Kilkadziesiąt osób zatruło się kiełbasą
Od niedzieli do toruńskiego Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego zgłaszają się osoby zarażone włośnicą. Lekarze nie mają wątpliwości, że w Toruniu i okolicach doszło do grupowego zachorowania - informują "Nowości".
Hospitalizowano już 18 osób, w przyszpitalnej poradni przyjęto zaś ponad 20. Ze wstępnych informacji wynika, że "winna" jest kiełbasa, tak zwana polska wędzona z dziczyzny, którą przywieziono ze wsi w Borach Tucholskich - podają "Nowości"
Inspektorzy toruńskiego Sanepidu zapowiadają zawiadomienie prokuratury - pisze gazeta. "Wśród osób które trafiły na szpitalne oddziały nie ma dzieci, jest tylko jedna nastolatka" - mówi Elżbieta Strawińska, dyrektorka szpitala. "Wszyscy pozostaną u nas przez około 10-14 dni. Pacjenci przyznają, że zjedli wędlinę nieustalonego pochodzenia".
W poniedziałek dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno- Zakaźnego poinformowała o przypadkach włośnicy toruński Sanepid, który wszczął dochodzenie epidemiologiczne. Ma ono ustalić, skąd dokładnie pochodziła zarażona kiełbasa, czy mięso użyte do jej produkcji zostało wcześniej zbadane pod kątem występowania włośnicy oraz w jaki sposób kiełbasa była rozprowadzana w Toruniu i okolicach - piszą "Nowości".
Nie wszyscy chorzy chcą szczerze rozmawiać. "Generalnie jednak toruńczycy mówią, że tak zwaną polską wędzoną z dziczyzny kupili nie w sklepie, a od mieszkańca jednej z wsi w gminie Śliwice w Borach Tucholskich, którego ojciec mieszka w Toruniu" - twierdzi Marta Zakrzewska, zastępca dyrektora toruńskiej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. (PAP)