PolskaKierowcy karetek pracują trzy doby bez przerwy

Kierowcy karetek pracują trzy doby bez przerwy

Kierowcy krakowskich karetek pracują dwie, czasem trzy doby z rzędu. Powód? Chcą dorobić do skromnej pensji - 1100 złotych na rękę. Rekordziści potrafią pracować kilkaset godzin w miesiącu. Jak się okazuje - całkiem legalnie.

Kierowcy karetek pracują trzy doby bez przerwy
Źródło zdjęć: © PAP

10.01.2008 | aktual.: 10.01.2008 09:41

Kierowcy otwarcie przyznają, że mimo zmęczenia, potrafią pracować nawet 72 godziny bez przerwy. Jak się czują? Nie mam nawet siły, by wsiąść do własnego auta i dojechać do domu- opowiada Piotr. Są tacy, którzy potrafią pracować po 500-600 godzin w miesiącu. Po kilku latach podobnej pracy zostaną z nich wraki- dodaje Adam, który niedawno odszedł z pogotowia. Kierowcy mają jednak w ręku ważki argument. Jak za tysiąc złotych mam utrzymać żonę i dwójkę dorastających dzieci?- pyta Tomasz. Dlatego zdarza mu się dwa dni nie wracać do domu.

Żeby zarobić trzy tys. zł miesięcznie, muszę pracować dodatkowo ok. 400 godzin- tłumaczy. Adam, który pracował w pogotowiu kilkanaście lat jako kierowca i szkolił kolegów w tym fachu, przyznaje, że podobna sytuacja jest normą od 2003 roku. Wtedy weszła w życie ustawa o ratownictwie medycznym. Wymaga ona, by kierowca miał jednocześnie kurs ratownika medycznego. Większość tych, którzy już się doszkolili, pracuje więc na dwóch etatach. Stare przepisy nie pozwalały na podobne sytuacje- tłumaczy Adam. Jak to jest możliwe? To proste.

Kierowca na etacie pracuje cały dzień na jednej zmianie. Potem bierze sobie nockę, ale już jako ratownik medyczny na kontrakcie. Następnego dnia rano pracuje znów jako kierowca erki. Po każdym dyżurze 12-godzinnym (tyle dla kierowców przewiduje prawo) pracownik musi mieć 12 godzin odpoczynku. I ma - jako kierowca "odpoczywa", gdy w tym czasie pracuje jako ratownik i odwrotnie.

Grafików nikt szczegółowo nie sprawdza. Zresztą, wszystko jest zgodnie z prawem. Nawet Państwowa Inspekcja Pracy w Krakowie, która kontroluje czas pracy w danej placówce, nie znalazłaby formalnych uchybień. Poza tym, jak poinformowała nas Anna Majerek, rzeczniczka tej instytucji, w ubiegłym roku krakowskie pogotowie nie było pod tym względem kontrolowane. Nie zajmuje się taką kontrolą również Narodowy Fundusz Zdrowia.

Dyrektorka pogotowia przyznaje, że wie o tym, że jej pracownicy łączą rożne zajęcia, choć nie zdaje sobie sprawy z ich skali. Podobnie jest w szpitalach, gdzie kierowcy przesiadają się po pracy na taksówki - tłumaczy Małgorzata Popławska, dyrektorka Pogotowia Ratunkowego w Krakowie. Przy tak marnych pensjach ludzie wykorzystują każdą okazję, by dorobić. Poza tym, praca przez kilkadziesiąt godzin bez przerwy to nagminna sytuacja w służbie zdrowia- dodaje. Tylko czy w karetce z przemęczonym kierowcą można się czuć bezpiecznie?

Nie zanotowaliśmy poważniejszych wypadków w ubiegłym roku - ripostuje Małgorzata Popławska. Potwierdza to szef krakowskiej drogówki Krzysztof Burdak. Adam podkreśla jednak, że to tylko kwestia czasu. Ci ludzie są strasznie zmęczeni. Poza tym w wypadkach z udziałem karetek czasem trudno dojść, co było przyczyną - zmęczenie kierowcy czy śliska jezdnia - zauważa. Popławska mówi, że nie jest w stanie skontrolować na bieżąco czasu pracy około stu kierowców.

Po naszym telefonie zapowiada jednak kontrolę ich grafików. Postaramy się ustanowić limit pracy, np. półtorej doby- obiecuje. Tak czy inaczej, jej placówka może niedługo zmierzyć się z problemem braku kierowców. Część z nich, jak Adam, zdecydowała się wyjechać na Zachód. Będę pracował 36 godzin tygodniowo za 6 tys. złotych. To prawie jak urlop- mówi. Wygląda na to, że sytuacja szybko się nie zmieni. Do 2011 roku wszyscy kierowcy muszą być jednocześnie ratownikami medycznymi. Jeśli prawo im na to pozwoli, nadal będą dorabiać. Imiona kierowców na ich prośbę zostały zmienione.

Marta Paluch

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)