Mercedes wylądował na torach. Kierowca twierdzi, że był ktoś jeszcze
Do niebezpiecznego wypadku doszło we Wrocławiu przy ul. Legnickiej. Mercedes wypadł z jezdni i wylądował na torowisku. Kierowca twierdzi, że do wykonania niebezpiecznego manewru zmusił go inny użytkownik drogi. Sprawę bada policja.
Do zdarzenia doszło w środę (6 marca) po południu przy ul. Legnickiej we Wrocławiu - podaje "Gazeta Wrocławska". Kierujący samochodem osobowym marki Mercedes z niejasnych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem na wysokości jednego ze skrzyżowań.
Samochód wypadł z jezdni, przeleciał przez pas zieleni dzielący ulicę i torowisko, a następnie z uderzył w słup. Ostatecznie auto wylądowało na torowisku tramwajowym. Po drodze mercedes uszkodził barierki i stracił koło.
Wrocław. Jak tłumaczy się kierowca?
Kierujący mercedesem trafił do szpitala z urazem głowy i nogi. Na miejscu zdarzenia tłumaczył policji, że został zmuszony do wykonania nagłego manewru przez innego kierowcę. Stwierdził, że nieznany pojazd zajechał mu drogę, a zaraz potem odjechał z miejsca wypadku. Wiarygodność tych informacji sprawdza policja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do innego tragicznego w skutkach wypadku doszło na Dolnym Śląsku we wtorek popołudniu. W miejscowości Krościna Wielka w powiecie trzebnickim samochód przygniótł spacerującą z wnukami kobietę. 3-letni chłopiec i jego babcia są w stanie ciężkim - informował w środę PAP.
- Kierowca z nieustalonych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w krawężnik. Auto przewróciło się na bok i przygniotło babcię spacerującą prawidłowo chodnikiem ze swoimi wnukami. Ta trójka została przetransportowana do szpitala - przekazała PAP starsza aspirant Daria Szydłowska z Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy na Dolnym Śląsku.
Czytaj więcej:
Źródło: Gazeta Wrocławska, PAP