Kłopoty byłego księdza. Jacek M. potrójnie oskarżony
Nie przyznaje się do winy i nie chce składać wyjaśnień. Jacek M. został oskarżony o wzywanie do nienawiści, negowanie prawdy o Holocauście oraz znieważenie Tadeusza Mazowieckiego.
19.02.2020 | aktual.: 28.03.2022 14:34
Do sądu wpłynęły trzy akty oskarżenia dla Jacka M. - donosi "Gazeta Wyborcza". Zdaniem śledczych były ksiądz wzywał do nienawiści, negował prawdę o Holocauście i znieważył Mazowieckiego.
Przyjrzeli się przemówieniu Jacka M., które wygłosił podczas marszu narodowców 11 listopada 2017 r. "Drodzy państwo, to, że synagogi mogą tutaj stać, na naszej polskiej ziemi we Wrocławiu, to, że Dutkiewicz i Żydzi mogą się w nich upajać talmudyczną nienawiścią, to jest tylko wynik naszej tolerancji. (...) Drodzy państwo, drodzy kibice, bądźcie bezlitośni, radykalni w walce ze złem, z kłamstwem, niesprawiedliwością, bezprawiem, niszczeniem polskiego sądownictwa, banderyzmem, talmudyzmem (…). My jesteśmy wielką Polską Niepodległą (...) Jeżeli będziemy silni w duchu, w Bogu (…) to tę wojnę zwyciężymy i żadna żydowska, marksistowska horda nie zdejmie naszej flagi i nie podepcze Chrystusowego krzyża" - mówił.
W ten sposób zdaniem prokuratury Jacek M. nawoływał do nienawiści. Z kolei w sierpniu 2018 r. podczas spotkania we Wrocławiu miał ponadto negować prawdę o Holokauście. Przypisywał bowiem narodowości żydowskiej "aktywności na rzecz zalegalizowania pedofilii" i "aktywność wymierzoną przeciwko obywatelom RP".
Zobacz też: Krzysztof Gawkowski grozi Beacie Szydło. "Wie, że była nieudacznym premierem"
Umniejszał też rozmiar strat i krzywd odniesionych przez osoby narodowości żydowskiej podczas II wojny światowej. Ci, którzy tego nie robią, zdaniem Jacka M. "jadą na przemyśle nekrofilii". Co więcej, 11 listopada 2018 r. mówił, że "naszą kochaną ojczyznę próbują zapchać międzynarodowymi Żydami, zdrajcami".
Jacek M. nie przyznaje się do winy
Trzeci akt oskarżenia dotyczy znieważenia Tadeusza Mazowieckiego. 13 grudnia 2018 r. podczas manifestacji z okazji rocznicy stanu wojennego pod pomnikiem Ofiar Stalinizmu we Wrocławiu Jacek M. pokazał zgromadzonym zdjęcie byłego ministra i podkreślił: "Nigdy nie krył się ze swoimi żydokomunistycznymi, bolszewickimi inklinacjami. Trzymam portret zdrajcy". Później podpalił zdjęcie i krzyczał: "komunistyczny parch". W tym przypadku nie tylko prokuratura wszczęła postępowanie. Doniesienie złożył też Wojciech Mazowiecki, syn byłego premiera.
Jacek M. nie przyznaje się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Za propagowanie faszyzmu grozi mu grzywna, ograniczenie albo pozbawienie wolności do dwóch lat, za znieważanie z powodu przynależności narodowej i wyznaniowej - do trzech lat, a za znieważanie rodziny Mazowieckiego - grzywna lub ograniczenie wolności.
To nie pierwsze kłopoty Jacka M. z prawem.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl