"Klawe życie" byłego komendanta. Zdymisjonowany za śmierć Stachowiaka dostaje pensję
Były komendant wojewódzki policji we Wrocławiu Arkadiusz Golanowski na odejściu z formacji zarobi 250 tys. zł. Choć został zdymisjonowany ponad rok temu w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka, szef dolnośląskiej policji nadal dostaje wysoką pensję.
Aż do października insp. Golanowski będzie otrzymywał wynagrodzenie w wysokości, jaka przysługiwała mu w dniu dymisji, łącznie ze wszystkimi możliwymi dodatkami. Na odejściu z policji były szef dolnośląskiego garnizonu policji zarobi co najmniej 250 tys. zł - wyliczyła "Rzeczpospolita", której redakcja oceniła też, że były komendant po prostu wiedzie "klawe życie po aferze".
Trzeba podkreślić, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami. Jak ustalił dziennik, w chwili odejścia (pod koniec maja 2017 r.) insp. Golanowski złożył raport o zwolnienie w związku z nabyciem prawa do emerytury. Tym samym zablokował wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne po śmierci na komisariacie we Wrocławiu Igora Stachowiaka.
Były szef Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu przez pół roku przebywał na zwolnieniu lekarskim i dostawał wówczas 100 proc. pensji. Z kolei od października 2017 r. do końca września tego roku dostaje komendancką pensję wraz z dodatkami - wyjaśnia rp.pl.
Jest to zgodne z ustawą o policji, bo powodem odejścia insp. Golanowskiego było "orzeczenia stałej niezdolności do służby przez komisję lekarską", a dodatkowo wybrała on roczną pensję komendanta zamiast emerytury.
Nowe informacje ws. śmierci Stachowiaka
Kilka dni temu prokuratura poinformowała, że do śmierci Igora Stachowiaka "z dużym prawdopodobieństwem" doprowadziła niewydolność krążeniowo-oddechowa związana z zażyciem amfetaminy i środków psychoaktywnych. Wcześniej pojawiały się doniesienia, że mężczyzna mógł zostać uduszony.
Na przestrzeni kilku tygodni na jaw wyszło kilka nowych, dramatycznych wątków związanych ze śmiercią Stachowiaka. Do tuszowania sprawy miał przyznać się szef ratowników z pogotowia, które 15 maja 2016 roku przyjechało do umierającego na komisariacie mężczyzny. Do mediów wyciekła też notatka służbowa aspiranta Grzegorza G., który opisał ostatnie chwile jego życia. Kilkadziesiąt minut przed śmiercią miał powiedzieć: "ja dzisiaj umrę".
Wcześniej na jaw wyszło, że Adam W., policjant, który raził Stachowiaka paralizatorem, miał z nim wcześniej zatarg. Maciej Stachowiak, ojciec tragicznie zmarłego Igora, wyznał, że jego syn bał się policji. - Mówił, że "policja go dojedzie" - relacjonował.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl