Kłopoty z lądowaniem kosmonautów z ISS
Do nieoczekiwanych kłopotów doszło w czasie lądowania w Kazachstanie szóstej ekspedycji wracającej z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), gdy służby ratunkowe przez kilka godzin szukały lądownika z załogą.
Początkowo media informowały, że lądownik pojazdu Sojuz TMA-1 z Rosjaninem Nikołajem Budarinem oraz Amerykanami Kennethem Bowersoxem i Donnaldem Pettitem szczęśliwie dotarł na ziemię o godzinie 6.12 czasu moskiewskiego, 4.12 czasu warszawskiego. Później pojawiła się informacja, że tuż przed lądowaniem służby naziemne utraciły kontakt z kosmonautami. Skończyło się na ponad dwugodzinnych poszukiwaniach.
Kapsuła, którą po 161-dniowym pobycie w kosmosie wracali astronauci, zeszła z kursu i znalazła się ok.500 kilometrów od strefy poszukiwań. Dopiero o 8.21 czasu moskiewskiego (6.21 warszawskiego) zauważył ją samolot ratunkowy. Załoga meldowała, że luk pojazdu jest otwarty, a kosmonauci są obok.
"Jest to unikalny przypadek, ponieważ zazwyczaj kosmonautów osłabionych długim przebywaniem w stanie nieważkości, z kapsuły wydobywają lekarze" - skomentował portal internetowy Newsru.com.
Obecnie na miejsce, gdzie znajdują się Budarin, Bowersox i Pettit skierowano śmigłowce, które mają ich ewakuować. Kosmonauci przejdą następnie badania lekarskie.
Cała trójka przebywała na ISS od listopada. Początkowo mieli wrócić na początku marca, jednak po lutowej katastrofie Columbii ich powrót został opóźniony.
Szóstą ekspedycję zastąpiła w tym tygodniu siódma, która przybyła na ISS w poniedziałek. W jej składzie znajduje się dwóch kosmonautów - Rosjanin Jurij Malenczenko i Amerykanin Edward Lu. (mag)