KGB przechwytuje granty dla białoruskiej opozycji
Białoruscy obrońcy praw człowieka rozpowszechniają list przedstawiciela białoruskiej opozycji Mikałaj Kwantalianiego, w którym ten ostrzega przed przechwytywaniem przez KGB zagranicznych grantów przekazywanych opozycji - informuje strona belsat.eu.
Aktywista usiłował w białoruskim ministerstwie sprawiedliwości zarejestrować organizację „Centrum Rozwoju Wolontariatu”. Po złożeniu dokumentów otrzymał telefon od człowieka przedstawiającego się jako Wital Michalewicz, który zaprosił go na spotkanie, twierdząc, że zajmuje się procedurą rejestracji. Ku zdziwieniu Kwantilianiego – spotkanie odbyło się 16 marca, jednak nie w gmachu ministerstwa, ale na ulicy.
Nieznajomy poinformował, że reprezentuje „ministerstwo dobrych spraw”, i że kwestia zarejestrowania organizacji zależy wyłącznie od zgody na współpracę. Na pytanie na czym ma polegać ta współpraca, rozmówca miał powiedzieć, że Centrum otrzyma wszelkie wsparcie, w szczególność przy prowadzeniu projektów zagranicznych, i będzie uczestniczyć w projektach europejskich, które „znajdują się po ich kontrolą”. Zadaniem Centrum miało być jedynie pobieranie pieniędzy, pisanie raportów i rozliczanie się, bez wykonywania jakichkolwiek dodatkowych działań. Kwanataliani mógłby za to otrzymać nawet do 60 tys euro rocznie. Przedstawiciel Centrum został ostrzeżony, że w wypadku, gdyby odmówił współpracy - jego organizacja nie zostałby zarejestrowana, a on straciłby możliwość wyjeżdżania z kraju. Kwantaliani otrzymał też do podpisania dokument potwierdzający, że spotkanie się odbyło, nieznajomy dał mu 40 min na decyzję.
Kwantaliani po konsultacjach z kolegami z organizacji postanowił jednak poczekać na oficjalną odpowiedź ministerstwa sprawiedliwości, która powinna nastąpić 22 marca. Zdaniem szwajcarskiej organizacji, z którą Centrum współpracuje, lepszym wyjściem byłaby „odmowa rejestracji niż współpraca ze specsłużbami ”.
Aktywista otrzymywał potem od swojego rozmówcy wiele telefonów, na które nie odpowiadał, oraz sms „Przyjdę z przeszukaniem”. Wtedy postanowił sprawę nagłośnić. - Teraz rozumiem ich zamiary – przymuszenie mnie do współpracy, tym razem za pomocą gróźb. Nigdy nie sądziłem, że sprawa wolontariatu i pomocy socjalnej będzie obiektem głębokiego zainteresowania ze strony „ministerstwa dobrych spraw – napisał w swoim liście.
Białoruskie władze znalazły nowy sposób kontrolowania organizacji pozarządowych - uważa obrończyni praw człowieka Aleny Tankaczowej. - Nie wiadomo jeszcze czy jest to inicjatywa skoordynowana między różnymi instytucjami, czy wyłącznie inicjatywa jednej z nich, jednak fakt, że informacje o organizacjach i dane kontaktowe są znane ludziom postronnym pokazuje, że akcja ma szeroki charakter. Na pytanie czy chodzi tu to KGB, aktywistka nie chciała dać jednoznacznej odpowiedzi, jednak jej zdaniem bardzo wiele o tym świadczy.
Tankaczowa nie wie czy rzeczywiście białoruskie służby specjalne kontrolują cześć zagranicznych grantów, czy był to jedynie blef w celu zachęcenia do współpracy Kwatilianiego. Jej zdaniem należy liczyć się z taką możliwością.