"Kierowco zatrąb w obronie więźnia Łukaszenki"
Będziemy protestować dopóki Andrzej Poczobut i inni więźniowie polityczni na Białorusi nie zostaną uwolnieni - deklarowali uczestnicy manifestacji przed ambasadą Białorusi w Warszawie, zorganizowanej przez Fundację Wolność i Demokracja i "Gazetę Wyborczą".
Organizatorzy przynieśli ze sobą transparenty z apelem: "Kierowco zatrąb w obronie Andrzeja Poczobuta, więźnia Łukaszenki". W ten sposób namawiali przejeżdżających obok białoruskiej ambasady kierowców do wyrażenia solidarności z korespondentem "Gazety Wyborczej" i działaczem, nieuznawanego przez władze w Mińsku, Związku Polaków na Białorusi (ZPB), którego reżim oskarżył o zniesławienie Aleksandra Łukaszenki.
Proces Poczobuta trwa od 14 czerwca. We wtorek rano w grodzieńskim sądzie odbyła się już szósta z kolei rozprawa. Adwokaci dziennikarza poinformowali w przerwie procesu, że wyrok zostanie ogłoszony o godz. 13.30 czasu polskiego.
- Pamiętamy, że prokurator zażądał trzech lat więzienia dla Andrzeja, ale może być tak, że dzisiaj mogą kolejny raz przełożyć ogłoszenie wyroku - powiedział dziennikarzom Aleksander Zarembiuk z Białoruskiego Domu Informacyjnego, współorganizator protestu.
Zapewnił, że jeżeli tak się stanie, protesty przed ambasadą nadal będą organizowane. - Ale nawet jeżeli dzisiaj Andrzej zostanie skazany, to też będziemy protestowali; tak długo, jak on i inni więźniowie polityczni na Białorusi, nie będą uwolnieni - podkreślił Zarembiuk.
- Chcemy pokazać władzom Białorusi, że nie mogą sobie poczynać z własnymi obywatelami tak, jak robią to teraz. Chcemy też pokazać, że Polacy są solidarni z Andrzejem Poczobutem i więźniami politycznymi na Białorusi - powiedział prezes Fundacji Wolność i Demokracja Tomasz Pisula. Jak dodał, to już trzeci tego typu protest.
- Ludność jest przyzwyczajona. Mieszkańcy Wilanowa, Stegien i Sadyby trąbią tak jak trzeba. Cieszymy się, że się solidaryzują z Andrzejem Poczobutem - powiedział Pisula.
Marek Bućko z Fundacji Wolność i Demokracja zaznaczył, że "jest to trąbienie nie tylko w obronie Andrzeja Poczobuta, ale w ogóle w obronie demokracji na Białorusi, przeciwko łamaniu praw człowieka w tym kraju". Zwrócił uwagę, że poza Poczobutem w reżimowych więzieniach siedzi ponad 30 więźniów politycznych.
- Obecnie mamy kolejną falę zatrzymań. Kilkaset osób trafiło do aresztu tylko za to, że w milczeniu protestowali na placu w Mińsku i oklaskami wyrażali swój sprzeciw. Widać, że reżimowi wszystko już przeszkadza - mówi Bućko.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że Andrzej zostanie surowo ukarany i on sam też sobie z tego zdawał sprawę, bo wielokrotnie z nim rozmawiałem zanim jeszcze został aresztowany. Andrzej wiedział, że Łukaszenko z jego sprawy chce zrobić symbol. My te protesty chcemy z kolei uczynić symbolami tego, co dzieje się na Białorusi, czyli deptania podstawowych praw obywatelskich - powiedział Roman Imielski z "Gazety Wyborczej".
Poczobut jest oskarżony z dwóch artykułów: o znieważenie i zniesławienie głowy państwa, prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów Poczobuta w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na jego prywatnym blogu. Prokurator żąda dla niego trzech lat kolonii karnej o ogólnym rygorze.