Kierowca, który w Łodzi przejechał pijaną ciężarną, na razie bez zarzutów
Kierowca auta, który w Łodzi w sylwestrową noc przejechał pijaną 31-latkę w dziewiątym miesiącu ciąży, na razie nie usłyszał zarzutu; przesłuchano go jako świadka. Kobieta i dziecko, urodzone poprzez cesarskie cięcie, zmarły w szpitalu. Prokuratura czeka na opinie biegłych.
17.01.2014 | aktual.: 17.01.2014 15:27
- Prokuratura - na obecnym etapie śledztwa - nie dopatrzyła się podstaw, żeby mężczyźnie przedstawić zarzut. W związku z tym został on przesłuchany w charakterze świadka - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
Do wypadku doszło na ul. Wojska Polskiego w Łodzi. Jak ustalono, grupa agresywnie zachowujących się osób wyszła na drogę, by przywitać Nowy Rok. Zatrzymywali jadące pojazdy i uderzali je kijami bejsbolowymi. Gdy zaczęli zachowywać się coraz bardziej agresywnie, 67-letni kierowca toyoty, obawiając się o bezpieczeństwo, próbował odjechać z tego miejsca.
Okazało się, że przejechał 31-letnią kobietę w dziewiątym miesiącu ciąży. Ranną przewieziono do szpitala, gdzie nastąpił poród. Dziecko urodziło się w stanie krytycznym. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych ran; dziecko zmarło dwa dni później. Badanie wykazało, że kobieta była pijana; miała ponad 2,2 promila.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie. Śledczy czekają m.in. na opinię biegłych dotyczącą mechanizmu powstania obrażeń u kobiety. Zamierzają też zlecić biegłemu z zakresu ruchu drogowego przygotowanie kompleksowej opinii, która pozwoli na rekonstrukcję zdarzeń.
Kierowca toyoty był trzeźwy. Jak ustalono, 67-latek wraz z żoną, córką i wnuczką wracał po północy z pokazów fajerwerków. Przy ul. Wojska Polskiego samochód miał być zaatakowany m.in. kijami bejsbolowymi przez grupę agresorów. Ma to potwierdzać m.in. zapis wideorejestratora z volkswagena, który jechał za toyotą.
Kierowca utrzymuje, że nie wiedział i nie widział, że potrącił kobietę. Bojąc się o bezpieczeństwo swoje i rodziny próbował powoli odjechać z miejsca, gdzie został zaatakowany. Zatrzymał się w pewnej odległości, żeby powiadomić o ataku policję i wtedy świadkowie mieli mu powiedzieć, że potrącił kobietę.
Według śledczych z relacji niektórych świadków wynika, że kobieta wręcz położyła się przed samochodem prawdopodobnie, żeby uniemożliwić jego dalszą jazdę. Inni świadkowie twierdzą, że się przewróciła. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Do odrębnego postępowania wyłączono wątek dotyczący wymuszeń rozbójniczych dokonywanych przez grupę agresywnych osób. Według niektórych świadków mieli oni żądać pieniędzy za przejazd aut. To śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty.