"Ja dzisiaj umrę". Nowe, dramatyczne informacje ws. śmierci Igora Stachowiaka
Wyciekła notatka służbowa aspiranta Grzegorza G., który opisał ostatnie chwile życia Igora Stachowiaka. Kilkadziesiąt minut przed śmiercią mężczyzna miał powiedzieć: "ja dzisiaj umrę". "Każdy z nas kiedyś umrze" - odpowiedział mu jeden z policjantów.
12.05.2018 | aktual.: 12.05.2018 13:51
Do notatki służbowej Grzegorza G. dotarł dziennik "Fakt". Feralnego dnia, 15 maja 2016 r., pełnił służbę na Starym Mieście we Wrocławiu. Gdy dotarł na komisariat, od około 15 minut byli tam już inni policjanci i zatrzymany przez nich Igor Stachowiak.
Funkcjonariusz zwrócił uwagę, że Igor dziwnie się zachowywał. Siedział na podłodze i nie chciał wykonywać poleceń policjantów. Kilkanaście minut później aspirant usłyszał odgłosy szarpaniny na korytarzu. Kilku policjantów przenosiło Igora do łazienki, gdzie miał zostać przeszukany.
Z notatki wynika, że gdy policjanci razili Igora prądem z paralizatora, ten wykrzyczał: "Ja dzisiaj umrę!". Jeden z nich odpowiedział mu wtedy beznamiętnie: "Każdy z nas kiedyś umrze, jest to gdzieś zapisane". "Ale ja wiem, że to będzie dzisiaj" - zareagował Igor. Kilkadziesiąt minut później nie żył.
Z analizy akt śledztwa wynika, że informacje z notatki służbowej policjanta nie zrobiły większego wrażenia na śledczych. Podobnie jak fakt, że zaginęło nagranie z 12 spośród 13 kamer. Do dziś nikt nie wytłumaczył, dlaczego przestały działać akurat wtedy, gdy mężczyzna umierał na komisariacie.
Znał się z oprawcą. Mówił, że "policja go dojedzie"
To kolejne, nowe informacje ws. śmierci Igora Stachowiaka na przestrzeni kilku dni. Jak wyszło na jaw w czwartek, policjant Adam W., który raził go paralizatorem, znał go. Miał z nim wcześniej zatarg.
Mężczyźni - jak ustalił reporter TVN24 - spotkali się w 2013 roku na stacji benzynowej. Policjant został wezwany na stację na interwencję. Stachowiak miał być pijany i pod wpływem narkotyków - zachowywał się agresywnie wobec jednego z pracowników stacji. Chłopak miał zostać pobity, był też rażony paralizatorem. Po wyjściu z komisariatu złożył skargę na policjantów. Sprawa została jednak umorzona.
Trzy lata później mężczyźni spotkali się ponownie. Stachowiak został wówczas przewieziony na komisariat Stare Miasto. W jego zatrzymaniu Adam W. nie brał udziału. Przyłączył się jednak do swoich kolegów, którzy maltretowali chłopaka.
Maciej Stachowiak, ojciec tragicznie zmarłego Igora, wyznał w piątek, że jego syn bał się policji. - Mówił, używając tego młodzieżowego języka, że "policja go dojedzie" - relacjonował.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl