Kierowca Kaczyńskiego przyłapany. Prezes PiS spieszył się na mszę
O tym jak dotkliwe są nowe stawki mandatów, może przekonać się kierowca limuzyny, którą Jarosław Kaczyński jechał na mszę. Rajd po Warszawie może grozić mu 1,1 tys. zł mandatu i 10 punktami karnymi. Wykroczenia miał popełnić też prowadzący auto eskortujące limuzynę z prezesem PiS.
Auto wiozące 1 stycznia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z domu na Żoliborzu na mszę do kościoła nie tylko przekraczało prędkość, ale nie zatrzymało się również przed znakiem stop - informuje "Super Express". Tabloid relacjonuje, że limuzyna z Kaczyńskim pędziła jednopasmówką 80 km/h, nie zważając na pas dla rowerów i liczne przejścia dla pieszych.
Z kolei kierowca drugiego samochodu z eskortą Kaczyńskiego miał zignorować czerwone światło na jednym z sygnalizatorów.
Jak podkreśla "SE" w drodze powrotnej z kościoła pw. św. Benona na warszawskim Nowym Mieście obaj kierowcy znów mieli przekraczać prędkość.
Zobacz też: Afera ws. Pegasusa. Miller: Materiały przyniosą ludzie PiS
Dziennik podliczył, że kierowca limuzyny z Kaczyńskim za swoje wykroczenia powinien zapłacić łącznie 1,1 tys. zł i otrzymać 10 punktów karnych. W przypadku prowadzącego auto z eskorty to 600 zł i 6 puntów karnych.
- Teren zabudowany to miejsce, gdzie szczególnie chroni się pieszych, stąd dopuszczalna prędkość 50 km/h - skomentował w rozmowie z
"SE" Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy KGP.
Warto zaznaczyć, że kolumna spieszyła się na mszę, rozpoczynającą się w południe w świątyni oddalonej o kilka kilometrów, bo Kaczyński wyszedł z domu 12 minut wcześniej.
Przeczytaj też: