ŚwiatKevin Dutton: najwięcej psychopatów jest wśród menedżerów, prawników i dziennikarzy

Kevin Dutton: najwięcej psychopatów jest wśród menedżerów, prawników i dziennikarzy

Najwięcej psychopatów znajdziemy wśród pracowników wyższej kadry zarządzającej, prawników, pracowników mediów, dziennikarzy, policjantów, kapłanów, kucharzy i urzędników administracji państwowej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Kevin Dutton, psycholog społeczny z Oksfordu. Brytyjski badacz wysuwa kontrowersyjną tezę, że nasze społeczeństwo staje się coraz bardziej psychopatyczne. Psychopaci są nieustraszeni, bezwzględni i skupieni na celu - a jest to zestaw cech niezbędnych, by odnieść sukces w XXI wieku.

WP: Joanna Stanisławska: Zapytam przewrotnie: czy w dzisiejszym świecie można odnieść sukces w prestiżowym zawodzie nie będąc choć trochę psychopatą?

Kevin Dutton:To dobre pytanie. Musimy jednak zacząć od wyjaśnienia, kim właściwie jest psychopata. Kiedy zwykły Kowalski słyszy to słowo, staje mu przed oczami filmowy Hannibal Lecter albo rzeczywisty seryjny morderca Ted Bundy. Tymczasem, kiedy psycholodzy, jak ja, mówią o psychopatach mają na myśli osoby posiadające określony zestaw cech, takich jak: bezwzględność, brak lęku, odporność na stres, skupienie na celu, urok osobisty, niedobór lub brak empatii. Chciałbym tutaj zauważyć, że wbrew obiegowej opinii nie jest tak, że psychopata nie ma uczuć. On po prostu umie je wyłączyć, kiedy zachodzi taka potrzeba. Jeśli pomyślimy o osobowości, jak o stole mikserskim z pokrętłami i suwakami, które mogą być przesuwane w górę i w dół w różnych kombinacjach, psychopatia nie jest zero-jedynkowa, istnieje coś takiego jak "skala szaleństwa", spektrum osobowości psychopatycznej, na którym każdy z nas ma swoje miejsce.

WP: Brzmi to dosyć niepokojąco: co w takim razie odróżnia psychopatę czystej krwikrwi od osoby tylko trochę psychopatycznej?

- Taka wyraźnie wytyczona granica nie istnieje. Nie ma jednej kombinacji, wszystko zależy od natężenia tych cech i okoliczności. Jeśli ustawimy wszystkie pokrętła na maksimum, tak jak dźwięk będzie do niczego, tak nie stworzymy człowieka sukcesu, ale psychopatę dysfunkcjonalnego, który z powodzeniem jedynie wyląduje za kratkami. Gdyby jednak niektóre z pokręteł przesunąć bardziej niż inne - np. to od nieustraszoności, skupienia, braku empatii i odporności psychicznej - zamiast seryjnego mordercy można by ukształtować wybitnego chirurga. Bo chirurgowi w przeprowadzeniu trudnej operacji nie pomoże płacz nad sytuacją swojego pacjenta, wczuwanie się w jego ból, ale chodzi o to, żeby zoperował go tak, aby ten przeżył. A to tylko jeden z zawodów, w którym psychopatyczny talent może okazać się przydatny.

WP: W jakich jeszcze zawodach psychopatom jest łatwiej?

- W takich, gdzie trzeba być twardym i bezwzględnym, skupionym na celu, podejmować szybkie decyzje pod presją, przydaje się mieć "podkręcone" cechy psychopatyczne. Sprawdzają się wybijają się wszędzie tam, gdzie istnieją dynamiczne struktury władzy, które oni mogą kontrolować i manipulować nimi. Tak więc psychopatów znajdziemy wśród pracowników wyższej kadry zarządzającej, prawników, pracowników mediów, dziennikarzy, policjantów, kapłanów, kucharzy i urzędników administracji państwowej. Nie oznacza to jednak, że nie można odnieść sukcesu w XXI wieku nie będąc choć trochę psychopatą, bo są z kolei zawody, które ze swojej natury wymagają "wyciszenia" psychopatycznych cech. Należą do nich: księgowi, lekarze ogólni, artyści, nauczyciele, pracownicy społeczni, styliści, kosmetyczki, pielęgniarki czy terapeuci.

WP: "Wielki i dobry to rzadko ten sam człowiek" mawiał Winston Churchill. W swojej książce przytacza eksperyment Scotta Lilienfeld z Emory University w stanie Georgia, który odważył się przebadać amerykańskich prezydentów. Wyniki były naprawdę interesujące. Znaczna liczba prezydentów Stanów Zjednoczonych wykazywała wyraźne cechy psychopatyczne, przy czym na prowadzenie wysunęli się John F. Kennedy i Bill Clinton. Czy więc rządzą nami psychopaci?

- Niezależnie od tego, czy chodzi o gwiazdy polityki światowego formatu czy polityków lokalnych, działających w skali dzielnicy czy powiatu, jeśli odnieśli sukces, każdy z nich musi plasować się wysoko na skali psychopatii. Polityka na wszystkich poziomach wymaga umiejętności oczarowania ludzi, zjednania sobie tych, których nie lubimy albo przyszpilenia tych, których lubimy, podejmowania trudnych decyzji, mierzenia się np. z zagrożeniem terrorystycznym, wojną czy klęskę żywiołową. Politycy muszą umieć udawać empatię, nawet jeśli jej nie odczuwają, obecność na świeczniku wymaga też odporności psychicznej, bo niezależnie od tego jak bardzo dany polityk będzie popularny, zawsze znajdą się tacy, którym nie będzie odpowiadać i będzie się spotykał z bezpardonowymi atakami. Powiem wprost: żeby w ogóle wpaść na pomysł ubiegania się o urząd, trzeba być osobą dość wysoko się ceniącą, egocentryczną czy wręcz narcystyczną.

WP: Stawia pan kontrowersyjną tezę, że współczesne społeczeństwa stają się coraz bardziej psychopatyczne. Jak to rozumieć: czy psychopatów jest dziś więcej? Trudno to przyjąć, kiedy ogląda się np. serial "Rodzina Borgiów". Świat w nim przedstawiony wydaje się znacznie bardziej brutalny niż nasz.

- Żeby sprawy nadmiernie nie komplikować, proponuję, żebyśmy przyjrzeli się temu, co dzisiaj święci triumfy w telewizji. Nie wiem, jak wygląda ramówka polskiej telewizji, ale w Wielkiej Brytanii jest masa programów, takich jak "X Factor", "Fear Factor" i inne reality shows, które sprowadzają się do tego, żeby eksponować i natychmiast nagradzać osoby najsilniejsze, przy jednoczesnym ośmieszaniu czy nawet poniżaniu, tych którzy sobie radzą trochę gorzej. Coś takiego byłoby nie do pomyślenia 20-30 lat temu. Na temat czynnika przemocy polemizowałem ze Stevenem Pinkerem, zgadzam się, że społeczeństwo jest obecnie mniej brutalne niż było wcześniej, ale na co zwracam uwagę w swojej książce - można być psychopatą, ale niekoniecznie trzeba uciekać się do przemocy i popełniać przestępstwa. Ciekawe są wyniki studium przeprowadzonego niedawno w Stanach Zjednoczonych na studentach college'ów. Wykazało ono jednoznacznie, że wzrasta średni poziom narcyzmu, natomiast wyraźnie obniża się poziom empatii wśród młodych ludzi.
Uważam, że to wyraźnie ilustruje to, o czym mówię, wskazuje, dokąd zmierza nasze społeczeństwo.

Drugim wskaźnikiem pomocnym w analizie tego problemu może być to, kto obecnie stanowi wzorce do naśladowania. Kiedyś takimi wzorcami dla młodych ludzi byli rodzice, nauczyciele, uczeni, względnie duchowni, ale obecnie do tej rangi urosły gwiazdy popu, telewizyjni celebryci, wyczynowi sportowcy, modelki, twórcy firm komputerowych czy serwisów społecznościowych. To oni są najbardziej obecni w mediach i stanowią punkt odniesienia. Steve Jobs, założyciel firmy Apple posiadał np. niezbędny "triumwirat" cech: wdzięk, umiejętność koncentracji i brak skrupułów - czyli trzy najbardziej charakterystyczne właściwości psychopaty.

Po trzecie, życie w naszych czasach i wszystkie procesy społeczne bardzo przyspieszyły, jesteśmy zalewani informacjami, przytłoczeni bodźcami. Są fantastyczne statystyki, które wykazały, że w współcześni mieszkańcy miast, tacy jak my, otrzymują w ciągu jednej doby tyle informacji, co niektórzy ludzie w Średniowieczu w ciągu całego życia. Tak więc współczesne czasy sprzyjają ludziom, którzy nie dłubią w danych, które otrzymują, nie roztrząsają ich, działają szybciej i w sposób bardziej zdecydowany, nie włączają też niepotrzebnie w proces decyzyjny emocji. Wszystko jest krótkotrwałe, przelotne, co objawia się także na gruncie relacji międzyludzkich, widać to po popularności takich wynalazków jak serwisy randkowe czy takie za których pośrednictwem ludzie umawiają się na jednorazowy seks. Stąd bierze się mój wniosek.

WP: Jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej odwrażliwieni, amoralni. Jakie będą tego długofalowe skutki, czy na koniec dnia nie staniemy się wszyscy pełnokrwistymi psychopatami?

- Ten problem próbowano wyjaśnić na gruncie teorii gier. Skonfrontowano osobowości łagodne i skore do współpracy z psychopatami i na początkowym etapie eksperymentu rzeczywiście tak się działo, że psychopaci zaczynają dominować, w jakimś sensie zjadać te osobowości bardziej zsocjalizowane. Przychodzi jednak taki moment, że drapieżniki, bo posługujemy się tutaj analogią gołębi i jastrzębi, zaczynają walczyć między sobą i zagryzać się wzajemnie. To staje się kontrproduktywne z ewolucyjnego punktu widzenia. W efekcie wcale nie dzieje się tak, że jastrzębie zjadają wszystkie gołębie, albo że gołębie stają się drobną, zagrożoną mniejszością pośród jastrzębi. Przeciwnie, to właśnie odsetek drapieżników, czyli psychopatów stabilizuje się na poziomie mniej więcej 1 proc. populacji. Tak więc, wygląda na to, że to jest właściwy odsetek dla tego typu ludzi, z jednym zastrzeżeniem: teoria gier nie bierze pod uwagę tego wszystkiego o czym mówiłem wcześniej, że mamy do czynienia ze skalą, że cechy psychopatyczne występują
w różnym nasileniu i różnych kombinacjach. To pewien błąd metodologiczny, ale i tak wnioski są bardzo ciekawe. WP: Skąd się właściwie psychopaci biorą? Czy można powiedzieć, że ich pojawienie się to następny krok w ewolucji naszego gatunku, nasza cecha przystosowawcza?

- Nie było takiego momentu w historii, kiedy oto pojawił się pierwszy psychopata wyposażony od razu w zestaw cech uznawanych za psychopatyczne. Każda z tych cech ewoluowała niezależnie i z czasem zaczęły występować razem, splatać się w różnych kombinacjach u niektórych jednostek. Zawsze istniało zapotrzebowanie na ludzi, którzy mają większe natężenie cech psychopatycznych, niezależnie od tego, jakiemu okresowi historycznemu się przyjrzymy. potrzebowaliśmy tych, którzy byli gotowi podejmować ryzyko, byli zwodniczy i dobrze kłamali, nie bez powodu szpiedzy to drugi z najstarszych zawodów świata. Te cechy były bardzo istotne dla naszego przetrwania, umożliwiły postęp cywilizacji. Ludzie często się zastanawiają, skoro 1 proc. populacji stanowią kliniczni psychopaci, ci, o których wiemy, bo zostali złapani, bo są to jednostki tak dysfunkcyjne, że musiały wpaść, to jak to możliwe, że psychopaci wciąż są wokół? Dlaczego nie wymarli? Badanie, które przeprowadzono kilka lat temu wykazało, że sprawa jest bardzo
prosta: ludzie o zespole cech osobowości Jamesa Bonda, bezwzględni, nieustraszeni, o ogromnym uroku osobistym i charyzmie, którzy zajmują eksponowane stanowiska i dzierżą władzę, są bardziej atrakcyjni i mają w związku z tym więcej partnerów seksualnych. To dlatego ich geny się rozprzestrzeniają.

WP: Dlaczego psychopaci to głównie mężczyźni?

- Nie wiadomo do końca, dlaczego tak się dzieje. Istnieją trzy teorie, które próbują wyjaśnić zależność między płcią a psychopatią. Pierwsza z nich, teoria środowiskowa zakłada, że chłopców od małego uczy się by byli agresywni i przygotowani do współzawodnictwa, natomiast u kobiet we wcześniejszym etapie rozwijają się społeczne i językowe zdolności, co sprawia, że lepiej rozwiązują spory w sposób werbalny niż poprzez walkę. Jest też teoria neurosocjologiczna, która zakłada, że mózgi dziewcząt i chłopców inaczej reagują na negatywne bodźce, np. mężczyźni pod wpływem hałasu stają się bardziej agresywni, a kobiety - bardziej niespokojne i przygnębione. Jest jeszcze teoria socjologiczna - ponieważ z psychopatią wiążą się negatywne konotacje, kobiety mogły być mniej szczere wypełniając kwestionariusz badający cechy psychopatyczne, bo nie chciały żeby przylgnęła do nich ta etykietka, a mężczyźni się tym zupełnie nie martwili. Nie wiadomo, która teoria najlepiej wyjaśnia te zależności, myślę, że prawdopodobnie
kombinacja wszystkich trzech.

WP: Pańska książka niejako oswaja pojęcie psychopaty, uświadamia nam, że są oni wśród nas. Czy nie kryje się w tym jednak niebezpieczeństwo, że nasza czujność wobec nich zostanie uśpiona?

- Posłużę się analogią ze świata zwierząt. Psychopaci mają wiele wspólnego z rekinami, które również są przez wielu uważane za zwierzęta najbardziej niebezpieczne dla człowieka, m. in. sprawą serii filmów pt. "Szczęki". Jeśli zapytamy ichtiologa, czy rekin, którego spotkamy w ocenie podczas kąpieli, natychmiast nas zabije, ten odpowie nam, że spośród kilkuset rozpoznanych gatunków rekinów tylko kilka stanowi groźną dla człowieka mniejszość. Tylko bardzo głodne i stare rekiny, które nie mogą już polować mogą zaatakować człowieka. A jednak, ponieważ są to zawsze przerażające i bardzo dramatyczne zdarzenia, kiedy rekin zaatakuje człowieka na Florydzie, Hawajach, w Australii czy egipskim kurorcie Sharm el-Sheikh, taki news natychmiast trafia na czołówki gazet. Tak samo jest z psychopatami.

Znacznie więcej psychopatów ratuje ludzkie życie jako chirurdzy, żołnierze sił specjalnych, strażacy, saperzy czy szpiedzy. Odważni, odporni psychicznie i heroiczni są bohaterami niczym Superman. Może w takim razie, jak sugerowali mi niektórzy, powinien był użyć w swojej książce innego określenia dla nazwania tego optymalnego, funkcjonalnego rodzaju psychopatów? Ale czy w takim razie powinniśmy wprowadzić też zamiennik słowa "rekin", żeby zadowolić dziennikarzy? Uważam, że byłoby to nieuczciwe i nietrafne. Moim celem było ukazanie prawdziwego obrazu psychopatów, który został wypaczony za sprawą mediów i scenarzystów filmów hollywoodzkich.

WP: Jak ich rozpoznać? Czy to prawda, że w kontakcie z psychopatami doświadcza się specjalnych wrażeń fizycznych?

- Kiedy jeszcze byłem studentem pewien doświadczony psycholog kliniczny powiedział mi, że jeśli będę w tym siedział dostatecznie długo, nauczę się rozpoznawać psychopatę zaraz po tym, jak wejdzie do pokoju. Nie da się tego do końca wytłumaczyć, ale jest w nich coś specjalnego, jakaś nieuchwytna aura zła i niebezpieczeństwa, dlatego po latach muszę przyznać mu rację. Są zimni jak lód. Gdybym zabrał cię ze sobą do zakładu zamkniętego, poczułabyś jakby nagle spadła temperatura, a oni poruszali się w zwolnionym tempie. Mają dokładnie przemyślany plan działania, prześwietlają cię na wylot. Podczas takiego spotkania oko w oko z psychopatą światowej klasy wszystko jest możliwe.

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Kevin Dutton, doktor psychologii społecznej, badacz w Department of Experimental Psychology na Uniwersytecie w Oksfordzie, członek Royal Society of Medicine oraz Society for the Scientific Study of Psychopathy. Jego artykuły pojawiają się regularnie w międzynarodowych pismach naukowych, wygłasza też odczyty na konferencjach na całym świecie. Jego książka "Mądrość psychopatów" właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Muza S.A.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (625)