie wszystkim w koalicji przypadło do gustu, choć nikt nie wątpił w większość. Najbardziej krytyczni są przedstawiciele Polski 2050 i Lewicy. - Zabrakło wizji Polski, tego, co chcemy osiągnąć – mówi WP szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska. - Jestem za tym, żebyśmy więcej myśleli o tym, co możemy zrobić dla naszych dzieci – dodaje szef klubu Polski 2050 Paweł Śliz.
Niemal 59 minut trwało wystąpienie Donalda Tuska, w którym zwrócił się do Sejmu o wotum zaufania dla rządu, by potwierdzić, że ma większość po przegranej Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Premier w exposé przeplatał rozliczanie poprzedników z wytykaniem ich błędów, podsumowanie 18 miesięcy dotychczasowych rządów ze snuciem planów na przyszłość. Jednak według wielu posłów sejmowej większości za dużo mówił o przeszłości, a zdecydowanie za mało o przyszłości.
Z niespełna godzinnego przemówienia szef rządu cztery minuty poświęcił na bezpośrednie omówienie postulatów, które Lewica i Polska 2050 stawiały na stole podczas ostatnich rozmów liderów. Przedstawiciele obu partii nie są tym w pełni usatysfakcjonowani. Szefowa klubu Lewicy zapytana przez WP o to, jak jednym słowem określiłaby wizję zaprezentowaną przez szefa rządu, stwierdziła, że "Donald Tusk ma pomysł, który jeszcze nie do końca mu się wykrystalizował".
- Exposé mogło być bardziej dopracowane. Zabrakło w nim nie tylko konkretów dotyczących przyszłości, ale też dużej emocji mobilizacyjnej. Zabrakło wizji Polski, tego, co chcemy osiągnąć, a nie za co chcemy skrytykować rządy PiS – mówi WP Anna Maria Żukowska.
Również według szefa klubu Polski 2050 w wystąpieniu Donalda Tuska było za dużo mówienia o tym, co już było. Paweł Śliz wskazuje też, że spośród pięciu punktów zaprezentowanych przez Polskę 2050, szef rządu nie wspomniał o ustawie medialnej i odpolitycznieniu mediów publicznych oraz o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Córka polityka PSL w KGHM. Kontrowersyjna nominacja
"Za mało konkretów"
Sławomir Ćwik z Polski 2050 w WP dodaje, że kwestie, o których szef rządu nie wspomniał, wybrzmiały w pytaniach posłów do premiera. - Jednak oczekiwałem, żebyśmy więcej mówili o przyszłości niż przeszłości. Ja też interesuję się historią natomiast myślę, że wyborcy i społeczeństwo interesują się przyszłością. Wolałbym słuchać więcej np. o wdrażaniu sztucznej inteligencji w instytucjach państwowych czy spółkach Skarbu Państwa – mówi.
- Było za mało konkretów o tym, co zrobimy przez najbliższe dwa lata, ale zakładam, że tu będą jeszcze ustalenia liderów, żeby wyznaczyć bardziej konkretną mapę drogową – dodaje Ćwik z Polski 2050.
Szef rządu w swoim wystąpieniu wspomniał o trzech postulatach partii Szymona Hołowni. Odniósł się do konieczności odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa. Stwierdził, że jest wyczulony na nepotyzm, który się zdarza, lecz w skali nieporównywalnie mniejszej do tego, co działo się pod rządami PiS. Nawiązał również do pomysłu zakazu smartfonów w szkołach podstawowych i programów mieszkaniowych.
Premier zapowiedział też pracę nad projektami Lewicy. Te wymienione dotyczą m.in. mieszkań na tani wynajem, zakazu bezpłatnych staży oraz przepisów, które włączą pracę na umowę zlecenie i jednoosobowej działalności gospodarczej do stażu pracy. PSL chwaliło szefa rządu za podkreślenie nakładów na bezpieczeństwo, zabezpieczanie granic, programy społeczne i wspieranie rodzin. Koalicja Obywatelska podkreśla wątki dotyczące deregulacji.
W rządzie nawoływanie do jedności
Politycy KO i PSL są zdecydowanie mniej krytyczni niż przedstawiciele Polski 2050 i Lewicy i skupiają się przede wszystkim, na tym, co im się podobało. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz pytany przez dziennikarza WP, czy premier nie poświęcił za dużo czasu przeszłości, twierdzi, że było to potrzebne podsumowanie.
- Szukałbym w tym pewnego podsumowania i podkreślenie tego, co udało się zrobić. To zdanie raportu ze stanu państwa na ten moment. Ambicje są dużo większe, oczekiwania pewnie jeszcze większe. Jestem zadowolony z tego, że stawiamy przecinek, pokazujemy, co się udało. Teraz budowałbym współpracę, porozumienie, a nie szukał różnic, bo to robiliśmy przez 18 miesięcy. Częściej wskazywaliśmy na różnice, a nie to, co nas łączy. To nie przyniosło pozytywnego efektu dla żadnej z partii koalicyjnych – mówi prezes PSL.
- Jak nie będzie poczucia, że wszyscy gramy do jednej bramki, to nie będzie finału. Powinien nas wszystkich bardziej interesować wynik meczu od indywidualnych ocen zawodników w trakcie rozgrywki. Jeżeli tego nie zrobimy, to nie wygramy żadnego meczu. Mimo dobrych osiągnięć poszczególnych zawodników, nie będzie finału, nie będzie zwycięstwa – dodał wicepremier i szef MON. Również wicepremier Krzysztof Gawkowski z Lewicy pytany, o to, czego w przemówienia premiera mu zabrakło, wymieniał wyłącznie elementy, które mu się podobały.
- Zostały przedstawione priorytety rządu, które nam towarzyszyły przez 18 miesięcy. To jest rząd, który doprowadził do zmiany życia obywateli i w tym exposé były te informacje o wzroście gospodarczym, programach społecznych, ustawach i bezpieczeństwie, które jest najważniejsze. Była też jasna deklaracja, że to dopiero początek, bo wszystko dopiero przed nami. Wybory parlamentarne w 2027 roku są do wygrania, a my dopiero podsumowujemy pierwszą część kadencji – mówi wicepremier Gawkowski.
Również wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że wotum zaufania musi być testem jedności. Nawet jeśli w wystąpieniu szefa rządu nie udało się spełnić wszystkich oczekiwań koalicjantów.
– Nie jest tak, że w czasie expose można powiedzieć o wszystkich projektach, które są i będą realizowane. Asystencja osobista osób z niepełnosprawnościami jest bardzo ważna, na pewno będziemy nad tym pracować. Z kolei w kontekście TVP trzeba dobrze to rozważyć. Uważam, że porównywanie tego, co tam dzieje się dziś do tego, co się działo wcześniej, do tępej propagandy, jaka wylewała się z telewizorów, jest całkowicie nietrafione – mówi WP Marchewka.
- Wystąpienie premiera to jest element nowego otwarcia potrzeby, żeby skonsolidować drużynę i wyjść do przodu. Musimy mieć pewność jedności. To jest kluczowe. Fundamentalne sprawy zostały wskazane: bezpieczeństwo w wielu wymiarach, zdrowie. Chcemy pokazać Polakom, że efekty tych rządów są korzystne. Lipiec będzie tym czasem, kiedy rząd ma zostać przedstawiony w nowej formule. Potrzebne jest nowe otwarcie ze wzmocnionymi resortami dotyczącymi rozwoju – dodaje wiceminister infrastruktury z KO.
"Rząd ma większość"
Koalicjanci – również krytyczni – nie mają wątpliwości, że rząd ma większość. Jeszcze przed głosowaniem twardo deklarowali, że - mimo uwag - "bez wahania" zagłosują "za". - To jest wotum dla naszego rządu, w którym są ministry i ministrowie Lewicy. Dzięki temu rząd ma możliwość realizacji przynajmniej części naszego programu – mówiła Anna Maria Żukowska.
- Potrzeba nam więcej skupiania się na przyszłości niż przeszłości. Krytykowaliśmy też premiera Morawieckiego i premier Szydło, że w swoich wystąpieniach mówili "przez osiem ostatnich lat", odnosząc się do PO. Nie da się tak. Niech rozliczenia idą swoim torem. To, co jest najważniejsze dla Polski, to są kwestie rozwojowe, gospodarcze, demograficzne oraz dotyczące ochrony zdrowia. Na tych kluczowych tematów powinniśmy się skupiać co najmniej tak mocno jak na deregulacji – dodaje szefowa klubu Lewicy.
Szef klubu Polski 2050 także podkreślał, że inne głosowanie niż "za" nie wchodzi w tym momencie w grę.
Wychodzenie z kryzysu
Z nieoficjalnych rozmów z przedstawicielami większości wynika jasno, że wotum zaufania to dopiero pierwszy etap wychodzenia z kryzysu koalicji rządzącej. Dopiero najbliższe miesiące pokażą, czy w rządzie wygra wizja grania do jednej bramki z poczuciem docenienia wszystkich zawodników, czy wzajemne przeciąganie liny.
– Donald Tusk wciąż jest dobrym mówcą, ale mam wrażenie, że to już nie jest ten sam Donald, co kiedyś. Koalicjanci to wyczuwają. Oczywiście wciąż jako jedyny jest to w stanie spinać, a części wyborców KO podobają się melodie, które już słyszeli, ale to może być za mało, by doprowadzić do zwycięstwa w 2027 roku – mówi nieoficjalnie WP były bliski współpracownik Tuska w poprzednich rządach.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski