Kiedy Sejm zajmie się raportem komisji śledczej?
Wciąż nie wiadomo, kiedy Sejm zajmie się raportem komisji śledczej badającej aferę Rywina. Co prawda dokument trafił już do marszałka, ale nie ma na nim podpisu posła sprawozdawcy - Anity Błochowiak (SLD). O problemach związanych z raportem w środę ma rozmawiać marszałek Józef Oleksy z przewodniczącym komisji Tomaszem Nałęczem (SdPl).
Nałęcz powiedział, że zdecydował się na przekazanie marszałkowi tekstu sprawozdania bez podpisu Błochowiak, ponieważ - jego zdaniem - nie podpisując go posłanka chciała odwlec moment przyjęcia dokumentu przez Sejm. Błochowiak odparła, że "to pomówienia i kłamstwo".
Komisja przyjęła raport Błochowiak
5 kwietnia komisja głosami posłów SLD, Samoobrony i Bohdana Kopczyńskiego (niezrz.) przyjęła jako raport ze swoich prac tekst przygotowany przez Błochowiak. Posłowie do 14 kwietnia mogli redagować własne wnioski, które jako wnioski mniejszości miały być dołączone do raportu. Zgłosiło je sześciu posłów. Każdy wniosek to autorski raport z prac komisji.
Wnioski mniejszości
Jak powiedział Nałęcz, kiedy jako przewodniczący komisji, zaczął redagować sprawozdanie z jej prac, Błochowiak zgłosiła zastrzeżenia twierdząc m.in., że Zbigniew Ziobro (PiS) w niedopuszczalny sposób rozszerzył treść swojego wniosku. Nałęcz wyjaśnił, że członkowie komisji nie sprzeciwili się propozycji, by autorzy mogli dokonywać zmian w tekście swoich wniosków. Podkreślił, że Błochowiak też nie protestowała.
Jak dodał, posłanka zdecydowała, że pisemnie sformułuje zastrzeżenia dotyczące zmian we wnioskach mniejszości i przedstawi je Prezydium Sejmu.
Zdaniem Błochowiak, Nałęcz niepotrzebnie dał posłom 10 dni na przygotowanie wniosków mniejszości. Jak podkreśliła, wnioskiem mniejszości staje się poprawka, która nie uzyskała poparcia w komisji. Zgodnie z regulaminem, treść wniosku musi być identyczna z poprawką.
Posłanka poinformowała, że kiedy do sekretariatu komisji wpłynęły wnioski Ziobry, Nałęcza i Jana Rokity (PO), oznajmiła Nałęczowi jako przewodniczącemu komisji, że podpisze sprawozdanie. Dodała jednak, że skieruje uwagę do marszałka Sejmu, iż wnioski te zostały zmienione nieregulaminowo.
Kolejność alfabetyczna czy merytoryczna?
Oświadczyła też, że 27 kwietnia podpisała sprawozdanie przygotowane przez sekretariat komisji. Jak dodała, w sprawozdaniu kolejność umieszczenia wniosków mniejszości była alfabetyczna - zgodnie z nazwiskami autorów.
Jak podkreślił Nałęcz, to była kolejna kwestia, w której różni się z Błochowiak: posłanka nie zgodziła się z jego propozycją, aby głosować wnioski od najdalej idących do mniej znaczących merytorycznie. Wyjaśnił, że punktem odniesienia była dla niego zasada odpowiedzialności: jeśli ktoś w swoim wniosku proponował postawienie przed sądem czy Trybunałem Stanu prezydenta lub premiera, to jego wniosek miał być rozpatrywany pierwszy.
Zdaniem Nałęcza, intencja posłanki, która obstawała przy kolejności alfabetycznej jest oczywista. "To sprawia, że głosowanie nad moim wnioskiem mniejszości odbyłoby się przed głosowaniami nad wnioskami Ziobry i Rokity" - zauważył.
Jak zaznaczył, "to najpewniej skłoniłoby kluby PO i PiS do głosowania przeciwko mojemu tekstowi, bo czekaliby na swoje raporty". Zgodnie z rozwiązaniem zaproponowanym przez Nałęcza, głosowanie nad jego tekstem odbyłoby się na końcu.
Nałęcz był przekonany, że po jego ostatniej rozmowie z Błochowiak 26 kwietnia posłanka podpisze tekst sprawozdania z jego propozycją kolejności głosowania wniosków mniejszości i dołączy do niego pismo do Prezydium Sejmu ze swoimi uwagami.
Błochowiak "jawnie kpi" z Nałęcza
"28 kwietnia ze zdumieniem zobaczyłem, że Błochowiak przesłała mi tekst sprawozdania z jej kolejnością głosowania, podpisany przez siebie z wolnym miejscem dla mnie. Uznałem to za jawną kpinę i przesłałem marszałkowi tekst bez podpisu posłanki" - powiedział.
Błochowiak utrzymuje, że podczas ostatniej rozmowy z Nałęczem nie było mowy o kolejności głosowania. "Kiedy ja podpisywałam sprawozdanie, w którym była kolejność alfabetyczna, sprawozdania Nałęcza z inną kolejnością jeszcze nie było" - podkreśliła.
Wyraziła wątpliwość, że "skoro komisja dwukrotnie procedowała zgodnie z kolejnością alfabetyczną, dlaczego teraz ma być inaczej". "Jeśli Nałęcz chce zmienić ten tryb, powinna to zrobić cała komisja" - oceniła.
Postępowanie Błochowiak to "typowy przykład obstrukcji"
Zdaniem Ziobry, postępowanie Błochowiak to "typowy przykład obstrukcji parlamentarnej w wykonaniu Sojuszu, który w bezczelny sposób usiłuje przewlec debatę nad raportem". "Robią to dlatego, że fakty zawarte w raportach mniejszości, ale też kłamstwa w raporcie Błochowiak, są kompromitacją dla liderów i tego środowiska. Zbliżają się wybory europejskie, więc robią, co mogą, by sprawozdanie i dyskusja nie odbiła się szerokim echem w społeczeństwie" - uważa.
Marszałek Oleksy przyznał, że są komplikacje dotyczące procedowania nad raportem komisji. Jego zdaniem, bez ekspertyz w tej sprawie się nie obejdzie. Innym problemem, jak dodał, jest kolejność głosowania nad wnioskami mniejszości dołączonymi do sprawozdania komisji.
Marszałek podkreślił, że komisja stworzyła precedens, bo głosowała wnioski mniejszości alfabetycznie. "Ale potem przewodniczący Nałęcz odszedł od tej zasady, co wzbudziło protest. Myślę, że komisja powinna to rozstrzygnąć" - uważa Oleksy.