Kittel: oświadczenie Netzla jest absurdalne
Jako "absurdalne" dziennikarz "Rzeczpospolitej" Bertold Kittel ocenia skierowane do niego oświadczenie prezesa PZU Jaromira Netzla, w którym pyta on m.in o to, kto zlecił "zniszczenie" go. Dziennikarz zapowiada, że złoży do sądu pozew przeciwko Netzlowi. Ogłoszenie Netzla ukazało się w "Naszym Dzienniku" i "Pulsie Biznesu".
21.08.2006 | aktual.: 21.08.2006 16:45
W ogłoszeniu, opublikowanym - jak napisał Netzel - "w związku z bezprecedensową kampanią" skierowaną przeciwko niemu jako szefowi PZU, zawierającą "cały szereg pomówień, oszczerstw, kłamstw oraz manipulacji", padło pod adresem dziennikarza "Rz" dziewięć pytań.
Szef PZU pyta m.in. o to, jakie wpływowe osoby zleciły mu zadanie "zniszczenia" Netzla, z jaką firmą związane są te osoby, jakim budżetem dysponuje Kittel przy realizacji zadania, jakie korzyści proponował swoim rozmówcom, zbierając materiały na temat prezesa PZU, oraz czy informował redakcję "o metodach, jakimi się posługuje".
Oświadczenie narusza moje dobra; padają w nim sugestie, że jestem skorumpowany, kogoś straszyłem, brałem pieniądze i działem na czyjeś zlecenie - powiedział Kittel.
Jego zdaniem, udzielanie odpowiedzi na te pytania nie ma sensu, bo oświadczenie jest obliczone jedynie na to, by przekazać zawartą w nim tezę. Nie chodzi o żadną odpowiedź, ale o to, by mnie zastraszyć, wciągnąć w grę, która miałaby spowodować, że będę się tłumaczyć z czegoś, co jest jednym wielkim kłamstwem, że nie napiszę kolejnego tekstu na temat pana Netzla - powiedział Kittel.
Dodał, że w oświadczeniu nie znalazły się zapowiadane przez Netzla na konferencji prasowej sformułowania dotyczące m.in. absurdalnego - jak podkreślił Kittel - określenia go mianem "majora".
"Jeśli chodzi o drugą część oświadczenia, to co napisał pan Thaddaeus Seroczynski, z którym rozmawiałem przez telefon, to nieprawdziwe są informacje zarówno o tym, że kilkanaście razy odmówił mi spotkania, jak i o tym, że coś mu sugerowałem" - podkreślił Kittel.
Obok oświadczenia Netzla opublikowane zostało oświadczenie (datowane na 14 sierpnia tego roku) Seroczynskiego, który w tekście przedstawia się jako były akcjonariusz firmy DROB-KARTEL SA (w której Netzel - jak sam mówi - był doradcą zarządu). Seroczynski pisze m.in., że Kittel na przełomie czerwca i lipca br. kontaktował się z nim "kilkanaście razy" w sprawie prezesa PZU. Według Seroczynskiego, dziennikarz "Rz" sugerował mu, że "nie działa sam", oraz że "musi liczyć się z tym, że również będzie miał kłopoty".
Kittel, który - jak mówi - jest "przeciwny ściganiu za słowo w sposób karny", zapowiedział, że wystąpi przeciwko Neztlowi z pozwem cywilnym. Będę domagać się przeprosin i zadośćuczynienia na jakiś cel charytatywny - poinformował. Jego pozew ma wpłynąć do sądu we wtorek.
Najlepszą i jedyną formą obrony jest sprawa w sądzie. Myślę, że ten proces bardzo szybko się zakończy, a jego wynik jest dla mnie już teraz wiadomy - dodał.
Netzel "ponownie" zwrócił się do Kittela z prośbą o "wyznaczenie terminu, w którym wspólnie udadzą się do ABW z wnioskiem o odtajnienie wszystkich dokumentów dotyczących ich obu".
Oświadczenie ukazało się w dwóch tytułach: "Naszym Dzienniku" i "Pulsie Biznesu". Trzy redakcje: "Życia Warszawy", "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej" zapowiedziały, że odmówią publikacji ogłoszenia Netzla. "GW" apelowała do innych mediów, by również tego nie czyniły, wskazując, że szef PZU zamiast wyjaśnić stawiane mu przez "Rz" zarzuty, atakuje dziennikarza.
Witold Pasek, dyrektor biura komunikacji korporacyjnej i marketingu PZU powiedział, że te dwie gazety, do których zwrócono się o wydrukowanie oświadczenia, nie odmówiły.
W "Rzeczpospolitej" Kittel napisał, że przez prawie 30 lat Netzel współpracował z oskarżonym o wyłudzenia i podejrzewanym o pranie brudnych pieniędzy Jerzym B., a w historii ich znajomości przewijają się upadłości różnych firm i wyłudzony kredyt bankowy.