Kenia bezpieczniejsza niż Polska? Tam nie lekceważą obostrzeń
Pomimo trwającej pandemii COVID-19, w Kenii rocznie przybywa ponad 1,2 mln mieszkańców. Co więcej, kraj leżący we wschodniej Afryce stara się zapewnić turystom możliwie jak największe bezpieczeństwo, pilnując narzuconych przez władze restrykcji. Do dużego marketu nie da się wejść bez maseczki, badania temperatury i prześwietlenia torby.
20.02.2022 16:37
Wydawać by się mogło, że kraje afrykańskie podczas pandemii nie należą do miejsc najbezpieczniejszych. Nie da się ukryć, że spora część ludności Kenii (ponad 56 mln mieszkańców), to osoby słabo wykształcone, żyjące w kiepskich warunkach i nieprzestrzegające zasad sanitarnych.
Nie zasłaniasz ust i nosa? Nie wejdziesz
Okazuje się jednak, że kraj bardzo dba o przestrzeganie restrykcji związanych z COVID-19. Wejścia do większych supermarketów strzegą ochroniarze, którzy bardzo dokładnie weryfikują, czy osoby chcące dostać się na teren sklepu mają na sobie maseczki ochronne. Co więcej, przed przekroczeniem progu należy poddać się obowiązkowemu badaniu temperatury i pozwolić na prześwietlenie bagażu.
W hotelach przeznaczonych dla turystów bufety pracują normalnie, jednak możliwe jest spożywanie posiłków jedynie na zewnątrz. Na szczęście warunki atmosferyczne w Kenii umożliwiają takie rozwiązanie. Gorzej jest w Europie, gdzie hotelowe restauracje pracują w mocno ograniczonym zakresie. Posiłki serwowane są do stolików lub dania z bufetu podają pracownicy. Wszystko, by ograniczyć kontakty gości.
Kenijczycy chcą się szczepić. Nie mają jednak czym
Niestety, Kenijczycy nie są narodem powszechnie zaszczepionym przeciwko COVID-19, jednak paradoksalnie nie wynika to z ich niechęci. Według relacji lokalnych przewodników, w kraju zwyczajnie brakuje szczepionek dla ludności. Mieszkańcy kraju chętnie zabezpieczyliby się przed zachorowaniem, głównie z powodu kiepsko działającej służby zdrowia oraz… turystów.
Kenijczycy są gotowi zrobić wiele, by zachęcić mieszkańców innych kontynentów do odwiedzania ich kraju. W środkowej Afryce wciąż panuje ogromna bieda, a pieniądze przylatujące w portfelach przybyszów z Europy, Ameryki czy Australii są dla ludności niezbędne do życia niczym woda.
Afryka bezpieczniejsza od Europy? Są wątpliwości
W tej chwili w Kenii liczba zachorowań na COVID-19 jest znikoma. Nie przekracza nawet 100 przypadków dziennie. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że nie wykonuje się tam tak ogromnej liczby testów jak np. w Europie, jednak mimo wszystko w Afryce jest bezpieczniej. Specjaliści spekulują, iż istnieje korelacja pomiędzy wiekiem a zachorowaniami. Tymczasem średni wiek mieszkańca Kenii to mniej niż 25 lat.
Zobacz też: Powikłania po COVID-19 zależne od rodzaju mutacji? Lekarka wyjaśnia
Społeczeństwo jest bardzo młode, a co za tym idzie, skuteczniej stawia czoła chorobie. Nawet mimo znikomej opieki medycznej, Kenijczycy radzą sobie z pandemią całkiem dobrze. Oczywiście oficjalnym statystykom nie należy wierzyć, ponieważ ciężko oszacować, ile dokładnie zgonów ma związek z COVID-19. Na dodatek warto pamiętać, że ludność afrykańska zmaga się z wieloma chorobami, niekiedy znacznie poważniejszymi niż koronawirus i jego kolejne warianty, ale dolegliwości współistniejące w połączeniu z SARS-CoV-2 mogą stanowić śmiertelną mieszankę.
Czy w Kenii rzeczywiście jest bezpieczniej niż w Europie? Pod względem COVID-19, jak najbardziej tak. Afryka od setek lat nękana jest innymi poważnymi chorobami. Wyjeżdżając, należy być ostrożnym, ale z powodu dziesiątek zagrożeń, które czekają na turystów. Aktualnie panująca pandemia to tylko jedno z nich, niekoniecznie najgroźniejsze.
Mimo trudnego dla świata czasu, mieszkańcy Kenii zachowują pogodę ducha i walczą o swoje lepsze jutro, zapewniając przyjezdnym najlepsze możliwe warunki do spędzenia czasu na terenie wschodniej Afryki. Ich starania są na pewno bardziej widoczne niż lekceważące podejście wielu Europejczyków. Można być pewnym, że zrobią wszystko, co w ich mocy, by każdy turysta wrócił do domu zdrowy i bezpieczny, zachęcając innych do wizyty na Czarnym Lądzie.